Kluska chyba to lubi. Sięga to jedną to drugą. Albo woła, by jej dać nową - szybko się jej nudzą. Czasem specjalnie przez cały dzień jej kilku nie pokazuję, by po jakimś czasie dać i widzieć radość z nowości. Właściwie nie wiem skąd ich się tyle wzięło. Nazbierało się. To znaczy sporo pluszaków mieliśmy własnych. Ja mam słabość, tata Kluski też. Jedno duże pudło używanych zabawek kupiłam na allegro (wyszło 3zł za sztukę średnio). Po wypraniu są jak nowe. Kilka kupiło się w sklepie (internetowym albo zwykłym). Kilka po prostu znaleźliśmy dawno temu w jakimś urbexie, w kartonowym pudle. Mam na myśli maskotki Tytusa, Romka i A'tomka. I profesora Talenta i Złodzieja Marzeń. Suma sumarum jest tego duuużo.
Zbliżają się święta. Obawiam się, że to nie koniec... coś czuję, że rodzina buszuje po internetach w poszukiwaniu prezentów. Chyba trzeba będzie kupić oddzielną szafę na zabawki ;)
Nie kupujcie tylko lalek bo cały wór jest u mnie w domu do zabrania. Nawet istnieją jeszcze ubranka dla barbi w kuferku.
OdpowiedzUsuńDokładny cytat brzmi: "Więcej zabawek, dajcie więcej zabawek!"
OdpowiedzUsuńA Tytusów mamy trzy komplety ;-P
Ej, EL, to są moje lalki ;P
OdpowiedzUsuńTeraz będą Alisy, Ty się już nimi nie bawisz przecież:-)
UsuńEL
Przecież ja się nimi nigdy nie bawiłam, ja je kolekcjonowałam i stały głównie za szybą ;)
UsuńBawiłaś się krakowianką, masz nawet z nią zdjęcie z wózkiem na spacerze, a myszce Miki urwaliście ogon bawiąc się nią w wyrywanie z synek mamy Kleopatry. Bawiłaś się jeszcze Flerką, nosiłaś ją do szkoły, a ja szyłam dla niej ubranka. Większość się zachowała do dzisiaj nawet w niezłym stanie.
UsuńEL
Owszem, bawiłam się wózkiem od lalki, nie lalką. Przez Krakowiankę miałam kompleksy, że ona taka ładna a ja nie. ;) Myszka Miki to nie lalka. Flerkę trzeba było mieć dla prestiżu. Najbardziej to ja lubiłam klocki i samochody. Ale pamiętam jedną lalkę, która oryginalnie była chłopcem, marynarzem, taka duża, a my ją przebrałyśmy w sukienkę i została dziewczynką z krótkimi włosami. Wyjmowałam ją raz na ruski rok. No i moja miłość "Dżinks", którego nie znosiłaś, bo to był prezent od taty :)
UsuńW każdym razie lalek jest multum i chyba nie będziesz żałowała, że Alisa się nimi będzie bawić. Tylko nie dawaj jej wszystkich od razu tylko stopniowo.
UsuńEL
My mamy taką szafę na zabawki :D
OdpowiedzUsuńMoje dziecko (21 miesięcy), odpływa na kilka dłuugich chwil, gdy wyjmuje mu co jakiś czas (nie częściej niż raz na miesiąc) pudło z zabawkami z czasów niemowlęcych:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, sama bym odpłynęła, gdyby mi jeszcze jakieś zostały. W czasach studenckich porozdawałam resztki. Tylko kolekcja lalek mi została, ale to z późniejszych czasów. Za małe mieliśmy mieszkanie, brak piwnicy, nie było gdzie składować.
UsuńO, ja lalek nie lubiłam, tylko misia i małpkę, a najukochańszymi zabawkami były autka, dopóki nie nauczyłam się czytać;
OdpowiedzUsuńpotem chciałam zostać indianinem;)
do dzis pamietam wóz strażacki, który mi dziadek przywiózł z Warszay...
Co mi przypomina epizod, gdy mój młodszy brat dostał w prezencie urodzinowym śmieciarkę. I ja mu ją zaczęłam wyrywać. To on się tak zawziął, że zaczał krzyczeć coś w stylu "Nie oddam". I tak zaczął mówić, bo wcześniej jakoś mu nie szło, a to były jego drugie urodziny ;)
UsuńNasuwa się pytanie, czy postęp inicjowany jest przez przymus czy... kobiety?
Usuń:)