6.8.17

Piąte urodziny

30 lipca moje małe szczenię dmuchnęło pięć świeczek na torcie. Nie będę oryginalna... jak to się stało, dopiero miała trzy latka? A teraz już za dwa lata szkoła. Byłaby za rok, gdyby nie drobne opóźnienia tu i tam, damy jej rok więcej na wymawianie r... no i tu w Żyrku większość rodziców puszcza do szkoły siedmiolatki - wolę, by była w klasie z rówieśnikami.


Myślę, że jej się szkoła spodoba.

Już teraz trochę marudziła na przedszkole, że mieli za mało nauki i zabawa jest nudna. Zdecydowanie ciekawsze jest rozwiązywanie łamigłówek, liczenie, uczenie się liter, uczenie się języka angielskiego czy innych rzeczy. Intelektualnie młodzież jest ambitna, gorzej z manualem, ale jakoś się nadrobi. Współczesny człowiek i tak nie sznuruje sznurowadeł w butach czy nie pisze elaboratów odręcznie. Całe życie bazgrałam jak kura pazurem i czy mi to przeszkadza w dorosłym życiu? Kurierowi nabazgrane nazwisko wystarczy. Dokumenty wypełniam drukowanymi literami. Dziecko za 15 lat już pewnie tylko kartę przytknie do ekranu, tak jak teraz kupujemy bilety w automacie. :)


Ale miało być o urodzinach. Prezentów było co niemiara, puzzle, hulajnoga, lego i książki. Tak to jest, jak się ma dużą rodzinę i mało kuzynów. Jeszcze tatuś z szafy swoje klocki wyciąga... lego z lat 80 było mega.


Jednak chyba nadal najlepszym prezentem dla Kluski jesteśmy my. Cała rodzina, wspólna wycieczka, jakieś tam lody, wyprawa nad Wisłę, czas, uwaga, wygłupy. Reszta to tylko rekwizyty, choć też ważne przecież, bo zabawa w dzieciństwie ponoć najważniejsza!


Poza tym jest środek wakacji, lato, ulubiona pora roku Kluski (moja i taty Klu niekoniecznie z powodu upału) i trzeba się wybawić za wsze czasy. Na dodatek obok naszego placu zabaw zrobiono siłownię, więc teraz mama się nie będzie nudzić, tylko pilnując dziecko popylać na ławeczce z pedałami. ;)