24.2.13

Алиса

Nie pisałam jeszcze o tym na blogu, to znaczy nie pisałam dużo, może pokątnie w komentarzach. Jak na imię ma Kluska? No niestety, Kluska w urzędzie by nie przeszło, trzeba było wymyślić jakieś "normalne". Nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła cudować. Po pierwsze - nie chciałam imienia popularnego, po drugie - do nazwiska taty Kluski nie każde pasuje, po trzecie - uparłam się na coś wschodnio brzmiącego. Jeszcze żebyśmy się zdecydowali na moje nazwisko, pewnie byłoby prościej. Ale że przez całe życie muszę swoje nazwisko literować, a i tak panie z okienek piszą je przez "dt", postanowiłam Kluskowi tego oszczędzić. Poza tym nazwisko taty Kluski jest w Polsce dość rzadkie (nosi je niecałe 900 osób, z czego ponad jedna trzecia mieszka w Żyrardowie), fajnie byłoby je przedłużyć choć o jedno pokolenie. No dobra, tylko imię! Imię!
Co ja się nabiedziłam. Odpadały wszystkie imiona na K oraz z R w środku (nazwisko). Odpadło też kilka imion zajętych w rodzinie i wśród moich znajomych. Poza tym co wymyśliłam, to pytałam się Kluski w brzuchu czy może być. No i odzew był "nie bardzo". Tata Kluski też nie pomagał, bo co wymyślił, to ja byłam przeciwna, a co ja wymyśliłam, jemu nie pasowało.
W końcu zaczęłam łazić po wschodnich forach w poszukiwaniu czegoś, co może u nas jest nieznane, a u nich przeciwnie. I tak na ukraińskim forum trafiłam na Alisę. Oczywiście w pierwszej kolejności spytałam Kluski - odzew był pozytywny. Do nazwiska pasowało idealnie, czas jeszcze przekonać tatę Kluski. Było trudno... poddał się dopiero po tak zwanym argumencie ostatecznym, o czym pewnie już nie pamięta.

Argumentem ostatecznym okazał się rosyjski zespół hardrockowy.



Prawda, że fajny? A jak grają! 




I w ten sposób Kluska zamiast literować swoje nazwisko, będzie literować imię. Za każdym razem, kiedy mówimy obcym ludziom jak się nazywa - prawie zawsze słyszymy: Jak?!?
Czy to na pewno źle? Nie sądzę. Kiedy moja mama, u schyłku lat siedemdziesiątych, nazwała mnie Paulina, jej koleżanki mówiły że to niedobrze, takie niepopularne imię. Kto tak dzieci nazywa? Będę podwórkowym pośmiewiskiem! Co się okazało po latach? Wszyscy mi w szkole i na podwórku zazdrościli, bo w przeciwieństwa do setek Magd, Ań, Aś i Ag - od razu było wiadomo, że to mnie wołają na korytarzu. Teraz są popularne zupełnie inne imiona niż na przełomie lat 70 i 80, Paulina dla odmiany jest całkiem zwyczajnym imieniem. Ot, pozmieniało się i tyle. Dlatego niespecjalnie się martwię, że Alisa będzie pewnie jedna na szkołę. I tak mało brakowało, a zostałaby Anią... a tu się okazało, że ma na osiedlu rówieśniczkę o tym samym nazwisku, dziesięć dni młodszą. Nawet nie rodzina, przypadek. Dopiero by było, dwie Anie K. w tej samej klasie. Pewnie i tak będą pytać czy nie bliźniaczki. W końcu Anna ma na drugie (od Ani z Zielonego Wzgórza). Dochodzi jeszcze kwestia pisowni, na zachodzie częściej Alissa, ale że ma być wschodnio, to zostaje przez jedno s.


A jak nasz pomysł został potraktowany w urzędzie? Za pierwszym razem tata Kluski nie zabrał wszystkich dokumentów i musiał przyjechać w innym terminie. Jakoś tak wyszło, że upchnęli go późnym popołudniem, prawie przed zamknięciem urzędu. A tu nietypowe imię, a inna pani od tak zwanych "trudnych przypadków" poszła już do domu, księga imion zamknięta w szafce! Na szczęście istnieją google, udało się udowodnić, że takie imię istnieje. W Wikipedii jest jakaś tenisistka, uff. Pewnie z panią od trudnych przypadków byłoby ciężej. Dlaczego? Alisa to tak naprawdę Alicja, tylko w wersji rosyjskojęzycznej, w sumie brzmieniem bliższa pierwowzorowi. Nie chciałam Alicji, raz że zaraz byłaby Ala, a ja wolę skracanie per Lisa, po drugie w ogóle nie przepadam za zdrobnieniami. Pytanie jak zdrabniać Alisę? Mnie się podoba Lisa, Lisek. Jednak pielęgniarka w żyrardowskim wymyśliła Aliszkę i chyba tak też będzie dobrze. Tak czy siak mamy w planach wyprawy w ukraińskie góry, może dzięki niej będziemy lepiej traktowani przez urzędników, tam to bardzo popularne imię. Pisać cyrylicą oczywiście też ją nauczymy, żeby nie było!


Tylko jest pewien problem, bo my nadal mówimy do Alisy Kluska i nie możemy się odzwyczaić! Gdyby nie zapisy w przychodni, nie umiałabym sobie przypomnieć, jak się nazywa. Oj nas podsumuje Klusię, jak dorośnie. Oj się nam oberwie za te makaronizmy!



Ale to nie wszystko. Pamiętacie Alternatywy 4? Jeden z mieszkańców pałał się niezwykłym hobby, konstruował on kobietę - robota. Udało się, jednak robot nie radził sobie w kolejce, więc okazał się bezużyteczny. Historia ciekawa tym bardziej, że oto na wschodzie skonstruowano kobietę - robota naprawdę! I przypadkiem właśnie nazywa się Alisa.

Więcej o robocie możecie poczytać w polskojęzycznym artykule, a na informacje na bieżąco można uzyskać z jej oficjalnego profilu w serwisie będącym rosyjskojęzycznym klonem facebooka.



Wymyślając imię dla Kluski nie miałam pojęcia ani o zespole, ani o robocie. A przecież dochodzą jeszcze bohaterki gier komputerowych i różnych adaptacji Alicji w Krainie Czarów czy Alicji po drugiej stronie lustra. Będzie o czym opowiadać dzieciom w szkole :)

19 komentarzy:

  1. Zespół bardzo fajny - dzięki za umieszczenie ich kawałka - teraz słucham ich płyty ;)
    Nasz Szkrab też nazywał się Kluska przez pierwsze 3 miesiące, ale wtedy stwierdziliśmy, że już wyrósł i czas go przemianować - ale czasami mi się o tym zapomina :)
    Alisa bardzo mi się podoba. A jako skrót - Liska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nam Klusek nie pomaga, bo wyglądem bardziej przypomina kluskę niż kiedykolwiek wcześniej! Mając taki apetyt nietrudno być Klusięciem... ;)

      Usuń
  2. wyjątkowe! u nas też każdorazowo po pierwszym usłyszeniu imienia pada pytanie: jak? ;) też na początku nastawiałam się z mężem na imię wschodnie - Kola; ostatecznie mały ma na imię Kosta ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, też ładnie. Myślałam że Kosta to to samo co Kostia, od Konstantego. Dobrze wiedzieć.

      Usuń
  3. Rzeczywiście nie pisałaś jak ma na imię. Oryginalne, nie powiem :)
    Ja tam nie kwestionuję czyichś imion ani życia.
    Ja chciałam Karinę, ale mąż się nie zgodził. Rodzina też jak usłyszała to było "Jak???".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karinę akurat znam, miałam znajomą o tym imieniu. Za to teraz znikły praktycznie takie imiona jak Dorota, Beata, Renata, Monika. Dla odmiany nie znałam zupełnie Otylii czy Leny, a teraz są bardzo popularne. Zmienia się co dekadę :)

      Usuń
  4. Ja też po mężu mam takie nazwisko, że każdy je przekręca i w dodatku twardo brzmi, bo ma R w środku. Dlatego jak będziemy mieli kiedyś córkę, to niestety nie nazwę jej Marta, tak jak sobie wymarzyłam, bo jak będę wymawiać jej imię i nazwisko to będę słyszała tylko te R :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My nie jesteśmy małżeństwem, ale nawet gdyby i tak bym nie zmieniała, za dużo dokumentów do wymiany... kiedyś myślałam zmienić na panieńskie mojej mamy, ale machnęłam ręką.

      Usuń
  5. A ja przeczytałam stronkę o Klusce i wiedziałam jak ma na imię ;) Bardzo ładnie też nie lubię oczywistych zdrobnień. Dlatego moją Martynę nazywam Marti, a Adama- Adi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja od X czasu musiałam literować swoje mega długie nazwisko a i tak potrafili je przekręcać na milion sposobów dlatego bez skrupułów przejęłam nazwisko męża :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No i znowu pokręciłaś z tym urzędem! ;-P

    To nie to, że nie przyniosłem jakiegoś papiórka, tylko pani w okienku się przyczepiła do tego, co przyniosłem z USC w Żyrku, że coś jest nie tak, czy brakuje na nim czegoś. Po konsultacji z kierowniczką i telefonem do urzędu w Żyrku ustalili, że im to przefaksują, a mnie zapisali na następny dzień po 16ej.

    Następnego dnia trafiłem do innej urzędniczki, która długa oglądała papiór i stwierdziła że ona nie wie co tu niby jest nie tak i ona by przepuściła. Dopiero po konsultacji z kierowniczką dowiedziała się o co chodzi, faks oczywiście nie doszedł (same problemy z tymi faksami, jakby nie dało się mejla przesłać ze skanem) i że doślą pocztą... a jeszcze nie doszliśmy nawet do imienia.

    Jak pani z okienka usłyszała imię, to jęknęła "Ale trudne przypadki to nie po szesnastej!". Okazało się, że już wiekszości urzędników po tej godzinie nie ma, pani z kluczykiem do księgi imion też. Na pytanie co to w ogóle za imię, wytłumaczyłem że jest pochodzenia rosyjskiego (nie mówiłem oczywiście że to Alicja po rosyjsku, bo mogłoby to kolejne problemy wygenerować), a na pytanie czy jest tam w ogóle używane, odpowiedziałem że w Rosji i na Ukrainie jest bardzo popularne, no więc pani poszła i wygooglała wspomnianą tenisistkę. Jeszcze musiałem napisać oświadczenie, że imię rosyjskie i popularne i jakoś poszło... może dobrze, że księga imion była pod kluczem, bo mogło to wygenerować kolejne problemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowodu mojego Ci nie dałam. Całe Miki szły o to, że mieszkamy w Żyrardowie,a Kluska urodziła się w Warszawie. Na PESEL czekaliśmy ponad miesiąc, bo zanim dwa urzędy się dogadały... ;)

      Usuń
  8. A ja sie własnie zastanawiała jak jej na imie, bo to że nie Kluska to byłam pewna. Szczerze ówiac obstawiałam inne imiona, ale to spodobało mi sie od razu

    OdpowiedzUsuń
  9. Alisa jest....jedyna w swoim rodzaju:))))) wyjatkowa i niepowtarzalna:))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Niedawno Rosjanie narobili sporo zamieszania z Alisą. Ostatnia caryca Aleksandra powszechnie nazywana była Alix. Od pewnego czasu pisze się o niej Aliks, a przed paroma dniami natknąłem się na ... Alisa Fiodorowna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. my też nie chcieliśmy mieć kolejnej Julki czy Oliwki albo Amelki więc jest Ariadna :)

    OdpowiedzUsuń
  12. a ten potwór z nożem to też Alisa? jezeli tak to nie nazwałabym tak dziecka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, bezbronna niewiasta toto nnie jest ;) To chyba postać z jakiejś gry, znaleźliśmy guglając :)

      Usuń
  13. Hej! Śliczne imię :) Ja mam na imię Alicja i kiedy pracowałam z Rosjankami to wołały na mnie właśnie Aliszka. Mi się to bardzo podobało. Pozdrawiam i odwiedzajcie naszego bloga, zapraszamy! :)

    OdpowiedzUsuń