12.6.17

Majowe szaleństwa cz. II

Druga połowa maja upłynęła nam mocno imprezowo. Na przykład w przedszkolu odbyło się łączone Święto Mamy i Taty, gdzie dzieci pochwaliły się przygotowanym programem scenicznym. Było bardzo wesoło i usłyszałam tę samą piosenkę, co Klusię śpiewało przez ostatni miesiąc - w wykonaniu dwudziestki wrzaskunów. Poza tym były jeszcze wierszyki  i w ogóle byłam niezmiernie wzruszona. Chyba tydzień wcześniej mieliśmy również zajęcia integracyjne z figurami geometrycznymi, nasza rodzina wylądowała w kółeczkach.


26 maja (w moje imieniny zresztą, nie tylko Dzień Mamy) obyło się w Żyrardowie Święto Lnu, po raz pierwszy zapoczątkowane wielką paradą, w której jako przedstawiciele przedszkola mieliśmy przyjemność uczestniczyć. Tak zwana grupa balonikowa. Trochę było zabawy z balonikami, bo najpierw Kluska za nic nie chciała żadnego trzymać, a potem wręcz kłóciła się o kolory. Moje dziecię zawsze coś nawywija. To mój żółty, Kluska miała fioletowy, a tatuś zielony. ;)


Miejscówkę mieliśmy genialną, bo tuż za orkiestrą dętą, która jeszcze przed wyruszeniem zagrała na rozgrzewkę motywy z Gwiezdnych Wojen. Czad! Chyba lepiej się szło w paradzie niż ją oglądało z zewnątrz.


Po paradzie przyszedł czas na Strajk Szpularek, który z tatą Kluski widzieliśmy już wiele razy, a w zasadzie i tak się na niego spóźniliśmy, bo poszliśmy do pobliskiego Muzeum obejrzeć len, jarmark i skorzystać z toalety. No i trafiliśmy na samą końcówkę.


W muzeum był też komisariat i rower.


A tu duuużo maszyn. One nadal działają!


Wzorniki do farbowania tkanin


Ile waży pełny brzuszek? A ile pusty?


 Kluska w maju była też kilka razy w Warszawie, w tym zwiedzała Łazienki oraz Ogród Botaniczny. Wiosną jest tam najpiękniej.


Był też piknik Straży Pożarnej, przez który Kluska przez moment zmieniła chęć zapisania się do policji na straż ogniową. :)


Poza tym płynęła promem...


Odpoczywała na ławeczce Lindleya


oraz korzystała z nowej zabawy wodnej na pobliskiej skarpie. Można tak ustawiać tamy, że woda leci zadanym torem. Nad Wisłą trudno się nudzić.


Zwiedzała też Barbakan. Ze trzy razy o ile dobrze liczę. :)


Spotkała też Kubusia Puchatka. W książce wydawał się mniejszy. ;)


Jeździła też sporo na rowerku, aż odkręcił się suport, ale mamusia wzięła jakieś narzędzia ze sławnej szafki dziadka i zreperowała. Prowizorycznie, więc powinno starczyć na lata. ;)


Do przedszkola nadal jeździmy rowerem, czy to deszcz, czy wiatr, czy słońce. :)


My z tatą Kluski niezależnie w maju odbyliśmy kilka wycieczek krótszych i kilka dłuższych z namiotem, ale już Was nie będę zamęczać, nasze rowerowe wojaże można czytać na naszych bikestatsach czyli lavince i meteorze.

4.6.17

Majowe szaleństwa cz. I

Prawie nie pisałam nic w maju i mam za swoje. Jak teraz nadrobić w jednym wpisie wyjazd do lunaparku w Chorzowie, pikniki weekendowe w Warszawie, Noc Muzeów, Dzień Mamy i Taty w przedszkolu, paradę podczas Święta Lnu w Żyrardowie i zwykłą kolorową codzienność? Poddaję się.

A może jednak? Chyba podzielę relację na dwie części.

To może z innej beczki, teatralnie. W ciemno polecam przedstawienie "Alicja w krainie czarów" . Teatr Roma dla dzieci? Też się zdziwiłam. Są fantastyczni! Alicję grają naprzemiennie dwie utalentowane dziewczynki, miejsca w pierwszym rzędzie czasem zapewniają dzieciom krótką wizytę na scenie. Kluska oczywiście też się wepchnęła. ;)


Druga atrakcja - lunapark w Chorzowie, który zmienił ostatnio nazwę na Legendia czy coś tam coś tam. Strasznie nieznany, więc im robię reklamę, bo jak splajtują, to moje dziecko nie będzie miało gdzie jeździć. ;)


A niedaleko od lunaparku jest coś zupełnie przeciwnego. Cisza, spokój, wsi spokojna. Skansen czyli dokładnie "Górnośląski Park Etnograficzny". Jak ja uwielbiam skanseny. Obok siebie mam Skansen w Maurzycach i w Łowiczu oraz ogromny w Sierpcu, byłam też w skansenie w Sanoku, Muzeum Wsi Lubelskiej (od któego to zaczęła się moja wielka miłość do skansenów), w malutkim skansenie w Toruniu, w nieco większym skansenie kurpiowskim w Nowogrodzie (cudowny!) i w Ciechanowcu. No i w mini skansenie Wojciecha Siemiona (r.i.p.). Jest gdzie jeszcze z Kluską pojechać. ;)


Oczywiście zabawką dnia okazał się drewniany wózek, przebił nawet dojenie sztucznej kozy. ;)


Noc Muzeów. Moc atrakcji dla dzieci, tym razem ambitniej - operą. Warszawska Opera Kameralna położona przy pięknym skwerze na warszawskim Muranowie robi coś wspaniałego. Rodzinne Poranki Operowe. Dla dzieci od 3-8 lat, czyli dla dzieci całkiem niedużych.

Prócz samej opery (Kluska była na "Czarodziejskim Flecie") można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy.

I krótki film z możliwości wokalnych pana.


Ale nie samą kulturą człowiek żyje, trza się zabrać za inne zajęcia, na przykład koniecznie odwiedzić zabytkowe tramwaje. W jednym było pianino. Nie dało się uciec kulturze, dopada człowieka w najmniej spodziewanym momencie. ;)


W ciągu dnia natomiast Kluska przymierzała się do zostania policjantką. Co prawda już nieaktualne, bo chce zostać strażakiem, ale wtedy jeszcze była zdecydowana na pilnowanie porządku w mieście. ;)

Ciąg dalszy nastąpi...