Poza tym dni i noce upływają nam w sielskiej atmosferze życia rodzinnego. Ktoś tam gotuje obiad, ktoś tam zmywa, ktoś wyrzuca śmieci i robi zakupy. Codzienna domowa rzeczywistość bez specjalnych atrakcji. Nuda, ale nie do końca. Czas się wlecze, książki się czytają, filmy oglądają, internet sam się nie przeczyta!
Ja dla odmiany zbieram się do robienia na szydełku, mam w planach ośmiorniczki, ale mi dziecko zajumało tekturową formę z rolki od papieru toaletowego i nie mam jak zacząć. Wszędzie kłody pod nogi normalnie. Nic tylko szukać kolejnych pretekstów ;)
Kluska jak zwykle dopomina się o żarcie, ostatnio zagustowała w przylepkach. Najlepiej w postaci połowy bochenka chleba. I dokańczamy potem takie coś, co wygląda jakby myszy podżerały. A to Kluseczka ząbki ćwiczy ;)
Pomału zbliżają się Mikołajki i urodziny taty Kluski (dopiero od niedawna zaczęłam pamiętać, kiedy ma urodziny), Kalendarza Adwentowego nie kultywujemy, bo tajemniczy skrytożercy i tak by podwędzili zawartość w ciągu jednej nocy. W tym roku tradycja świąteczna będzie jeszcze bardziej uboga niż zwykle. Choinki nie będzie, Wigilii nie będzie, tylko prezenty będą, ale też bez przesady. Grunt żeby śnieg był!
Mój Kacper do dziś kocha piętki:), kiedys dzielnie na nich ćwiczył. A co do świąt, to całkowicie szanuje Twoje podejście. Nie wierzysz w coś więc bez sensu brnąć w tradycję, której się nie czuje.
OdpowiedzUsuńWłaściwie to lubię spotkania rodzinne, ale jestem upiornie leniwa i jeśli mam sposobność się wykręcić od roboty, to to robię. Tym razem na święta babcia wyjeżdża, a dla naszej trójki nie ma sensu szykować. ;)
UsuńUwielbiam czytać o perypetiach Kluski;)
OdpowiedzUsuńNasz Filip też z taką poważną miną wgapia się w telewizor. Czasem boję się czy mu to nie zaszkodzi, ale nie mam sumienia mu zabronić;)
Ja liczę na to, że z czasem zacznie sobie wybierać konkretne bajki a inne zlewać. Nie chcę robić z telewizji owocu zakazanego, żeby potem dziecko nie robiło czegoś tylko po to, by w nagrodę obejrzeć bajkę. Wiem że niektórzy rodzice tak robią, na zasadzie kary: "bo nie będzie bajki". Nie lubię takich kar, wolę "trucie", powtarzanie do upadłego, tłumaczenie, wałkowanie tego samego tematu w kółko. Dłuższa i trudniejsza metoda, ale moim zdaniem skuteczniejsza na początku. :)
UsuńLavinko :D Mam nadzieję, że nigdy Ci nie przyjdzie powiedzieć "bo nie będzie bajki".
UsuńJa też tak miałam nie mówić, ale... życie mi poglądy zrewidowało (tak koło czwatego roku) :D
Mamo Filipa, Julia też się wgapia w telewizor, staram się mieć wyłączony jak najwięcej w ciągu dnia, ale też bez przesady ;)
Ale macie małą pomocnicę w kuchni, ja dziękuję :))) Pierwsza klasa!
Domyślam się, że okazji do powiedzenia tej frazy będzie w życiu Kluski sporo, jestem na etapie wmyślania sposobów, by mnie nie korciło tak mówić. To znaczy pracuję nad sobą, a dopiero potem myślę o pracowaniu nad dzieckiem. Jest mi o tyle łatwiej, że nie uważam tivi czy elektroniki za zło tego świata. Jeśli dużo czasu spędza się z dzieckiem, jeśli się z nim rozmawia i dużo robi rzeczy wspólnie, to telewizja z czasem przestaje być taka super fajna. Dzieci przyklejone do telewizorów (mówię o starszakach) to najczęściej dzieci zmęczonych zapracowanych rodziców. Po całym dniu pracy na wysokich obrotach mało kto ma siłę do wymyślania kreatywnych zabaw i sam spędza wieczór przed telewizorem lub komputerem. Chce odpocząć i iść spać. To pułapka, której chcę uniknąć. :)
UsuńNo bosko wygląda na tym fotelu:)
OdpowiedzUsuńU nas obgryzanie bułek :) pewnie dla tego, że chleb tylko krojony kupujemy.
OdpowiedzUsuńKabaret Potem uwielbiam :)
nie ma jak pomagać tacie;))))))
OdpowiedzUsuńp.s. Pada śnieg i sanki przyszły!
OdpowiedzUsuń