17.2.16

Profesor Kluski zajęcia z paleontologii

Zapraszamy na zajęcia terenowe z profesor Kluską pt. Praktyczne aspekty paleontologii

Ćwiczenie 1: preparowanie śladów dinozaurów
Bierzemy model dinozaura (ewentualnie mogą być tylko nogi) i odciskamy ślady w piasku. Odstawiamy na kilka tysięcy lat by odeciski skamieniały i podrzucamy na stanowisko paleontologiczne.


Ćwiczenie 2: podrzucanie dinozaurów i wykopki.
Wykopujemy dołek. Bierzemy dinozaury (lub ich części) i umieszczamy w dołku. Zasypujemy.


Następnie zgłaszamy lokalizację jako miejsce odkrycia skamieniałości (w tym celu posłuży niewielki fragment pozostawiony z zakopanych dinozaurów.

Dziś jednak w ramach ćwiczeń sami przeprowadzimy wykopki.


O są!


Ćwiczenie 3: j.w.
Zadanie jest podobne, ale nieco trudniejsze, ponieważ teraz zakopujemy dinozaury w kilku różnych dołkach (po jednym na dołek).


Gotowe, teraz pora zacząć wykopki.


O, jeden jest!


Hmmm, a gdzie są kolejne? Tu coś powinno być a nie ma.


A może tu?


E tam, wykopanie ich zlecam jako zadanie domowe, przechodzimy do następnego zadania.

Ćwiczenie 4: Preparowanie jaja dinozaura.
O takiego. Ze względu na brak czasu pozostawiam je jako zadanie domowe.


A teraz pora nakarmić konika i wracamy nim do cywilizacji. Ci z Was którzy próbowali przyjechać samochodami terenowymi na teren zajęć i utopili je w błocie lub zakopali w piochach po drodze, mogą poprosić kolegów i koleżanki by was zabrali na grzbiet swojego konika. O samochody się nie martwcie, nie zginą... za kilka tysięcy lat archeolodzy z pewnością się ucieszą gdy je odkopią.

6.2.16

Do kina na Fistaszki

Tata Kluski:

Korzystając z tego, że w ferie codziennie są poranki dla dzieci (ale o sensownej godzinie, 12 lub 14, a czasem nawet o 16), wybrałem się z Kluską na Fistaszki. Kluska już była z babcią i wujkiem w kinie na Fistaszkach i chyba jej się podobała, bo figurka Charliego Browna stała się częścią rodziny...

Kluska wymieniała po kolei:
- Mama, Tata, baba, wuju, wuju Aki, Czarli Bałn.

A najlepsze było w kinie, jak Kluska na widok Snoopy'ego na całe kino zawołała:
- White Pijeees!!!



Ale zanim był właściwy film, najpierw zostaliśmy poczęstowani krótkometrażówką z Epoki Lodowcowej, w której było to co najlepsze w Epoce, znaczy wiewiór (krótkometrażówka na youtubie). A same Fistaszki... film jak film, szału nie ma, ale można pójść z dzieckiem do kina i z przyjemnością obejrzeć bez zgrzytania zebami.. Druga połowa trochę przynudnawa, nawet Kluska zaczęła się chyba nudzić (początek przesiedziała jak zahipnotyzowana) i zaczęła się kręcić, wlazła mi na kolana, potem wstała i zaglądała kto siedzi rząd przed nami...

Kluska pokazuje gdzie byliśmy na Fistaszkach





A potem jeszcze jakiś czas spędziliśmy na placu, było tradycyjne łażenie po murkach i bieganie dookoła fintanny.





Ale żeby wrócić do domu, to nie było mowy... była awantura na cztery fajerki i ryk na pół placu zanim wsadziłem Kluskę do fotelika.



A skoro jesteśmy w temacie... wyciągnąłem spośród komiksów moje Fistaszki.