3.12.12

Czkawka

Moje super hiper idealne i grzeczne dziecko ma pewną usterkę techniczną, zostało Klusce po życiu płodowym, otóż często dostaje czkawki. Czasem i kilka razy dziennie. Początkowo ją to denerwowało, teraz już chyba przywykła. Co nie znaczy, że jest to przyjemne, oj nie jest. Dostaje ją najczęściej niedługo po karmieniu, po odbiciu. Albo jak się bawi już po jedzeniu i mocno się rzuca, na zabawki czy sama z siebie, próbuje się przekręcić albo zrobić mostek (mostek wychodzi, przekręcanie nie bardzo). Co pomaga? Dajemy się jej napić ciepłego płynu. Najczęściej jest to rumianek z glukozą, zwykłej wody z glukozą mała pić nie chce, a przy karmieniu mm dopajać trzeba, by uniknąć zaparć i innych rewolucji żołądkowych. Nie trzeba dużo, w naszym przypadku wystarczy raz dziennie, ale jednak. Jeśli czkawkę dostanie tuż przed porą karmienia, po prostu dajemy jej wcześniej mleko. Po mleku przechodzi zawsze, po rumianku nie za każdym razem. Czasem z braku innych pomysłów odkładamy ją do łóżeczka, niech się wyczka do końca, co robić, na szczęście wtedy raczej nie płacze tylko mruczy niezadowolona. Tata Kluski czasem bierze ją na ręce i lekko dmucha w twarz, by mała na chwilę wstrzymała oddech, to kilka razy poskutkowało. Niektóre modele tak mają, bywa że czkawki utrzymują się dość długo. Przeczekac, nie schizować. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz