Na czym polegają ćwiczenia sensoryczne odnośnie dotyku? Głównie na poznawaniu faktur, temperatury i konsystencji. Można chodzić na specjalne zajęcia, a można też wbić dziecko w kalosze i pozwolić mu taplać się w błocie. Może nie wiecie, ale błoto spiera się dużo lepiej niż jedzenie. Sprawdzone. Rzecz jasna najlepiej wybrać kolory ciemniejsze (wyjątek: lycra, chyba tylko blady róż i biel trwale ciemnieją), ale poza tym pełna dowolność. Dziecko będzie mokre i brudne, dlatego warto mieć ze sobą jeden komplet zapasowych ciuchów, żeby nie zmarzło.
Chyba że się jest wyrodną matką, jak ja i bierze się na drogę tylko butelkę picia i dwa suchary (no i chustę lub nosidło, na wypadek gdyby nóżki szacownej młodzieży odmówiły posłuszeństwa). A potem samemu dziecku znajduje się nowe kałuże. Zobacz Kluska, jaka fajna, betonowa podstawa billboardu, choć sobie powłazimy. ;)
Inwentaryzuje się wtedy wszystkie skupiska wody na osiedlu, sprawdza ich głębokość, ocenia współczynnik ubłocenia, wrzuca do nich kamienie i grzebie badylem, albo włazi na górkę i bawi się mokrą ziemią, nawet nie piaskiem. Frajda jakich mało. O, jeszcze ślimaka znalazłyśmy. Niestety nie było glizd.
Najlepsza zabawa jest wtedy, kiedy mama też się bawi. Dlatego jak wychodzę z młodą, mam na sobie sandały odporne na wodę, jakieś znoszone spodenki i pierwszą z brzegu bluzkę. Jest spora szansa, że ubłocone będziemy obie. I wrócimy do domu po dwóch godzinach ledwie żywe, za to pierdząc ustami i wygłupiając się po drodze.
Tylko nie wiem po co młodej kalosze. Jak by nie były zawiązane i tak po powrocie wylewam z nich wiadro wody. :)
Moja córeczka gustuje w kopcach kreta (taki miły sublokator nam się ostatnio trafił) fantastycznie rozmoczonych po ostatniej ulewie - ale to dopiero początek, bo (córeczka) ma dopiero trochę ponad rok... Wszystko więc przed nami... Będzie się działo :D
OdpowiedzUsuńKluska ostatnio na etapie robienia górek. Góra piachu lub ziemi, na to kamyczki, trawa, kwiatki, model w skali 1:100. Kopców krecich u nas mało, gdyby były, z pewnością byłoby duuużo zabawy.
UsuńJesteś matką idealną wiesz? My miastowe, więc u nas kałuże to rzadkość, nowe osiedle to i chodniki proste, za to przedszkole w lesie kabackim i dziecko codziennie wraca brudne, jakby rękami kartofle wykopywali. ;) Ale fakt - spiera się łatwiej niż jedzenie. ;)
OdpowiedzUsuńJa też miastowa, ale z gierkowskiego blokowiska, a tu zawsze jakieś kałuże się znajdą. Najgorzej mają dzieci z zadbanych, zamkniętych osiedli. Chodnik pod linijkę, plac zabaw pod linijkę, nie ma gdzie się ubabrać. ;)
Usuń