16.3.13

Mały pirat

Zbliża się kolejny weekend, wypadało by napisać co u nas. Ano mija sobie spokojnie dzień za dniem. Kluska odpukać zdrowa (najwyraźniej sprawdza się zasada życia w chłodnym świecie i kąpaniu w gorącej wodzie), my trochę mniej wyspani, bo Nocny Marek postanowił zabawić się w Ranną Sowę i bywa, że budzi nas o siódmej. To znaczy tatę Kluski, a tata Kluski budzi mamę Kluski. Tatę Kluski obudzić łatwiej. Z innych rewelacji - chyba idzie drugi ząb. To znaczy tak na 99%. Za to objawy od pierwszego zęba nałożyły się na podejrzewaną niestrawność żółtka i tak naprawdę nie jesteśmy pewni już niczego. Ząbkowanie to nie jest najmilszy moment w życiu niemowlaka, niemal wszystko na to zwalaliśmy. A tu się okazało, że odstawienie żółtka (i na wszelki wypadek też glutenu) wyeliminowało wszelkie nieprzyjemne objawy. Nasz piracki statek błądzi we mgle. Podejrzane jest przede wszystkim żółtko, bo to po nim ostatnim razem mała dostała wysypki na policzkach, ale kto wie czy nie objawiła się z opóźnieniem alergia na gluten. Przetestujemy w weekend z glutenem, żółtko ma szlaban do odwołania. Mam nadzieję, że to się wszystko jakoś unormuje, dieta bezglutenowa to nie to co tygryski lubią najbardziej.


Poza tym wpadłam w amok zakupów, obkupuję małą w ciuchy na wiosnę i lato (biedny mój portfel). W tym sukienki, pod warunkiem że szare. Mam fioła na punkcie połączeń czerni, bieli i szarości, poza tym przez kolor oczu Klusięciu w tym zestawie najlepiej, choć do tej pory większość ubrań miała niebieskich. Bywają słodkie dziewczynki, bywają i królewny. Kluska nie jest królewną, Kluska będzie porywać królewny i żądać za nie okupu!


Z nowymi umiejętnościami jak zwykle pomalutku. Coraz sprawniej sama przewraca się z pleców na brzuszek, zaczyna też pomału pełzać. Choć nie jest to poruszanie typowe przód-tył. Raczej zygzakuje kręcąc się wokół własnej osi, co czasem powoduje ruch w poprzek a nie wzdłuż. Nie są to duże odległości, góra pół metra, ale trzeba uważać. Ostatnio przyłapałam ją na gryzieniu opony od wózka, jakoś wydostała się z kocyka i dziab. Teraz stawiam wózek daleeeko, choć zdaję sobie sprawę, że nie na długo to wystarczy i trzeba się z tym pogodzić, najpierw obgryzie wózek, potem nasze rowery... Jeśli chodzi o "plac zabaw" to teraz robi zań stary gruby jugosłowiański koc, który z naszych obliczeń ma 39 lat. Kiedyś to robili porządne rzeczy. Złożony na pół jest odpowiedniej twardości i zarazem dobrze izoluje od zimnej podłogi (u nas nadal chłodno, bo nie włączamy kaloryferów). Jeśli nie koc, to materac w moim pokoju, 160x200 to akurat dla małego dziecka i tylko z jednego boku może spaść, a nawet jeśli to tylko z wysokości piętnastu centymetrów, więc strach mniejszy. Czasem też bawi się na łóżku taty, ale tu już trzeba stawiać ograniczniki, np. w postaci złożonego namiotu lub OP1. Łóżeczko ostatnio w niełasce, od biedy wytrzyma w nim dziesięć minut, parę razy przywaliła głową w szczebelki (wiedziałam, że tak będzie), poza tym jest ciasne i niewygodnie się w nim przekręcać. Chyba że mała zafiksuje się na przywiązanym podręcznym kawałku szmatki z kieszonkami. Troczki to jest to, jeśli coś jest zawiązane - należy rozwiązać. Na tej zasadzie ciągle wiążę misiowi kokardkę i kokardka ta zostaje w mig rozwiązana, niech no Kluska misia weźmie w łapki. Niby za wcześnie na chwyt pęsetowy, ale to co wyprawia mała z palcami - przechodzi ludzkie pojęcie. Potrafi już chwytać i przesuwać przedmioty kciukiem i palcem wskazującym połączonym z sąsiednim, więc to prawie to. Tu zawsze była bardzo sprawna, muszę przyznać.

Z zabaw ostatnio hitem stały się wiecznie skrzypiące drzwi od pokoju taty. Ile by ich nie oliwił, zawsze po kilku tygodniach znowu skrzypią. Tym razem ma pretekst, by je zostawić. Kluska trzymana na rękach łapie za drzwi i je zamyka. One skrzypią - Kluska jest wniebowzięta. Przywracam drzwi do pozycji wyjściowej, ona znów je łapie i popycha. I tak kilkanaście minut. Skrzyyyp, skrzyyyp, skrzyyyp. :)


No i najważniejsze, nasz mały bosman przestaje być pomału łysolkiem, pojawiają się dłuższe włosy. Są nadal cieniutkie i bardzo rzadkie, ale coraz więcej wskazuje na to, że będą ciemne. Widać to trochę od tyłu, na czubku głowy nadal krótsze. Moim cichym marzeniem było posiadanie skośnookiego, ciemnowłosego dziecka i dlatego kibicuję Klusce pod tym względem od dawna. Skośne oczy trochę ma (jak na "białe" dziecko), z włosami może być różnie, ale oczywiście blondynkę też będę uwielbiać po swojemu. ;)


20 komentarzy:

  1. Jaki pirat czadowy:)
    Mam podobną zasadę z tym , że kaloryfery grzeją, ale często wietrzę mieszkanie i kąpię w bardzo ciepłej wodzie. Szary też uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wietrzenie to za mało, przy kaloryferach jest upiornie suche powietrze, zaraz człowiek dostaje kataru. Przynajmniej my z tatą Kluski źle znosimy. Co innego kominek, szkoda że w bloku nie można ;)

      Usuń
    2. Wiem, wiem. Kwestia przyzwyczajenia, u nas kataru i choroby nie było (odpukać) :)

      Usuń
    3. Pocieszam się myślą, że my też z tych mało chorowitych, więc może poza kiepskim początkiem jakoś dotrwamy do przedszkola ;)

      Usuń
  2. Pozwolę sobie zadedykować małej piratce;)
    http://chomikuj.pl/korjarek/WIDEO+-+*c5*9aPIEWNIK/02_Szanty+i+piosenki+szuwarowo+-+bagienne*2c+w+kt*c3*b3rych+mowa+o+wodzie*2c+tataraku+i+te+klimaty/15+ch*c5*82opa+na+umrzyka+skrzyni+_+xvid,1459392945.avi%28video%29

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najgorsze jest to, że kołatało mi się zawsze po głowie "Czternastu chłopa na umrzyka skrzyni, hola-ho i butelka rumu". Nietopsz, znaczitsia sklieroza :(

      Usuń
    2. Wielkie dzięki, poszerzy się nam repertuar kąpielowy, bo my oczywiście śpiewamy jej szanty podczas kąpania :)

      Usuń
  3. Fajna ta piratka. I fajnie ubrana. Teraz pewnie w trymiga zrobi się mobilna i skończą się Wam czasy względnego spokoju. Ja zaczynam się cieszyć, że i naszemu dziecku niespieszno do aczkowania i z grubsza leży tam, gdzie się go zostawiło. Jestem tak wyompowana z sił przez nocne pobudki i przedłużającą się zimę, że chyba nie dałabym rady za nim ganiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się doczekać, bo wtedy nie trzeba jej będzie tyle nosić, coś za coś ;)

      Usuń
    2. w sumie racja. Zobaczymy po fakcie co było lepsze ;)
      A młody mi właśnie w tej chwili wypełzł z dywanu - straszna przekora - co napiszę, że coś robi, lub czegoś nie robi to natychmiast musi postąpić odwrotnie.

      Wypełzł tyłem i chyba nie zorietował się co się stało...

      Usuń
    3. One tak zawsze udają, że nie wiedzą jak to się stało. Ale mamo! To nie ja! Samo się spadło, stłukło, przesunęło. To nie ja, to moje nóżki same pełzają ;)

      Usuń
  4. rewelacyjne wygląda!!! my jesteśmy na tym etapie że K. nas wyprasza z łazienki jak się kąpie :) ale pomysłów ma tyle że strach się odwrócić nawet :/ pozdr

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny piracik :) Moja córcia też miała zero włosów przez rok a potem jak zaczęły rosnąć to nie nadążam z fryzjerem:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Całusy dla Kluski i Jej Mamy :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też dobieram ciuchy kolorystycznie do oczu małego. I do włosków :) Nie przepadam za zielenią, bo mam wrażenie, że robi się rudy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie wygląda w tej chusteczce,a jakie ma śliczne oczka :))))

    OdpowiedzUsuń
  9. boshe...skąd królewna ma taką piękną chustę;))) ja już widzę że można by skompletowac zalogę;))) gusta kolorystyczne blogowej "cioci" Ognistej;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, kiedyś kupiłam sobie, dawno temu, w jakimś sklepie militarnym przy okazji kupowania rękawic czy czegoś w tym stylu. Chustka okazała się nieco za mała i kurzyła się na biurku. Ostatnio ją wygrzebałam spod sterty papierzysk i wyszło, że idealna na główkę Kluski :)

      Usuń
  10. U nas też królują raczej stonowane kolory :) moja M. też była prawie łysiutka jako niemowle,a teraz.. teraz ma włosy prawie po pas :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń