16.12.17

Ostatnia wersja choinki

Moja mama zrobiła nam niespodziankę i podarowała nam stare ozdoby choinkowe. Wisiały na domowej choince, kiedy byłam malutką dziewczynką! Przynajmniej część nich. Kilka własnoręcznie zrobiłam (łańcuchy gwiazdkowe robione z taśm do kwiatków). Kilka przywiozła moja babcia ze słonecznej Italii. Większość pamięta PRL. Nowe są słomkowe oraz złoty łańcuch. Chyba te, które miałyśmy zrobić z papieru, zwyczajnie się nie zmieszczą. Nastąpiła również zmiana koncepcji góry, Klusię zażądało czegoś bardziej z błyskiem. Świecącej nie dało się zdobyć, to wyszła komunistyczna, normalnie jak na Placu Czerwonym. ;)


Jeszcze muszę chyba pod spód wrzucić jakąś ciemnozieloną szmatę, by ukryć ubrania z szafki (tak, trzymamy ubrania młodej w starej szafce od tv) i posprzątać zabawki. Nie mówcie, że młoda powinna sprzątać. Sama nie wiem, gdzie je poupycham. ;)


Przedszkole Kluski urządziło Przedstawienie Wigilijne z piosenkami i choinką. Ale dzieci były dumne i przejęte. Postanowiłam zająć się robieniem zdjęć i filmowaniem na komórce, bo inaczej ze wzruszenia bym się popłakała. Nigdy nie rozumiałam płaczących mam na występach, a teraz zaczynam!


Przedszkole dało też w prezencie słodycze bez cukru (serio, takie istnieje, jeden z nich widać na zdjęciu choinkowym, śliwki w czekoladzie), była jeszcze wegańska tektura i na otwarcie czekają ciasteczka owsiane w miodzie. W zeszłym roku chyba było bardziej bogato, ale za to w tym placówka poszalała z prezentem głównym, to znaczy dzieci otrzymały gry edukacyjne! A nie jakiś chiński badziew za 5zł. Jestem pod wrażeniem.


Kluska ostatnio przechodzi fazę kujona, to znaczy chce się nauczyć czytać, wyje że nie umie, w zasadzie rozpacza nawet. Ale po jakimś czasie jej mija i idzie do taty, żeby ją nauczył. Ja się chyba nie nadaję. ;)


Pisanie wygląda tak, że Klusię najpierw dyktuje nam tekst, a potem literka po literce przepisuje. Sama to sobie wymyśliła, a ja się nie kłócę. Grunt, że ćwiczy łapę, a przy okazji uczy się liter. Nie wywieramy na niej presji, raczej staramy się coś wymyślić, żeby nie jęczała bez przerwy "a co mam lobić....".

Nie wiem, czy zrobię jeszcze wpis okołoświąteczny, więc przyjmijcie już teraz od nas życzenia Wesołych Świąt. :)

2 komentarze:

  1. U nas słodycze były zupełnie inne, ale w sumie jestem w stanie to przezyć. Szkoda tylko, że same w sobie były główną atrakcją paczki. Gdyby stanowiły dodatek, byłoby idealnie.

    Patrzę na Waszą choinkę i aż mnie zazdrość lekka wzięła, bo przypomniały mi się stare ozdoby z dawnych lat. Chętnie ulokowałabym je na naszym drzewku jednak zostały w starym miejscu zamieszkania, pewnie nowi właściciele dawno zrobili z nich stos. Szkoda ich i żal tym większy, że kiedyś przestały mi się podobać, a teraz... No cóż moda wraca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, my od lat już w starym domu mieliśmy stroik i myślałam, że mama się już dawno tych ozdób pozbyła (większych bombek rzeczywiście dawno nie było). Ale przeżyło jedno pudło skitrane na szafie, właśnie z nimi. Mama sama je odkryła przy okazji zamiany szafy na nową. No i dzięki temu są. Ułamek oryginału, ale ten najfajniejszy. Najbardziej ucieszyłam się, że przeżyło moje rękodzieło, włożyłam w nie dużo pracy. :)

      Usuń