17.3.14

Chociaz z chrypką, chociaz bzydko!


Cy Ty słysys? Cy docenias?
Ja się tutaj w barda zmieniam.
Chociaz z chrypką, chociaz bzydko
Wiem, ze słysys.
Wyjzys!
Wyjzys!

Cytatem z ulubionej Piosenki Kluski rozpoczynam wpis chorobowy. Zaraziłam się. Diabli wiedzą od kogo, ale podejrzana jest pani, która kaszlała niedaleko ode mnie ósmego marca w Warszawie. Dziadostwo rozwijało się powoli, co zmyliło moją czujność i zupełnie nie przejmowałam się niepokojącymi symptomami, jak na przykład katarem, na który nie bardzo działały proszki antyhistaminowe. Aż w niedzielę obudziłam się jakby martwa. To znaczy zwlokłam się z łóżka koło południa i czułam się, jakby walec po mnie przejechał. Na domiar złego wieczorem Kluska zaczęła pokasływać. Zaraziłam ją.



Na szczęście Klu to mała rzepa i spała w nocy, tylko trochę pokasływała przez sen przed północą. Ale potem jej przeszło. Ja nie zasnęłam do rana, gardło mnie męczyło. Gardłowy chrypiący głos z suchym pokasływaniem. Daruję Wam szczegóły techniczne, ale żadne leki na to nie działały. To znaczy żadne, które miałam w domu. W poniedziałek, czyli dziś, pognałam do apteki po pastylki do ssania tantum verde (z tymiankiem i podbiałem mało pomagały) i zapas aspiryny oraz rutinoscorbinu. Jak umierać, to ze wspomaganiem. Oczywiście dochodzą do tego środki naturalne czyli kimchi (nie pomogło), szałwia (bez cukru paskudztwo), hibiskus (mniam, jak się już pamięta posłodzić) i rozgryziona witamina A (ta ciecz w środku ma spłynąć na gardło - ulga natychmiastowa).


Co do temperatury, to obie oscylujemy w okolicy 37 stopni i czujemy się średnio. Tym bardziej, że ja się intensywnie leczę, a Kluska wręcz przeciwnie, bo w tym wieku nie bardzo jest czym poza szałwią i hibiskusem.  Dziecię grzeczne jak nigdy, o nic się nie awanturuje, mniej biega, dłużej bawi się klockami. Może tak jak i ja dużo czasu spędza na wymyślaniu, jak nie zarazić babci i taty. Bo to bardzo trudne zadanie przy takim stłoczeniu.

Minął drugi dzień mojego umierania, Kluska zdaje się mieć dzień opóźnienia, od jutra ustanawiam dzień zdrowienia masowego, chociaż coś czuję, że moje gardło zafunduje mi kolejną mało przespaną noc. Tym razem będę mądrzejsza i sobie coś poczytam.

8 komentarzy:

  1. nie wiem jak z lipą w tym wieku, ale herbatka lipowa z sokiem z malin powinna Klusce ulżyć:). Tobie z resztą też:). No i czosnek oczywiście, jak ktos nie lubi to gorzej. Zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  2. dużo zdrówka. u mnie też chorobowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowia i niech przynajmniej nie boli ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś obie się odetkałyśmy, to znaczy więcej gluta, gardło chyba mniej dokucza. Czyli albo się pogorszy i wylądujemy u lekarza, albo polepszy i w weekend już będziemy zdrowe. Trzymam kciuki za drugą opcję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdrowiej nam szybko i zdrówka dla Was kobietki i dla wszystkich domowników :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Slicznotka :) Duzo zdrowka :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że u Was już zdrowiej. Pogoda się poprawia więc żal by było chorować;) Zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie bardzo, ja chrypię mocniej, Kluska po lepszym dniu zaczyna mocniej pokasływać. Co za paskuda nas gryzie, nooo!

      Usuń