24.6.13

Komary!!!!

Ja ja nie cierpię tych gadzin, nie idzie opisać. Jak do tej pory Klu miała kontakt sporadyczny, tyle co wleciało do domu i dziabnęło w łokieć lub czoło. Jakoś specjalnie nie cierpiała, więc bez specjalnego stresu poszliśmy popołudniem do cioci Werrony na grilla i trampolinę (ogromną, nie jakieś fiku miku). Dzieci było sporo, rozstrzał wiekowy spory. Starsze to już właściwie młodzież u progu dorosłości, młodsze w wieku przedszkolnym. Mała robiła za maskotkę imprezy. Historia lubi się powtarzać, babcia Kluski zawsze była w rodzinie najmłodsza i była okropnie rozpieszczana przez starszych. Tata Kluski zresztą też :)



Ogród zacieniony, komarów od metra. Niby odganiałam, ale widać sporo przegapiłam. W nocy Kluska spała średnio, coś ją budziło. Zaczynałam mieć wyrzuty sumienia, czy to nie po pieczonym ziemniaczku, którego daliśmy jej spróbować. W efekcie przymusowe rodzicielstwo bliskości. W wydaniu kluskowym oznacza to matka na fotelu, a dziecko na niej kopiące i raczkujące przez sen. Aż w końcu budzące się z płaczem. Hrr. Zaczęło robić się jasno i dopiero wtedy spostrzegłam czerwone plamy na nogach Klu. I w te pędy do  łazienki po coś antyświądowego (na szczęście mamy na takie okazje resztkę Ulganolu). Było już dobrze po 4tej, robiło się jasno, mała obudziła się na dobre. Zrobiłam jej butlę i po niej mała odpadła momentalnie. Na szczęście, bo dzięki temu obie wreszcie nieco pospałyśmy. Tata Kluski w środku nocy półprzytomny do nas przyszedł, bo myślał że ja śpię, a ona płacze. Odesłałam go do łóżka, żeby pospał, to zmieni mnie rano i tak się stało. Poszli sobie na zakupy z Lovelkiem, a ja mogę w spokoju dokończyć śniadanie i poużalać się blogowo. :)))


Ostatnio Klu i tata są nierozłączni, ciągle gdzieś jeżdżą. Mała poznaje Żyrardów w sensie dosłownym. Maca ławki, barierki i rynny (trening do szukania miejskich skrzynek geocache), a w wolnej chwili psuje parasolkę.  Chyba musimy kupić jakąś pancerną ;)

5 komentarzy:

  1. Chicco na komary (3m+) całkiem nieźle się sprawdza. Od kiedy mamy, młody przestał chodzić pogryziony. Podobno też można używać środków z DEET, ale tylko jeśli ich zawartość nie przekracza 20%. Ale to podobno. Na wszelki wypadek nie testowałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki. W jednej z naszych aptek nie mieli, Meteor jeszcze zrobi rekonesans po innych, jak nie znajdzie, to kupimy w internetach. tutaj są komary nawet w piaskownicy na słońcu, w biały dzień o zgrozo.

      Usuń
  2. Polecam fenistil na ugryzienia, poza tym przydaje się w różnego pochodzenia swędzących wysypkach i łagodnym poparzeniu słonecznym (przynajmniej my już w takich przypadkach go wypróbowaliśmy).
    A klusię kochane do wycałowania :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na fenistil dzieci bywają uczulone, pocieszam się że moja niealergik. To co mamy w domu się kończy, tata Klu ma pójść w krucjatę po aptekach, może coś dostanie.

      Dziękujemy za całusy, rewanżujemy się machaniem łapką! :)

      Usuń
  3. rynna i parasol najciekawsze:)

    u nas ugryzienie komra skończyło sie wizyta u pediatry i podaniem hydrokortizonu.

    do tej pory w razie w mam hydrokortizon w domu

    OdpowiedzUsuń