18.3.15

Zaproszenie na kawę - czyli powrót Leśnego Żłobka

Wiosenna aura nastraja na pikniki. Zapraszamy Was więc na kawę zbożową z mlekiem, z naszych specjalnych filiżanek, które kupiłam rok temu na nasze wspólne wyprawy z tatą Kluski i trzymałam w tajemnicy przed dzieckiem. Ale Kluska i tak wynorała małą walizkę w kropki i od razu zabrałą się do robienia przyjęcia na sucho. Pomyślałam, że skoro ona tak dobrze wie, co się robi z imbryczkiem, trzeba będzie kiedy zrobić leśną nasiadówę z herbatnikami i kocykiem. Tylko jakoś nie mogłam się zebrać. Na wszelki wypadek ostatnio na stałe woziłam walizkę ze sobą, żeby nie musieć pamiętać o jej zapakowaniu.


O tak, poranny rozgardiasz pakowania się na wycieczkę rowerową nie nastraja do zabierania rzeczy bardziej zbędnych. W końcu pić można z byle czego. Ale hamak to rzecz święta o ciepłej porze, nie wiem jak dawaliśmy radę bez niego. Idealny przedmiot do zaznaczenia: tu jest nasze miejsce. Raz że jest widoczny z pewnej odległości, więc dziecię nawet jak odejdzie trochę dalej, to go wypatrzy i wróci w to samo miejsce. Dwa, że jest sam w sobie zabawką i bujawką. Taki mikro plac zabaw. Trzy, że można się w nim schować. Albo my przed dzieckiem, albo ona przed nami. ;)

W lesie osłoniętym od wiatru zrobiło się gorąco. Już na starcie zdjęliśmy kurtki i czapki, a po jakimś czasie dziecię zrzuciło nawet polar i bieliznę termoaktywną (którą testujemy przed porządnym biwakowaniem). I tak sobie biegała w jeansach i bodziaku. Dzieci w parku miały puchowe kurtki i zimowe czapy z pomponami. Zetknięcie tych dwóch obrazów wyglądałoby dziwnie, ale na szczęście nie pojechaliśmy do parku ;)


Teraz taka śliska pogoda, raz upał, raz chłód, wole jednak by dziecko nawet trochę zmarzło niż przesadnie się rozgrzało i spociło. Może to niemodne w naszym kraju podejście, ale wydaje mi się, że jednak zyskujące na popularności. Dziecko zahartowane, to dziecię nie tyle mniej chorujące, co krócej i mniej intensywnie.

5 komentarzy:

  1. super wypad :) a tata pijący z malutkiej filizaneczki - super ujęcia

    OdpowiedzUsuń
  2. Cos w tym jest, choć mnie przerażają skoki temperatur. Jak jest słonko to super ciepło, a jak tylko skryje się za chmurą to okazuje się, że jest wręcz lodowato.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pół sakwy wożę ze sobą nadmiarowych ciuchów, w które wkładam na postojach, coś w tym jest. Inaczej jak się ubiorę za grubo podczas jazdy, to mi się robi za gorąco, pocę się i na postoju jest mi jeszcze zimniej. Poza tym mam super polar z Decathlona, oddychający, z taką dodatkową cienką tkaniną, która pochłania pot. Kupiłam go z 5 lat temu i jest doskonały. Jak na złość przestali produkować z kapturem, w dziale dziecięcym też już takich nie ma, a szkoda, bo to samo dobro jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pojęcia nie miałam, że w Łodzi są takie rzeźby.

    OdpowiedzUsuń