8.7.16

Coverover znów się przydaje

Wydawałoby się, że softshellowe pelerynki są idealne na zimę czy okresy przejściowe, a jednak latem też się przydają. Ostatnio mieliśmy mikroanomalię pogodową, nagle z 30 zrobiło się 18 stopni. A tu dziecko się biesi i nie chce włożyć wiatrówki. To bęc w przyczepkę, parę ruchów suwakiem przy Coverover i już wiatr niestraszny. Wychodzi słońce, bach suwak do dołu i dziecko się nadmiernie nie grzeje.

Tatuś Kluski specjalizuje się w robieniu bukietów na zamówienie, tak zwana "niespodziajka" dla cioci czy babci w drodze powrotnej. Na specjalne zamówienie córeczki rzecz jasna, bo ja zamiast padlinki wolę rośliny w doniczkach.


Ostatnie upały trochę nas wyautowały rowerowo, młoda jeździ głównie na plac zabaw albo dworzec, mieliśmy jechać dalej, to się rozpadało i żeby nie marnować dnia, wbiliśmy się spontanicznie do wujka i cioci po sąsiedzku. Piękne miejsce, poprzedni właściciel hodował choinki i tak pośrodku pustej, polnej enklawy domów jednorodzinnych jest kawałek iglastego lasu. Mieszkają w nim wiewiórki, węże, żaby, a w stawie małe rybki. No i wujek z ciocią oczywiście. Kluska od poprzedniej wyprawy na jaśmin wierciła nam dziurę w brzuchu, że chce do wujka dziadka i juś!


U cioci i wujka zawsze moc zabawy, bo duży dom ze schowkiem pod schodami i ciemną komórką obok garażu, a tym razem Kluska jeszcze odkryła strych, więc była bieganina po trzech kondygnacjach plus po dworze z piłką. Rzecz jasna biegaliśmy z nią na zmianę, żeby jedna ze stron mogła pogadać z ciocią lub wujkiem, a przy okazji odpocząć. I zmiana.


Dziadkowie Kluską zachwyceni, bo wreszcie można z nią pogadać, a poza tym uczynne dziecko, garnie się do roboty. Pomagałyśmy cioci robić pierogi. Dziecię me samo się dorwało do wałkowania i wywałkowało chyba z połowę, jak nie więcej. Ona chyba zostanie jakimś szefem kuchni, albo coś. Jej życie kręci się wokół żarcia i karmienia, to na pewno.


Z innych wieści, wreszcie progres z pieluchą, nocnik i toaleta przestały parzyć, młoda kontroluje się całkiem nieźle w domu, jest szansa, że uda się też ją nauczyć pod krzaczkiem, póki co jest oswajana psychicznie, bo u niej łatwo o bunt, więc trzeba ostrożnie. Trochę się złamałam i pozwoliłam na dawanie prezentów motywacyjnych, czasem też w formie słodyczy, ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że byliśmy pod ścianą (ona ma prawie cztery lata, ratunkeo!), a jakby się mleczaki popsuły, to i tak za dwa lata zaczną wypadać, więc może uda się uniknąć próchnicy na wielką skalę.

2 komentarze:

  1. widze, ze nie tylko ja polubilam coverover ;) super, ze coraz wiecej osob sie do niego przekonuje :) a pogoda- faktycznie, ostatnimi czasy miewa humorki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam, bo moje dziecko humorzaste niezgorzej od pogody, a tak nie muszę za Alisą biegać z kurtką, tylko przekładam nawet zapiętą pelerynkę przez kask i już jakaś ochrona przed nagłą ulewą czy silnym wiatrem jest. No i szybko można zdjąć bez odpinania dziecka z pasów.

      Usuń