11.7.14

Lato

Nie ma co ukrywać, moje stare kości miały rację. Lipiec zaczął się pięknie i lokalne deszcze oraz burze tego nie zmienią. Wiadomo, taki klimat, jak jest gorąco, to wieczorem jest burza. Chyba że nie ma i człowiek cierpi w nocy, bo nie ma czym oddychać. Nie cierpię upałów, wakacje w południowych kurortach wydają mi się torturą, pragnę północnej Szwecji albo Suwalszczyzny, bo tylko tam latem da się wytrzymać. Na szczęście od paru dni jest nieco chłodniej, dzięki czemu nie mdleję, nie mam mroczków w oczach i nie muszę pić ton kawy lub niezdrowej coli, które mnie utrzymują przy życiu. Tej ostatniej prawie nie tykam mając pod ręką mrożoną kawę z lodami tatusia Kluski.



Kluska jak to Kluska, do lata przyzwyczaiła się jak do każdej innej pory roku. Nie lubi być grubo ubrana, ale upały znosi tak samo dobrze jak babcia, która z natury jest istota ciepłolubną. Odwrotnie niż ja i tata Kluski, którzy lubimy przedział od -10 do +20 st. C. Bo wtedy da się jeździć na rowerach. Ostatnio dużo jeździliśmy i nie miałam kiedy pisać na blogach. Tylko rowerowe podlewałam, w końcu to moje życie - ciągła podróż. Jestem Nomadem, żyjąc na miejscu zaczynam gnić. Podróżowaliśmy korzystając z powrotu urlopowego wujka i babci, którzy po ostatnim wyjeździe stęsknili się za małą i zabrali ją do Warszawy. Z noclegiem! Do tej pory czasem tylko drzemała w ciągu dnia w mieszkaniu wujka, a teraz spała całą noc. Poduszki miała wszędzie dookoła, żeby się o ściany nie poobijać i jakoś się udało. Przy okazji pobytu w Warszawie jak zwykle nawiedziła plac zabaw z dużą zadaszoną piaskownicą, zoo, plażę nad Wisłą, przejechała się promem do Starówki, odwiedziła fontanny i napadła na sklepy i restauracje w Blue City. To ostatnie z powodu gorąca, w centrum handlowym jest klima i można nieco odetchnąć.




Rodzice też się nieźle bawili. Pojechaliśmy z naszą znajomą Werroną na północ, z wiatrem. Przekroczyliśmy Wisłę w Wyszogrodzie i dalej przed siebie. Werrona potem wróciła do domu, a my zanocowaliśmy w namiocie w lesie. Następnego dnia było dla mnie za ciepło, ale przyszła wspomniana burza i się na szczęście ochłodziło. Dojechaliśmy aż za Mławę, do bunkrów luzem w polach i łąkach. Podróżowanie rowerem ma swoje plusy, człowiek zamiast jechać jak najszybciej i jak najkrócej - jedzie jak najprzyjemniej oglądając wszystko po drodze. A jest co. Wydawałoby się, że na Mazowszu nic nie ma. A to nieprawda. Wystarczy zjechać z głównej szosy, by znaleźć ceglany spichlerz, piękne kościoły, kapliczki i napawać się widokiem początku żniw. Można też trafić na bociany, bo to już pora, kiedy młode potrafią latać. Relacja u taty Kluski z linkami do relacji lavinkowej: Dzień pierwszy i dzień drugi.




Co tam jeszcze. W zasadzie bez zmian, bo z mową stoimy na etapie bełkotania. Zapomniałam pochwalić się nowym wózkiem, takim dla dużych dzieci. Mamy go od paru miesięcy, ale jakoś się nie złożyło. Ze starej terenówki dziecię wyrosło i kupiłam cuś firmy Phils & Ted. Stelaż w praktyce jest przeznaczony dla dwójki dzieci urodzonych w małym odstępie wieku (do 2 lat różnicy). My mamy taki dla jednego dziecka, ale spokojnie można dokupić dostawkę z tyłu. Firmę wózkową odkryłam kiedyś dzięki mamie Zuzi, która opowiadała, że trafiła tak zwany wózek idealny dla starszego dziecka. Potwierdzam, jest genialny, choć mamy nieco inny model, to jednak zasada konstrukcyjna jest ta sama.


Jak na terenową trójkołówkę z pompowanymi kołami jest bardzo lekki, da się rozłożyć do zera i wciska się do niego naprawdę duże zakupy. No i jest do 4 roku życia. Zapytacie pewnie, na co czterolatkowi wózek. A i owszem, na nic. Chyba że rodzice idą z dzieckiem na spacer 15-20km. Czterolatek tyle nie przejdzie raczej (choć kto wie), ale dwulatek na pewno nie. Więc jedzie się i idzie na raty. Dla ludzi lubiących długie spacery lub bieganie z wózkiem - rozwiązanie idealne. Oczywiście kupiłam używany. Na nowy byłoby mi szkoda kasy, ale na alledrogo jest ich spory wybór. I tak trafiłam dobrze, bo tylko za 500 zł. Po Żyrardowie jeździ kilka podobnych i jedyne co zauważyłam, to to, że w dwupaku najczęściej to starsze jeździ z tyłu, a nie z przodu jak na zdjęciach producenta. W zasadzie w rejonie bagażnika można wozić średniej wielkości psa lub kilka kotów ;)

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. U nas chwilowo też, ale od niedzieli znów ma być gorąco.

      Usuń
  2. Nie znoszę lata. Dla mnie optymalna temperatura o tej porze roku to 20stopni... Wózek świetny, chyba się nim też zainteresuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja kocham lato:-) za wszystko, łącznie z burzami :P

    OdpowiedzUsuń
  4. My rozważamy zakup takiego wózka właśnie na dwójkę dzieci. Powiedz mi proszę czy on się nadaje dla noworodka czy jednak pewien etap trzeba odczekać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Producent twierdzi, że się da. Jak poguglasz ten wózek w sieci, to na pewno Ci taka opcja wyskoczy. Ale szczerze - uważam, że to ciut niebezpieczne, w końcu maluch nie jest przypięty szelkami i może wypaść podczas wkładania wózka do autobusu czy pokonywania wysokich krawężników. Ja bym odczekała przynajmniej pierwsze trzy miesiące.

      Usuń
    2. I tak pewnie zastanowimy się nad kupnem takiego wehikułu dopiero na wiosnę, a wtedy maluch już będzie miał jakieś 4 miesiące, a na zimę mamy gondolę po Filipie;)

      Usuń
    3. My bardzo długo trzymaliśmy małą w gondoli (miała regulowane oparcie) do 8 miesiąca, bo była piekielnie długa zima (jeszcze w kwietniu padał śnieg), a potem się okazało, że do zwykłej spacerówki z 3w1 ledwo się mieści. Kolejną zimę się przemęczyliśmy, ale pasy od szelek były za krótkie i to mnie zmobilizowało do poszukania wózka dla przedszkolaka.

      Usuń
  5. Łączę się w bólu, też nie znoszę upałów. Nienawidzę ich no! Ale burz też nie lubię. Jak ma mi walić grzmotami i błyskać się dookoła, to już się wolę męczyć przed wiatrakiem. I weź tu dogódź babie ;) A wózek jest cudny! Jakbym miała dwójkę z małą różnicą, brałabym!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie macie kiecki -chyba takie same ?
    http://swiatamelki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę patrzeć na Ciebie na zdjęciach bo wzbiera we mnie zazdrość:-p! Taka idealna figura powinna być zakazana. A zdjęcie " Chrapoń" mnie rozbroiło:-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, jak to zdjęcia przekłamują. Nogi mam krzywe, cycki małe (na zdjęciu w puszapkach, bo inaczej połowy by widać nie było), ręce patyki, z przodu widać mi sterczące obojczyki. Jestem w wielu miejscach za chuda i niestety tych miejsc rower nie poprawi (rower dobrze robi nogom i udom, jeśli ma się je za chude). A do machania hantlami w celu poprawienia mięśni rąk - nie mam serca ni ochoty. No i jeszcze dodaj garbienie się. Jakby podsumować szczegóły, to by wyszło, że Tobie bliżej ideału niż mi. Pamiętaj, że ja mam 178cm wzrostu i żeby wyglądać grubo musiałabym ważyć z 90kilo. Ale i tak muszę uważać co jem, bo to taki wiek, kiedy łatwo wyhodować sobie oponkę będąc nadal szczupłym.

      Usuń
    2. I zdradzę Ci pewien sekret. Jeśli coś nie tak z Twoją figurą, zacznij sobie robić zdjęcia na tle roweru, lub jadąc na rowerze, lub cokolwiek, byleby był fajny rower w kadrze. Nie wiem jak to jest, ale każda kobieta na rowerze ma super figurę, nieważne jak wygląda. Zanim poznałam Niemałża, uciekałam od aparatu. To on mi zaczął robić zdjęcia podczas jazdy i okazało się, że kiedy jestem na rowerze, lub go nawet tylko pcham - jakoś mniej widać elementy mniej idealne. Nie miałam okazji tego sprawdzić wcześniej, bo ciężko sobie robić zdjęcia jadąc, a mój brat, z którym jeździłam wcześniej, nie miał fotożyłki. :)

      Usuń
    3. Hahaha Lavinko nie mogę:-p, jesteś bezbłędna! Muszę wyjąć swój rower! :-p

      Usuń
  8. Będziesz następnym razem w Blue City dawaj znać- może się poznamy :) mam blisko i często bywam
    Ale napiszę tak- ja jestem z Warszawy i nie byliśmy z Izą w Zoo, nad wisłą (w brzuchu jak była jedynie ;)) o promie nie wspomnę heh
    My weekendy rzadko teraz w mieście jesteśmy bo od razu lecimy np na mazury
    a figury zazdroszczę- właśnie wciągnęłam Marsa bo dostałam i strasznie mnie denerwował więc zjadłam co by mniej sie stresować :))
    Zapraszamy do nas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w Blue City nie bywam (w ogóle unikach centrów handlowych, za duży tłum), tylko babcia z wujkiem, bo mają najbliżej z Włoch. Do zoo też mają po drodze, ale jaką trasą jeżdżą - niestety nie wiem. Po Wawie lepiej nie jeździć samochodem, tylko skmką, metrem, promami i tramwajami, bo omija się w ten sposób korki.

      Usuń
  9. Też nie znoszę upałów, ale u mnie ostatnio pogoda jest zmienna.. z rana upał a pod wieczór burza

    OdpowiedzUsuń
  10. u mnie tak samo. upał z burzami. burzę uwielbiam, ale wolę same upały i wtedy basen bez ograniczeń

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedyne co to mogę pozazdrościć tych pięknych widoków i aktywności w postaci rowerowych wycieczek. A co do wózka-wygląda rewelacyjnie a jeśli do tego sprawdza się idealne to świetna sprawa na takie długie spacery. Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie tez upaly mecza ;(

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń