8.5.13

W oczekiwaniu na raczkowanie

   Chodzenie na czworakach bardzo dużo zmienia w życiu niemowlaka. Nagle cały świat robi się bliższy, dziecko niezależne od rodzica, a jednak nadal bardzo go potrzebujące. Jedne dzieci zaczynają szybciej, inne w ogóle nie raczkują, tylko od razu zaczynają chodzić. Nieraczkowanie Kluski od paru miesięcy mnie trochę martwiło, bo długo trwała mniej więcej na tym samym etapie i ni dudu do przodu. Uczyła się klaskać i machać ręką, ale ani trochę nie chciało jej się ruszać. Kiedy nareszcie, ze dwa tygodnie temu, zaczęła nieudolnie pełzać do przodu, pomyślałam, że coś drgnęło. I faktycznie, ostatnie dni to jakiś niesamowity przyrost umiejętności. Nieporadne pełzanie stało się bardzo poradnym. Do tego stopnia, że mała potrafi sama wyjść śluzą z kojca, gdzie różnica "terenu" wynosi z 10 cm. Do tego doszła pozycja na czworaka. Wcześniej potrafiła stanąć na czworakach tylko w kojcu, zapierając się nogami o ścianę (albo przez sen, nieświadomie). Od paru dni potrafi to sama, ot jak ma ochotę to bach na cztery łapki, nawet próbuje już poruszać się tak do przodu, choć nie bardzo jej to jeszcze wychodzi. To niesamowite, jak zmieniła się przez ostatni tydzień.
Mam wrażenie, że to ostatnie chwile na brzuchu i za chwilę będzie ją można wyprowadzać na smyczy jak pieska. Może zaoszczędzimy na pieluchach, jakby tak ją nauczyć załatwiać się najpierw na gazecie, a potem pod drzewkiem? Jak myślicie? ;)

Coraz rzadziej śpiące Klusię

   Przyłapałam ją też na innej rzeczy. Od jakiego czasu mała bawi się sześcianem z dziurami w różnych kształtach z klockami, które do nich pasują. Dużo jest tego i połowę już zgubiliśmy, ale zabawa jest na całego. Ustawiam klocki na sześcianie i oglądam widowisko pod tytulem: Kluska pełznąca z drugiego końca pokoju, żeby zrzucić piramidę z klocków na ziemię. Do tej pory tylko tak to wyglądało, ale widać mnie podpatrzyła i dziś postawiła na sześcianie pierwsze klocki własnoręcznie. Daleko jej do budowania wież, ale to już było coś zupełnie innego, niż rozmontowywanie wieży z pierścieni czy rozwalanie tego, co ja ułożyłam. To było świadome postawienie klocka na czymś. Taka mądrusia!

Cyklonik "Alisa"

   Kiedy ma się dziecko, które rozwojowo zamyka stawkę, wszystko robi ostatnie "w grupie" i w ogóle na każdym kroku sprawia wrażenie totalnego lenia, rodzic czasem się frustruje. Często jest tak, że porażki naszych dzieci odczuwamy jak własne. Ich trudności to często nasze niespełnione marzenia lub pragnienia. Czasami trzeba przystopować, powiedzieć sobie: to nie ja, to inny człowiek. To że moje dziecko z czymś sobie nie radzi, albo czegoś wolniej się uczy, nie stawia mnie z marszu pod ścianą, nie czyni złym rodzicem. Jednak nawet wiedząc o tym, kiedy nasze oporne dziecię wreszcie, nareszcie robi krok do przodu, radość jest ogromna. A może i ulga. Ponoć nigdy później człowiek nie uczy się tyle, co w pierwszym roku życia. Koordynacja wzroku, słuchu, kończyn i całego ciała to naprawdę ciężka robota. Wiedzą o tym ludzie po wylewach, którzy muszą się tych rzeczy często uczyć od początku. Kiedy widzę Kluskę bawiącą się do upadłego, z radości piszczącą, że udało jej się przesunąć o 5 cm na czworakach, wiem co czuje. Patrząc na nią - czuję to samo :)

9 komentarzy:

  1. Dokładnie, to inny mały człowiek, który wcale nie musi rozwijać się książkowo :)

    A jak przytulnie ma w łóżeczku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona po mamusi jest jak księżniczka na ziarnku grochu, musi mieć do spania milion poduch, poduszek, przytulanek, szmat, pieluch i tak dookoła, bo turla się przez sen nieraz i ponad 180 stopni :)

      Usuń
  2. Od pełzania pierwszego do raźnych biegów na czterech łapach to juz kwestia tygodnia, my byliśmy zszokowani jak szybko to szło. W zasadzie z dnia na dzień mega postępy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, z dnia na dzień jest coraz lepiej, ciekawa jestem czy jak wrócę z Łodzi w niedzielę, mała już nie zacznie biegać ;)

      Usuń
  3. Jeeeee!!!!!!!!!! Trzymałam kciuki!!!

    A moim zdaniem nie zamyka stawki, bo chociaż ruchowo potrzebuje więcej czasu, to intelektualnie bardzo szybko się rozwija. Coś za coś.
    Dobre masz podejście. To jakoś tak jest, że trudno nie obciążać dziecka swoimi ambicjami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam to, mam to. Te rzeczy, które nigdy nie sprawiały kłopotu mnie, nie wychodza Kacprowi. A ile mnie nerwów kosztuje, alby zachowac spokój i uszanowac jego inność. Cóż dopada mnie syndrom " no przeciez to jest łatwe wiec po prostu zrób to!"

    OdpowiedzUsuń
  5. Syn mojej przyjaciolki, rowiesnik mojego, w ogole nie raczkował, z etapu pelzania plynnie przeszedl do chodzenia przy meblach i scianach.
    Psychologia cos na ten temat ma do powiedzenia, mam na mysli 'niekompletnosc' etapow rozwoju, ale przecież niepodrecznikowo nie znaczy zle;)
    Indywidualizm w cenie;)
    A ja dzis zostalam po raz drugi babcia, musze sie podzielic;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cyklonik wygląda znajomo :-)

    OdpowiedzUsuń