Nie jestem zdeklarowaną fanką kultury wysokiej, nie czytuję tomików wierszy, z książek raczej sprawdzonych pisarzy (najczęściej zagranicznych), a jednak nadal mam sentyment do tego czasopisma. Mogę bez wahania powiedzieć, że "zrobił" mi dzieciństwo. Nie chodziłam do przedszkola, bo moja mama była na urlopie wychowawczym z bratem i bardziej jej się przydawałam w domu, niż w przedszkolu (inna sprawa, że wolnych miejsc w przedszkolach było tyle co teraz albo i mniej, to była walka, na którą nie miała sił). Dziecko trzeba czymś zająć, więc kupowała mi Misia, Świerszczyk i Mam 6 lat. To ostatnie upadło dość szybko, Miś zbankrutował dwa lata temu, Świerszczyk jako dwutygodnik ciągle jeszcze się trzyma. Odkryłam, że nadal jest wydawany przypadkiem, w zeszłym roku, w dziecięcej bibliotece.
Niedawno mijałam półkę z prasą i rzucił mi się numer z kotami. Postanowiłam kupić na zapas. A jeśli i Świerszczyk zbankrutuje? Co będę dawać do czytania Klusce, jak podrośnie? Mimo upływu lat nadal trzyma poziom. Wiersze, bajki, rebusy, łamigłówki, komiksy - przy takiej pomocy dużo łatwiej zajmować się dzieckiem. Bo umówmy się, przedszkole wszystkiego nie załatwi. Dzięki Świerszczykowi łatwiej poznawać literki, łatwiej poznawać świat. Przeznaczony jest dla dzieci z podstawówki, ale wcześniej da się z niego korzystać z pomocą rodziców.
Ten numer polecam zwłaszcza, ponieważ jest w całości poświęcony kotom (17 lutego był Światowy Dzień Kota). Poza tym w środku jest bajka o piracie, jako Pastafarianka kolekcjonuję wszystko, co z piratami ma wspólnego. Wszak im mniej piratów, tym większe globalne ocieplenie, trzeba dbać o to, by ich liczba nie spadła za bardzo ;)
A Wy pamiętacie starego Świerszczyka? A może jakieś inne czasopisma dla dzieci? A pamiętacie książkową serię "Poczytaj mi mamo"? Teraz można ją dostać w grubych tomach, ale to już nie to samo. Tamte małe książeczki miały swój urok.
O kurcze - nie przypuszczałam, że Świerszczyk może być nadal wydawany. Chyba podobnie jak Ty zacznę kupować by mieć na zapas gdy szkrab podrośnie.
OdpowiedzUsuńMam do tego czasopisma ogromny sentyment - do dziś pamiętam gdy po raz pierwszy sama je kupiłam - bez żadnej asysty (to jednak były czasy - dzisiaj nikt nie pozwoliłby małemu dziecku iść samodzielnie do sklepu)
Ja do kiosku potrafiłam polecieć mając nieco ponad 5 lat, ale miałam odliczone pieniądze i kiosk był w tym samym bloku. Wtedy mało jeździło samochodów, dziś przy tym samym bloku nie jest już tak bezpiecznie... czasy się zmieniły.
UsuńO dziwo lepiej pamiętam "Misia" niż "Świerszczyka". W "Misiu" były wycinanki - stroje i mundury górników, żołnierzy, milicjantów z takimi zakładkami. Można je było przymocować do kartonowych sylwetek dziewczynek lub chłopców. Ze "Świerszczyka" zapamiętałem opowiadanie o psie Lampku. Była też historyjka o koziołeczku Rududu ("na szeleczkach ma majteczki koziołeczek Rududuuu...") ale to chyba jednak w "Misiu".
OdpowiedzUsuńTak, Miś był dla bardzo małych dzieci, sama z niego niewiele pamiętam. Pewnie jakbym wzięła do ręki archiwalny numer, od razu by mi się coś przypomniało.
Usuńeeee.....ja wolę...te dla dorosłych;P;p;p
OdpowiedzUsuńchoć moje dfziecko uwielbia wręcz program TV...wzelkie gazetki reklamowe z LIdla Inter czy innych sklepów.... nawet za moje przepisy się "zabiera" i czyta dogłębnie..śliniąc i targając papier
Od tego Klusię ma szmacianą biblioteczkę, ale do prawdziwych lektur też łapki wyciąga, zwłaszcza do komiksów. :)
UsuńPamiętam i przykro mi, że hasło: "Świerszczyk" kojarzy się teraz z pismami dla dorosłych :((
OdpowiedzUsuńWidziałem u znajomych ostatnio świerszczyka i byłem bardzo zaskoczony, że to jeszcze funkcjonuje. Masz racje, przezornie zacznę kupować małemu na zapas :)
OdpowiedzUsuń