19.11.13

Piaskownica w listopadzie #2

A my znowu w piaskownicy. Tym razem już w gumowanych ogrodniczkach. Niestety Kluska po kwadransie zabawy zauważyła wózek koleżanki i była awantura, że go nie dostała.

Czy Wasze maluchy też zabierają zabawki innym dzieciom? Bo moja to jest istny tajfun. Zupełnie nie wiem jak się zachować, żeby nie musieć nawiązać kontaktów towarzyskich z innymi rodzicami... Klu jest za mała, by zrozumieć prawo własności. A ja mam fobię społeczną i nie umiem nawiązywać relacji piaskownicowych. Nawet nie to że jestem nieśmiała, bo nie jestem. Jestem typem aspołecznym, co zawsze trzyma się z boku. Łatwiej mi się dogadać z dzieciakami na płaszczyźnie łopatki i wiaderka, z trudem odnajduję się wśród ludzi dorosłych, z ich hierarchią wartości, stosunkiem do własnego dziecka i do innych ludzi. Już w sieci niełatwo mi znaleźć płaszczyznę porozumienia, a co dopiero fejs tu fejs, w zwykłym życiu.


Cieszy mnie tylko to, że dziś na placu zabaw znów pojawiły się dzieci. My byliśmy pierwsi, potem dotarł jeszcze jakiś dwulatek, potem Lenka, a potem uciekliśmy z powodu syrenki alarmowej na widok wózka, więc nie wiem czy jeszcze ktoś dotarł, ale podejrzewam że tak. Ostatnie ciepłe dni, od przyszłego tygodnia ponoć atak zimy. A ja nie mam sanek dla Kluski! Chyba czas porządnie się rozejrzeć.

Na przyszły weekend zaplanowałam sobie jakąś dłuższą wycieczkę rowerową, takie zakończenie sezonu długodystansowego, a potem jeżdżę tylko po mieście i bliższej okolicy. Mam ambicje dociągnąć do 3333 kilometrów przejechanych w tym roku, zostało mi niewiele, średnio 2-3 dziennie, więc nie ma problemu. W międzyczasie do dokończenia dwie książki i odnalezienie trzeciej, którą gdzieś posiałam w domu i nie mogę znaleźć od września.

15 komentarzy:

  1. Z tymi relacjami międzyludzkimi mamy podobnie, ale mi się tak porobiło z czasem, kiedyś było inaczej. Lubiłam towarzystwo, jak dużo się działo, a teraz wolę swoje wąskie grono znajomych i rodziny i święty spokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie łatwiej nawiązywać przyjaźnie przez internet, a potem dopiero zmieniają się na te prawdziwe, namacalne. W drugą stronę idzie gorzej. Tatę Kluski poznałam przez wspólnych znajomych z internetu, w internecie oczywiście ;)

      Usuń
  2. Dziś rzeczywiście było fantastycznie ciepło i tez wybraliśmy się na płac zabaw :) dzieciaków cała masa :)) chyba rozumiem Twój problem, bo poniekąd mam podobnie. I o ile w sieci znajomosci nawiązuje stosunkowo łatwo to np uciekam przed sąsiadami. Mój maź sie z tego śmieje, ale gdy widzę, ze ktoś wchodzi do bloku wejściem jednym (mamy 2), a ja drugim to specjalnie zwalniam, żeby nie musieć jechać razem w windzie, odpowiadać na zaczepki, uśmiechy i dziękować za przytrzymanie drzwi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostro! Co prawda już nie mieszkam w bloku z windą (gdy mieszkałam, robiłam podobne uniki mimo jednego wejścia), ale nadal na przykład zamieram w bezruchu na schodach i przestaję oddychać, gdy sąsiad z dołu otwiera drzwi i go puszczam przodem ;)

      Usuń
  3. Jesteś rowerową maniaczką! Podziwiam cię i pokłony biję, bo tyle km to ja w całym życiu nie zrobiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź no proszę Cię, zaczęłam jeździć większe dystanse dopiero po 30tce. To może mój piąty sezon rowerowy, kiedy jeżdżę nie tylko po parę km w mieście. Jak się ma dokąd jeździć, to kilometry same się robią. Tym więcej, gdy podjeżdża się pociągiem pod Łódź, albo na Podlasie. :)

      Usuń
    2. Po 30? Cały czas myślałam, że ty masz jakieś 27 lat.

      Usuń
    3. Lavinko, "większe dystanse dopiero po 30" i tak jesteś dobra, bo moje większe dystanse zaczęły się po 40. Wcześniej rekord długości trasy oscylować w okolicy 50 km.

      Usuń
    4. @Umi: No tak, ja teraz mam 36 :)

      @Ruda: Wcześniej jeździłam głównie po mieście, bez sakw i jedzenia, nie przyszło mi do głowy wozić ze sobą termos, kanapki i czekoladę. Z takim bagażem żaden dystans nie straszny ;)

      Usuń
  4. sanki! o żesz - zapomniałam, że też nam będą potrzebne

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do zabawek to nie wiem, bo moje dzieci z racji mieszkania na tzw. przedmieściach (czyt. głównie domki jednorodzinne i brak bliskodostępnych placów zabaw z dużą ilością dzieci) bawią się przede wszystkim w swoim gronie. Jak już gdzieś jesteśmy, to każda rzecz je tak cieszy, że o zabawkach innych dzieci nie myślą.

    Ty nie masz sanek. My sanki mamy, ale nawet spodni ciepłych nie mamy (a co już o ogumowanych mówić) ani zimowych porządnych butów. Skoro piszesz, że śnieg tuż tuż, to chyba muszę się na jakieś zakupy wybrać. Oj nie lubię :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Place zabaw z dziećmi to niewątpliwa zaleta blokowisk, zwłaszcza odkąd zaczęli robić je porządnie. Co do butów i spodni, pomyślałam o nich przy okazji jesieni, zawsze kupuję wcześniej szukając okazji na alledrogo i trafiłam parę kombinezonów, ogrodniczki i kurtę nieprzemakalną - -szukając jednoczęściowego dresu. Buty na zimę musiałam wcześniej, bo Klu podobnie jak ja ma szybko marznące stopy i wiedziałam, że szybko się przydadzą. Sanki zostawiłam sobie na koniec, może jakiś przelew przyjdzie, to się kupi. :) Nienawidzę chodzić po sklepach, trochę ryzykuję, ale większość kupuję w internecie. Na szczęście większość sprzedawców podaje wymiary ubranka i można dopasować bez przymierzania.

      Usuń
  6. Sympatyczny obrazek. Teraz już chyba nie ma blaszanych wiaderek i łopatek do piasku. Ostatni raz bawiłem się w piaskownicy jakieś pięćdziesiąt trzy lata temu, pomijając wspólne z córką stawianie nadmorskich piaskowych babek.
    Pozdrowienia dla Kluski i Jej Mamy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na upartego by się znalazło, pewnie w ikei. Blaszane foremki do ciasta w domu jakby co jeszcze mamy. Dziękujemy za pozdrowienia :)

      Usuń
  7. U nas dzieci bark, i syf na placu. Robią nam nowy plac zabaw może będzie fajny :) to się zimą wybawimy

    OdpowiedzUsuń