25.5.18

Trzysta trzydzieści cztery kilometry na rowerze

Wiosna pełną gębą, chociaż czasem wydaje mi się, że jednak lato. Chwilami jest mi za ciepło, ale dla Kluski to najlepsze, co może być. Uwielbia słońce, kwiaty, bieganie po trawie. Kwintesencja dzieciństwa, nie? Fajnie jest rano wstawać i jechać rowerekiem ulicami obrośniętymi drzewami i krzewami. Podziwiać kwiaty i słuchać świergotu ptaków. Ale i z niepokojem obserwować ciemną chmurę na horyzoncie, czy aby nie przyniesie przelotnej ulewy czy burzy. Coś za coś.


Ostatnio byliśmy z rowerową wizytą u wujka-dziadka i trochę mu pomagaliśmy przy koszeniu i grabieniu trawnika. Nie namawiałam Kluski do pomocy, uważam, że zmuszanie do obowiązków daje odwrotny efekt do zamierzonego i wolę, by się sama zgłaszała na ochotnika. Tak się też stało. Fajny ma ten ogródek wujek, chociaż ostatnio mu sporo świerków zachorowało i uschło. Więcej słońca, ale łyso i krzaczaście miejscami. Jest taka metoda wychowawcza, że jeśli bardzo Wam zależy, żeby dziecko coś zrobiło, należy mu tego kategorycznie zabronić. Z czystej przekory zrobi to momentalnie. Ale tu obyło się bez tego typu wstrętnej manipulacji. ;)


W domu mamy tylko balkon, ale na tyle duży, że mieści się tam nasz malutki ogródek. Wzorem z pewnej książeczki założyliśmy też mikro-grządkę w sporej podstawce pod donicę. Zaczęliśmy od wyłożenia podstawki ziemią i piasko-żwirem oraz kamykami, a potem wysialiśmy nasionka kilku roślinek niskopiennych, groszku, rzeżuchy i jeszcze tam czegoś, nie pamiętam. ;)


W połowie kwietnia było gotowe, trzy tygodnie później ogródek się zazielenił. Moment. Trzeba go tylko częściej podlewać, bo płytko ułożona ziemia szybko wysycha.


Bardzo polecam książeczkę "Rok z Linnęą", jest tam zawsze jakiś pomysł na każdy miesiąc, nawet przepis na uplecenie wianka. Szwedzkie pory roku są podobne do polskich, więc nawet z grubsza miesiące pasują, choć w tym roku mlecze nawet u nas pojawiły się wcześniej niż zwykle.


Z innych rowerowych nowości, Kluska dobiła do granicznych 22 kg i zwykły fotelik rowerowy nie był już przydatny. Co robić? Kupiliśmy fotelik przeznaczony dla starszych dzieci, przedział wagowy 22-35 kg. Ważne jest, że taki fotelik montuje się bezpośrednio na bagażniku, więc i bagażnik rowerowy musi być wzmocniony to jest wytrzymać masę 35 kilogramów. My takie mamy ze względu na częste podróże z sakwami, zatem wystarczyło tylko przykręcić siedzisko.


W Polsce nie ma dużego wyboru takich fotelików, są w zasadzie dwa popularne i trzeci nieco mniej. Od dawna się zastanawiałam, który wybrać i pozostaliśmy przyjaciółmi firmy Polisport. Zdecydowałam się na Guppy Junior CFS przez osłonki przy nogach dziecka. Dzięki nim nie boję się, że młodej stopa wkręci się między szprychy. Fotelik montuje się łatwo i szybko, damska niezbyt silna ręka w zupełności wystarczy.


To szare siedzisko jest miękkie i gumowe, Kluska mówi, że nawet jej się wygodniej jedzie na wertepie niż w poprzednim foteliku. Na nasze krótkie przejażdżki po mieście, głównie nieprzekraczające dwóch kilometrów, jest w sam raz. Na dłuższe wyrypy mamy jeszcze Weehoo I-go, więc póki co kolejne lata bez zmian.  :)

2 komentarze:

  1. Patrze na Kluskę i nadziwić sie nie mogę, dopiero co przecież się urodziła, a tu taka pannica!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za rok do szkoły, też nie mogę uwierzyć. W zasadzie mogła by pójść w tym roku, gdyby był obowiązek dla sześciolatków. Ale tu w okolicy prawie nikt dzieci młodszych nie puszcza, a jednak rok starsze dzieci, no hm, nie ten etap.

      Usuń