Czy Wasze maluchy też zabierają zabawki innym dzieciom? Bo moja to jest istny tajfun. Zupełnie nie wiem jak się zachować, żeby nie musieć nawiązać kontaktów towarzyskich z innymi rodzicami... Klu jest za mała, by zrozumieć prawo własności. A ja mam fobię społeczną i nie umiem nawiązywać relacji piaskownicowych. Nawet nie to że jestem nieśmiała, bo nie jestem. Jestem typem aspołecznym, co zawsze trzyma się z boku. Łatwiej mi się dogadać z dzieciakami na płaszczyźnie łopatki i wiaderka, z trudem odnajduję się wśród ludzi dorosłych, z ich hierarchią wartości, stosunkiem do własnego dziecka i do innych ludzi. Już w sieci niełatwo mi znaleźć płaszczyznę porozumienia, a co dopiero fejs tu fejs, w zwykłym życiu.
Na przyszły weekend zaplanowałam sobie jakąś dłuższą wycieczkę rowerową, takie zakończenie sezonu długodystansowego, a potem jeżdżę tylko po mieście i bliższej okolicy. Mam ambicje dociągnąć do 3333 kilometrów przejechanych w tym roku, zostało mi niewiele, średnio 2-3 dziennie, więc nie ma problemu. W międzyczasie do dokończenia dwie książki i odnalezienie trzeciej, którą gdzieś posiałam w domu i nie mogę znaleźć od września.
Z tymi relacjami międzyludzkimi mamy podobnie, ale mi się tak porobiło z czasem, kiedyś było inaczej. Lubiłam towarzystwo, jak dużo się działo, a teraz wolę swoje wąskie grono znajomych i rodziny i święty spokój.
OdpowiedzUsuńMnie łatwiej nawiązywać przyjaźnie przez internet, a potem dopiero zmieniają się na te prawdziwe, namacalne. W drugą stronę idzie gorzej. Tatę Kluski poznałam przez wspólnych znajomych z internetu, w internecie oczywiście ;)
UsuńDziś rzeczywiście było fantastycznie ciepło i tez wybraliśmy się na płac zabaw :) dzieciaków cała masa :)) chyba rozumiem Twój problem, bo poniekąd mam podobnie. I o ile w sieci znajomosci nawiązuje stosunkowo łatwo to np uciekam przed sąsiadami. Mój maź sie z tego śmieje, ale gdy widzę, ze ktoś wchodzi do bloku wejściem jednym (mamy 2), a ja drugim to specjalnie zwalniam, żeby nie musieć jechać razem w windzie, odpowiadać na zaczepki, uśmiechy i dziękować za przytrzymanie drzwi ;)
OdpowiedzUsuńSiostro! Co prawda już nie mieszkam w bloku z windą (gdy mieszkałam, robiłam podobne uniki mimo jednego wejścia), ale nadal na przykład zamieram w bezruchu na schodach i przestaję oddychać, gdy sąsiad z dołu otwiera drzwi i go puszczam przodem ;)
UsuńJesteś rowerową maniaczką! Podziwiam cię i pokłony biję, bo tyle km to ja w całym życiu nie zrobiłam.
OdpowiedzUsuńWeź no proszę Cię, zaczęłam jeździć większe dystanse dopiero po 30tce. To może mój piąty sezon rowerowy, kiedy jeżdżę nie tylko po parę km w mieście. Jak się ma dokąd jeździć, to kilometry same się robią. Tym więcej, gdy podjeżdża się pociągiem pod Łódź, albo na Podlasie. :)
UsuńPo 30? Cały czas myślałam, że ty masz jakieś 27 lat.
UsuńLavinko, "większe dystanse dopiero po 30" i tak jesteś dobra, bo moje większe dystanse zaczęły się po 40. Wcześniej rekord długości trasy oscylować w okolicy 50 km.
Usuń@Umi: No tak, ja teraz mam 36 :)
Usuń@Ruda: Wcześniej jeździłam głównie po mieście, bez sakw i jedzenia, nie przyszło mi do głowy wozić ze sobą termos, kanapki i czekoladę. Z takim bagażem żaden dystans nie straszny ;)
sanki! o żesz - zapomniałam, że też nam będą potrzebne
OdpowiedzUsuńCo do zabawek to nie wiem, bo moje dzieci z racji mieszkania na tzw. przedmieściach (czyt. głównie domki jednorodzinne i brak bliskodostępnych placów zabaw z dużą ilością dzieci) bawią się przede wszystkim w swoim gronie. Jak już gdzieś jesteśmy, to każda rzecz je tak cieszy, że o zabawkach innych dzieci nie myślą.
OdpowiedzUsuńTy nie masz sanek. My sanki mamy, ale nawet spodni ciepłych nie mamy (a co już o ogumowanych mówić) ani zimowych porządnych butów. Skoro piszesz, że śnieg tuż tuż, to chyba muszę się na jakieś zakupy wybrać. Oj nie lubię :/
Place zabaw z dziećmi to niewątpliwa zaleta blokowisk, zwłaszcza odkąd zaczęli robić je porządnie. Co do butów i spodni, pomyślałam o nich przy okazji jesieni, zawsze kupuję wcześniej szukając okazji na alledrogo i trafiłam parę kombinezonów, ogrodniczki i kurtę nieprzemakalną - -szukając jednoczęściowego dresu. Buty na zimę musiałam wcześniej, bo Klu podobnie jak ja ma szybko marznące stopy i wiedziałam, że szybko się przydadzą. Sanki zostawiłam sobie na koniec, może jakiś przelew przyjdzie, to się kupi. :) Nienawidzę chodzić po sklepach, trochę ryzykuję, ale większość kupuję w internecie. Na szczęście większość sprzedawców podaje wymiary ubranka i można dopasować bez przymierzania.
UsuńSympatyczny obrazek. Teraz już chyba nie ma blaszanych wiaderek i łopatek do piasku. Ostatni raz bawiłem się w piaskownicy jakieś pięćdziesiąt trzy lata temu, pomijając wspólne z córką stawianie nadmorskich piaskowych babek.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Kluski i Jej Mamy :-)
Na upartego by się znalazło, pewnie w ikei. Blaszane foremki do ciasta w domu jakby co jeszcze mamy. Dziękujemy za pozdrowienia :)
UsuńU nas dzieci bark, i syf na placu. Robią nam nowy plac zabaw może będzie fajny :) to się zimą wybawimy
OdpowiedzUsuń