Stacji jest dziewięć, ale tym razem dobiliśmy do siedmiu. W zeszłym roku je zwiedzaliśmy, ale nie aż tak dokładnie. Tym razem wybraliśmy się wcześniej, ale i tak spędziliśmy kilka godzin. Świetna zabawa dla całej rodziny, ale trzeba mieć kondycję.
Na co dzień z tatą Kluski sportu nie uprawiamy, jakoś nas nie ciągnie. Bieganie za Kluską i wycieczki rowerowe nam w zupełności wystarczają. Ale raz na jakiś czas, nie ma sprawy.
A poniżej ulubiona stacja Kluski - siódma.
I bez trampoliny na koniec? Obrażam!
OdpowiedzUsuńNie dotarliśmy do finału, a co dopiero na bonus. Dziecię padło i jędzoliło, jak zwykle w takich wypadkach (bo ona pada na pyszczek w sposób szalenie ruchomy). No i w takich godzinach, to Wy jesteście raczej w pracy, a nie jak my, freelancerska patologia i wieczne lewackie studenty. :)
OdpowiedzUsuń