Ósma dwadzieścia - szczepienie. A tu wstać wcześniej trzeba, sprawdzić czy tata Kluski też wstaje, dwa łyki kawy wypić, szybkie płatki na mleku na śniadanie i to najgorsze. Obudzić Kluskę. Jak to zniesie? Zniosła nadspodziewanie dobrze, uśmiechnęła się na mój widok i zaczęła przeciągać. Uff, z głowy. Szybka butla, szybkie przebieranie, przewijanie, dziecko w jedną rękę, wór ze śmieciami w drugą, prikaz do taty Kluski by zabrał wózek i do nas dotarł do przychodni.
A w przychodni okazało się, że i tak jeszcze sobie poczekamy mimo spóźnienia. Jeszcze jakąś mamę ze starszym chłopcem przepuściłam, bo się śpieszyła do pracy, a ja wszak wiadomo mogę sobie w nocy popracować, żebym tylko jeszcze miała siłę po takich pobudkach!
No i poza tym gites marinez, przy okazji mi Kluskę zważono i zmierzono i aże się zdziwiłam, bo okazało się, że waży 11,2 kg (plus grzechotka), a czubek głowy trzyma na 83 centymetrze. Ale skoczyła! Trochę ryczała przy osłuchiwaniu, bo stetoskop był za zimny i to ją wkurzało (ech Ci lekarze!). Osłuchiwanie było pro forma, wszak nawet kataru nie miała. Kłucie też nie obyło się bez wrzasków, ale bez histerii, kilka wdechoryków i cisza, bo trzeba gabinet zabiegowy dokończyć oglądać.
A potem jeszcze wycieczka okolicznościowa na rynek i wycyganienie jabłka gratis przy okazji zakupów owocowych. I ukrojenie chleba przez panią sprzedawczynię, bo dziecko w wózku głodne przecie i na pusto jechać nie będzie. A potem to ja już chciałam wracać, bo mi dłonie zmarzły. Przez to wychodzenie w pośpiechu pod cienką letnią wiatrówką (przecież wychodzę tylko na moment, do przychodni pięć minut piechotą) miałam tylko jedną warstwę ubrania, bluzkę z długim rękawem i żadnych rękawiczek. I tak dobrze, że nauszniki zabrałam i szal.
A na co szczepiliśmy tym razem? Na kleszczowe zapalenie mózgu. Pierwsza dawka, jeszcze dwie, druga za 6 tygodni, trzecia w okolicach wakacji i spokój na trzy lata. W naszych okolicznych lasach kleszczy za trzęsienie, paskudy cholerne, z jednego wyjścia do lasu dwa wyjęłam z dresu Kluski po powrocie, a trzeciego osobiście strzepnęłam z włosów na głowie, na szczęście nie zdążył dotrzeć do skóry. Gadziny przebrzydłe. Żałuję, że nie ma nic przeciboreliozowego, bo te "nasze" niestety ponoć zarażone. Jak by się Klusce wbił, to od razu trzeba wysyłać do analizy i lecieć do lekarza, grr.
Koszt szczepionki w sumie nieduży, ok.110 za dawkę. Więcej zapłacimy pod koniec lutego, bo się nam kumulują ostatnie 5w1 i pneumokoki. A potem jeszcze ospa i teoretycznie meningokoki, ale z tymi ostatnimi przed drugim rokiem życia Klu się nie wyrobimy, więc będzie jedna dawka a nie dwie. W sumie lepiej, i tak się dziecko traumy strzykawkowej nabawi. A jeszcze trzeba by morfologię zrobić. Chociaż raz w roku powinnam, ale po tylu strzykawkowych atrakcjach.... chyba jeszcze zaczekam.
Laura też zaszczepiona na wszystko. Poszła kupa kasy, ale warto.
OdpowiedzUsuńteż myślę o tym szczepieniu, bo boreliozę już mieliśmy w domu :/
OdpowiedzUsuńSzczepienie niestety nie jest przeciwko boreliozie, tę można złapać niezależnie, tym bardziej trza się interesować, czy kleszcze w naszej okolicy nie są zarażone. Po każdym spacerze w lesie rozbierać siebie i dziecko do naga i sprawdzać ubrania przewracając na lewą stronę. Znalezionego kleszcza najlepiej w coś zawinąć i spalić, one są odporne na zgniecenie.
OdpowiedzUsuńwspółczuję kosztów za same pneumokoki dawałam ostastnio prawie 300. na szczęście ostatnia dawka była w styczniu 5w1.
OdpowiedzUsuńa do której Wam śpi młodzież zazwyczaj i w jakich okolicznościach odpada wieczorem?
OdpowiedzUsuńZazwyczaj śpi do 8.30-8.45, potem zasypia w środku dnia (13-14-15) i śpi 2-3 godziny, potem zasypia ok.22. Był moment, że spała od 20 do 8, ale ostatnio jest mniej zmęczona i dzięki temu dłuzej wytrzymuje. Byłoby miło, gdyby szła spać o 20-21, ale lepsze to niż pobudki o 6 ;)
Usuńdobrze, że Kluska czytać jeszcze nie chce/umie - po takiej dawce szczepieniowej wyliczanki sam bym już zaczął wdechorykować ;)
OdpowiedzUsuńE, to plan na najbliższe półtora roku. W sumie jak była mała, to miała trzy wenflony przez półtora tygodnia. A potem seria 5w1,Pneumokoki,Rotawirus i refundowane WZW. Na szczęście tego nie pamięta ;) Ona jest w ogóle mało histeryczna, czasem jak się przewróci to nawet nie zapłacze, zaraz wstaje i leci dalej. Musi się porządnie huknąć, albo być bardzo zmęczona, by się rozpłakać, ale nadal jej daleko do płaczu_dla_płaczu.
UsuńO masarka ile tego. Ja szczepiłam tylko obowiązkowymi, potem się zastanawiałam czy dobrze zrobiłam że na rota nie zaszczepiłam po roku młody miał non stop biegunki, wystarczyła jedna wizyta w szpitalu, a on zalatwiony:/. No ale było mineło jakoś przetrwaliśmy.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo chciałam z nierefundowanych szczepić tylko na rotawirusy, bo przerażało mnie widmo biegunki, a po chorobie Kluski na samym początku i hospitalizacji doszłam do wniosku, że wolę milion szczepionek od kilku dni na oddziale dziecięcym. Widok dziecka z wenflonem w łapce bardzo zmienia podejście do niektórych spraw. 5w1 było konsekwencją, skoro mała dostaje i tak dużo szczepionek, to minimalizujemy liczbę wkłuć i potencjalnych reakcji alergicznych (5w1 wywołuje ich mniej niż tańsze refundowane szczepionki). Pneumokoki są refundowane np. w Wielkiej Brytanii i podawane jako obowiązkowe, u nas tylko wcześniakom, bo jesteśmy biednym krajem, który woli ładować miliony w kościoły zamiast w zdrowie obywateli. Zapalenie ucha to upiorna sprawa. A jak człowiek sobie poczyta o ewentualnych powikłaniach po ospie, to po prostu co miesiąc zaczyna odkładać kwotę na kolejne szczepienie. Zwłaszcza, że mam doskonały przykład w najbliższej rodzinie. Tata Kluski był szczepiony i nigdy na ospę nie zachorował, choć chodził do przedszkola i miał styczność z chorymi dziećmi. Szczepionka nie zawsze zapobiega chorobie, ale minimalizuje prawdopodobieństwo powikłań, łagodzi objawy, dla mnie to bardzo ważne. Tylko do grypy jestem sceptycznie nastawiona, przez wciskanie ludziom w kółko antybiotyków wirusy za szybko mutują i nawet szczepionki bywają bezsilne. Ale przed samym pójściem małej do przedszkola pewnie fundniemy i grypę. Babcia Kluski szczepi się co roku i nawet katar przechodzi lżej niż ja. Trzeba tylko pamiętać, by dziecko podchodzące do szczepienia było zdrowe, a jeśli chorowało, to najlepiej szczepić nie wcześniej niż 2-3 tygodnie po odstawieniu leków.
Usuń