Po drodze natknęliśmy się na ślady działalności bobrów. Skasowały jeden spory krzak, a z niektórymi drzewami poradziły sobie lepiej niż zeszłowiosenna ustawa. ;)
Bałwanek - chłopczyk
To chyba ostatnie takie pchanie, rączka od sanek już ledwo zipie, mały kawałek trza było jednocześnie pchać i ciągnąć, bo sanki się blokowały w wysokiej trawie pokrytej cienką warstwą śniegu.
Działalność bobrów
Lepimy Bałwanka - dziewczynkę
Gotowa
Po ulepieniu bałwanka Kluska zaczęła bawić się łopatką i szukać wody. Buty przemoczone na fest, a my jeszcze innego dnia poszliśmy zjeżdżać sankami z górki. No i teraz mamy katar. Mam nadzieję, że się rozejdzie po kościach. Jakiś kataralno-pokasłujący bakcyl łazi po nas od jakiegoś czasu. Ale chyba nie jest bardzo groźny. W każdym razie w zeszłym roku o tej porze mieliśmy już parę wizyt u lekarza zaliczonych, a tej zimy jakoś lepiej, bo póki co żadnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz