Pokazywanie postów oznaczonych etykietą handmade. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą handmade. Pokaż wszystkie posty

21.2.18

Sto jeden kilometrów na rowerze

Zimą. Od stycznia. Tyle Kluska przejechała w 2018 roku. A zima się jeszcze nie skończyła.


To w zasadzie tylko transport do przedszkola plus parę wycieczek z tatusiem w celach edukacyjnych. To znaczy poznawanie trudnych słów typu lokomotywa bezogniowa czy spalinowa. Po kluskowemu to "pociong" i "palowuz". :)


W tym roku jacyś zdrowsi jesteśmy, tylko w jeden tydzień ferii Kluskę siekła jakaś bakteria i nas pozarażała. Jej przeszło samo bez większych wysiłków z naszej strony, takie tam ziółka czy środek na gorączkę (w praktyce tylko 2x był potrzebny i to w małej dawce). Więc kilometrów robimy więcej z racji braku przerw w chodzeniu do przedszkola.


Weekendowo Kluska bywała tu i tam, a to bal, a to przedstawienie teatralne, a to zwiedzali z grupą smerfów supermarket. Zwiedziła też nową papugarnię na Pradze. Są tam nie tylko papugi, ale i inne ptaszki.


Fajna ścianka, Kluska do niej pasuje idealnie. :)


A co do mnie, to dopadła mnie jakaś zimowa deprecha i zakopałam się pod kocem z książkami. Jedyne, do czego udało mi się zmobilizować, to dokończenie fartuszka z dziewiętnastowiecznego wykroju, który znalazłam w bibliotece cyfrowej. Kiedyś dzieci były niższe i tęższe, więc ciężko było zeskalować. W końcu dodałam falbanę i stwierdziłam, że będzie na wyrost. Od lutego Kluska chodzi na dodatkowe zajęcia plastyczne, to akurat się przyda. Ma jeszcze inny biały, ale używamy go bardziej do gotowania. Szycie mi tej zimy nie idzie, chociaż miałam wiele planów.


Mogła by się zacząć już wiosna, skoro zima znów bez śniegu, zatem i bez sensu.

20.2.13

Każde dziecko powinno mieć misia

Wychowana w kulcie Kubusia Puchatka żyłam i żyję w przekonaniu, że dzieciństwu bez misia czegoś brakuje. Miś w naszej kulturze uosabia wszystko, czego maluch potrzebuje poza miłością najbliższych. Dlatego też bardzo chciałam kupić Klusięciu prawdziwego misia, prawie jak z bajki. Jednak misie taśmowo produkowane w chińskich fabrykach nijak nie potrafiły ująć mnie za serce. Zrobiły to dopiero misie robione przez artystkę z pracowni artystycznej Lollipop. Odkryłam je przypadkiem dzięki wpisowi jednej z blogerek. Wybrałam wzór, uzgodniłam kolory i inne szczegóły... w ciągu kilku tygodni wszystko było gotowe. Dziękujemy!



Ale ale, dlaczego misie są dwa?



To już inna historia. Kluska ma kolegę w dalekim kraju, w Korei Południowej. Nie znają się osobiście, ale nasze rodziny przyjaźnią się od wielu lat. Przypadek sprawił, że urodzili się w tym samym roku. Kluska jest tylko kilka miesięcy młodsza. Wujek Kluski niedługo odwiedzi malca jeszcze raz i przekaże mu prezent od Kluski czyli misia. Prawdziwego misia z Polski! Miś z flagą koreańską na brzuszku będzie mieszkał u nas i przypominał Klusce o jej dalekim rówieśniku. Mam nadzieję, że miś się spodoba. I że kiedyś, po latach, znów się spotkają...



Chciałam też dodać, że wpis nie jest w żaden sposób sponsorowany. Odkryłam pracownię tworzącą misie przypadkiem, uwielbiam ideę "hand made", co jakiś czas wrzucać będę tu różne piękne znaleziska. Ładne rzeczy należy polecać. :)

Wpis bierze udział w LXIV Akcji GTWb - "Miś".