27.1.13

Dziecko naręczne

Nasz model "nowego człowieka" jest co prawda modelem dla lamerów, prostym w obsłudze, ale jak to bywa z dziećmi idealnymi - miewa swoje fanaberie. Na przykład lubi fruwać. Klusię od początku lubiło być na rękach, aczkolwiek zasypiało całkiem nieźle. W wózku i początkowo ze mną na materacu (160 cm akurat na matkę z noworodkiem). W szpitalu po urodzeniu spała głównie w rynience z przerwami na karmienie, więc nie było źle. Sprawa skomplikowała się po kolejnym pobycie w szpitalu, gdzie jedynym sposobem na uśpienie małej było noszenie, potrząsanie, nucenie. Nie było szans, by na spokojnie usnęła w łóżeczku, choć parę razy jej się zdarzyło. Potem usypiała już tylko w ten sposób. Na dodatek dopominała się tez noszenia pomiędzy spaniem a jedzeniem. Tak było po prostu ciekawiej. Nie miałam sumienia jej tego odmawiać, zwłaszcza że trzeba było czymś zastąpić cycek, niemowlaki tak bardzo potrzebują bliskości. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że usypiając nosząc - przyzwyczaję ją i nie nauczy zasypiać się sama. Doszłam jednak do wniosku, że wolę mieć chwilowo ciche śpiące dziecko zamiast rozwrzeszczanego w łóżeczku. Przy okazji wyszło, że szybciej zasypia z tetrową pieluchą na twarzy. Sama sobie ją naciągała podczas spaceru po mieście, gdy chciała spać. Zrobiliśmy z tego regułę, życie stało się prostsze.


Może z tego z czasem wyrośnie?

Mijały kolejne miesiące, nic na to nie wskazywało. Żeby było ciekawiej, Kluska usypiała na moich rękach, na rękach babci, za Chiny Ludowe nie chciała spać na rękach taty. Co spowodowało, że z konieczności nauczył się ją usypiać w wózku i parę razy usnęła mu w bujaczku. Potem nawet mnie się to udało, jednak spanie w bujaczku nie jest wygodne dla kręgosłupa, wolałam nie robić z tego reguły. Codzienna wieczorna impreza z noszeniem i śpiewaniem była obowiązkowa (też zaczęło się w szpitalu). Padaliśmy po niej na pysk wyglądając jako te zombiaki. Po jakimś czasie i babcia Kluski nauczyła się Kluskę usypiać w wózku. Jeśli chodzi o mnie, to Kluska mnie rozpoznawała i nadal kazała się nosić. Spryciara, nie dawała się oszukać. Jeszcze sobie wybierała piosenki!

Może z tego z czasem wyrośnie?

Nadszedł styczeń, mała przebiła wagę 7kg i długość 68cm. Zrobiło się mi nieco trudno. Jej zresztą też, zasypianie u mamy nawet w beciku przestało być takie fajne, poza tym pielucha na twarzy zaczęła ją drażnić, w końcu tylko trzymała ją łapkami przed sobą. Ewidentnie zaczęła dorastać do zmiany. Postanowiłam naśladować tatę Kluski i próbować ją usypiać w bujanym wózku przy włączonej pozytywce z karuzelki. Okazało się, że jest to możliwe, o ile na początku mała dostanie swoją porcję bliskości i przytulania. Nie ma problemu, i tak ją noszę, co mi szkodzi. Tak czy siak mała sama zdecydowała, że jednak woli zasypiać inaczej niż do tej pory. Bez taty Kluski byłoby to niemożliwe, sama nie miałabym tyle cierpliwości. Nie pierwsza to rzecz, którą ją nauczył. Nadal noszę  Kluskę przy okazji wieczornego śpiewania (tata jest dobry wtedy tylko na chwilę), ale to już zupełnie co innego. Wystarczyło kilka dni by się przestawiła, bo była na to gotowa. Trochę jak z nocnym spaniem, przyzwyczajaliśmy ją stopniowo do coraz dłuższego spania i coraz późniejszego budzenia. Teraz pozostało nam wymyślenie, jak nauczyć ją zasypiania w łóżeczku, bo gondolka robi się za krótka!!!

Może z tego z czasem wyrośnie?

Pytanie tylko kiedy... oj tam, oj tam, najwyżej będzie spać w gondolce do matury, przecież jej nie zabronimy! ;)

12 komentarzy:

  1. Niestety ciężko powiedzieć.
    Różnie może być z usypianiem, ze spaniem i ze wszystkim.
    Trzeba ciągłej kombinacji przy takim małym dziecku..

    Nasza zaczęła niedawno jeść dwa razy w nocy (jadła jeden raz od kiedy miała 2 miesiące).
    Czytałam, że dziecko w tym wieku intensywnie rośnie i potrzebuje więcej pokarmu..
    Do tego czasami wierci się i nie chce usnąć po takim jedzeniu przez jakiś czas.
    Tak więc do zmęczenia doszło większe zmęczenie :)
    Z usypianiem na razie nie narzekam.
    Usypia po jednym wieczornym karmieniu, czasami dwóch, czasami usypia dopiero jak powierci się i pogada.
    A jest to mniej więcej godzina ok.21 kiedy usypia.

    U Was jest podział, fajnie.
    U nas tradycyjnie - mama robi większość.
    Myślę, że też dlatego, bo karmię i nie mogę się oddalić (a odciągać nie zamierzam).
    Zresztą M. pracuje, więc nie chcę go dodatkowo męczyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, u nas to głównie ja zarabiam, więc oczywistym jest, że mam mniej innych obowiązków. Tyle, że moja zasypia niedługo przed północą, za to śpi do prawie dziewiątej. Ostatnio chyba też potrzebuje więcej jedzenia, bo zjada większe porcje. Ale za to zwiększają się odległości czasowe między karmieniami. Póki co nie ma żadnych pobudek w nocy, bo staram się ją porządnie nakarmić przed snem. Sama nie mogę spać na głodniaka, więc ją rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też starałam się dużo karmić przed snem, ale to nie głód, bo tak samo karmiłam jak zawsze.
      Pokarm jest ok. Waży 7kg.

      Usuń
    2. Pewna dziewczyna na innym blogu napisała żeby nie usypiać na siłę.
      To tak samo jak z nami dorosłymi - nie uśniemy, bo ktoś tego chce.

      Usuń
    3. Mmm, to nie chodzi o usypiane na siłę, to chodzi o moment, kiedy dziecko ewidentnie chce spać, trze oczy, wierci się, ale nie może zasnąć bez wtulenia się w becik lub mamę. Nasza np. musi być trochę bujana, inaczej nie zaśnie. Będzie się drzeć, a przecież nie o to chodzi, by kojarzyła zasypianie z czyms nieprzyjemnym. Pomalutku ją odzwyczajamy, żeby sama czuła, że "samemu" jest tak naprawdę wygodniej. Grunt, by nie traciła w trakcie zasypiania poczucia bezpieczeństwa. Wtedy też dłużej śpi, bo jest mniej umordowana zasypianiem.

      Usuń
  3. Moja mała śpi ze mną. Usypianie jej to strasznie ciężka robota... Oczka same jej się zamykają, trze je niesamowicie ale jest tak uparta że jeśli jej nie wylulam, wytrzęsę i nie pośpiewam przynajmniej 30 min to nie zaśnie... Chyba że jest niesamowicie zmęczona. W nocy budzi się po 3 razy na jedzenie.
    A przez dzień ? Usypianie jej trwa dłużej niż czas jej drzemki.
    Ale ciągle sobie mówię " Może z czasem wyrośnie" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre dzieci tak mają... czego człowiek by nie robił i tak śpią krótko. Tym bardziej jestem wdzięczna losowi, że mała zasypia coraz łatwiej i przez jakiś czas potrafi się pobawić sama. Krótko, bo krótko, ale zawsze.

      Usuń
  4. A moje oboje dzieci zasypiają same u siebie w łóżeczkach. Początkowo spałam z córką/synem, ale jakoś w przypadku jednego i drugiego udało mi się wyczaić ten moment kiedy trzeba tego zaprzestać, w związku z wyłapaniem odpowiedniego momentu nauka samodzielnego zasypiania była dość prosta. Płacz się zdarzał, zdarzały sie próby wymuszenia noszenia, ale bardzo krótkie. Żadne z moich dzieci nie płakało godzinami , raczej trochę pomarudziły zmieniały pozycję i zasypiały, i chwała im za to! Piątka dla mnie za to, że momentu nie przegapiłam. Wieczorem odkładam Młodego po cycku do łóżeczka mówię papa, daję buzi, gaszę światło i wychodzę. Młody zasypia. Potem Młodą kładę, czytam jej bajkę daję buzi, gaszę światło i wychodzę, Młoda zasypia, super wygodne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, my chyba ten moment przegapiliśmy, albo jest jeszcze przed nami. Nie chciałam spać z małą w łóżku, bo bym się nie wyspała. Kluska do zasypiania potrzebuje turbulencji, ale coraz krócej. Oraz ciasnoty, to akurat gondolka zapewnia wyśmienicie, łóżeczko nieco mniej i tu jest pies pogrzebany

      Usuń
  5. Mój mąż nauczył dziecko zasypiania w wózeczku, potem dziecko trzeba było 'lulac' w łózku, bo bez nie mogło zasnąć, do drugiego roku zycia.
    Ale jak wiadomo, reguły nie ma, może Klusce się odmieni?
    Zaczniecie jej czytac, jesli jeszcze nie czytacie i może będzie zasypiac przy lekturze?
    Powodzenia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co sama zadecydowała, że woli wózek od moich rąk. Mam nadzieję, że z wózkiem będzie podobnie. Chwilowo staram się ją coraz mniej bujać, a coraz więcej głaskać po główce i brzuszku, bo to ją uspokaja. I oczywiście "szuram" przy tym. Dziś nie bardzo bujanie ją usypiało, tylko właśnie to głaskanie, bo czuła moją bliskość a przy okazji nic nie ograniczało swobody jej ruchów. Czyli potrafi, tylko nie zawsze jej wychodzi. Nie będę jej zmuszać, jestem za metodą delikatnego zachęcania. Z tego co widzę łagodne podejście akurat w przypadku Klusięcia się sprawdza. :)

      Usuń
    2. Masz rację, każde dziecko jest inne, trzeba je wyczuć, ale tez trzeba umiec wznieśc się na wyzyny cierpliwości, widze, że Ty umiesz, mądra mama z Ciebie:)

      Usuń