6.11.14

Dziecko w listopadzie na rowerze

Pogoda rozpieszcza. Jest tak ciepło, że nawet w zwykłym jesiennym ubraniu robi się za gorąco. Zwłaszcza gdy się biega po lesie. Tak naprawdę mieliśmy pojechać na plac zabaw. Ale po drodze zmieniliśmy zdanie. Takiej pogody nie można marnować. No i wylądowaliśmy zupełnie gdzie indziej. W złotym raju.





Uwielbiam las jesienią. Szuranie liśćmi, oglądanie każdego z osobna, rozrywanie w celu poznania struktury. Ten dębu, ten grabu, ten olchy. Nie ma już komarów, więc można siedzieć do woli i prażyć się w promieniach słońca. Szaleć z patykami i bawić w chowanego za drzewami. To ostatnio ulubiona zabawa Kluski. Ona się chowa, a my udajemy, że nie możemy jej znaleźć, wołamy ją po imieniu albo przezwisku, a ona się śmieje i czeka, aż przestaniemy udawać. Potem się zamieniamy i to ja się chowam, ale wystaję i sprawdzam, czy wie gdzie jestem (tak, to jest element zabawy, samo chowanie to za mało) i ona leci mnie znaleźć.



Czasem oberwę kijkiem i pojawia się element trucia czyli: Kluska! Idź drzewa bić. I liście, o tak. Mamy nie. Drzewo. W to wal, nie w mamę. Kurczę, za co, no za co! ;) Patyk kusi, żeby walnąć i sprawdzić, co się stanie. Regułą jest przytulanie i rzucanie się na mamę z radością i piskiem. A że w jednym ręku ma się długi kij... to czasem kij się rzuci razem z Kluską. No ojeja, mama, ale Ty przewrażliwiona jesteś, zdają się mówić oczy Kluski. Fakt. Od pacnięcia kijkiem jeszcze nikt nie umarł. Taka zabawa! No dobra. My z tatą Kluski też się czasem pobijemy. Owcą. Albo czasem ktoś zarobi sójkę w bok. Albo ktoś kogoś kopnie. Jak to dobrze, że nie mamy w tym lesie za dużo świadków. Czasem tylko przejeżdżają na rowerach starsi ludzie. Albo przejdzie ktoś spacerem. My walczymy z kijkami, a oni się uśmiechają do nas. To chyba nie jesteśmy tacy wyrodni ;)


Muszę się Wam przyznać, agresja u dzieci nie jest dla mnie wielkim problemem. Nie mam ambicji wychować mimozy, która nie umie się obronić, która nie umie przeklinać, która przy każdym konflikcie chowa uszy po sobie i udaje, że jej nie ma. Dzieci się tłuką. Normalna sprawa. Czytaliście serię Mikołajka? Nie? To przeczytajcie. To rodzice robią problem z waleniem kijkiem w kogoś innego. Zazwyczaj psują dzieciakom niezłą zabawę. Bo, uważajcie, niektóre dzieci biją się dla beki. To nie to samo co bijatyki kiboli na 11 listopada. Serio. Samo uczenie "nie bij, bez względu na wszystko, nie bij" to wołanie na puszczy. Z piąchy mamę? Jasne, że mama zadowolona nie będzie. Ale z dwojga złego wolę nie reagować. Zauważyłam, że im więcej reaguję, tym dziecię chętniej pięści używa. Dokładnie na odwrót, niż podpowiada logika. Lepiej żeby wiedziało, że biciem nic nie osiągnie. Nawet mama się nie wkurzy. 






Były już epizody gryzienia, była piącha ze złości, bywa kijek dla zabawy. Agresywne zachowania się nie nasilają, raczej przychodzą i odchodzą. Zamiast walczyć - obserwuję, analizuję, nie oceniam. W natłoku codziennych spraw wszystko to przestaje być ważne. Gdybym miała liczyć przytulasy, uśmiechy, głupie miny  - wszystko specjalnie dla mnie... to czym jest jedno oberwanie kijkiem raz na parę dni? Warto się przejmować? Ja się nie przejmuję. Obiecałam sobie, że nie będę się niepotrzebnie stresować, czego i Wam życzę. :)

8 komentarzy:

  1. Jaka ona już jest duża. Dzieci naprawdę szybko rosną. Rozgadała się trochę? I jak sprawa z nocnikiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z nocnikiem nawet nie próbujemy, gołym okiem widać, że niegotowa. Gadać trochę gada, ale głównie po swojemu. Widocznej poprawy nie ma, ale się też nie pogarsza. Bywają dni, kiedy gada więcej, bywają, gdy milczy jak zaklęta.

      Usuń
  2. Ten listopad taki piekny, ze po prostu nie mozna siedzieć w domu;
    chociaż ostatnie dni były dla mnie za ciepłe, pewnie za sprawa halnego, więc kiedy dziś, przynajmniej we Wrocławiu, jest chłodno, to czuję się zdecydowanie lepiej.

    A tak na marginesie - fajna z Ciebie mama;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne, takie słoneczne zdjęcia, jesień w tym roku wyjątkowo łaskawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety już koniec, idzie mokro i zimno. To ja już wolę mrozy i śnieg.

      Usuń
  4. A co będzie z leśnym przedszkolem w zimie? Tak się do niego przyzwyczaiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie będzie, mamy sanki ;) A tak na poważnie, zależy od opadów śniegu. Gdyby źle odśnieżyli ulice i nie dało się po nich bezpiecznie jechać rowerem, zawsze mamy pod lasem pętlę autobusową. Więc dojazd alternatywny istnieje jak najbardziej. No i mamy też w kółko nieużywane nosidło turystyczne na stelażu, może wreszcie się do czegoś przyda. :)

      Usuń
  5. Po dzieciach widać jak czas leci. Uważam,że jesteście dobrymi rodzicami. I na pewno Kluska jest szczęśliwa. Czego Wam wszystkim serdecznie życzę.
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń