Ostatnio Kluska nawiedziła Warszawę, wygląda na to że jej wielką miłością są pojazdy mechaniczne. Syrenka okrętowa włączała się za każdym razem, gdy dziecko musiało opuścić pociąg, tramwaj, autobus czy metro. Dobrze, że nie mamy samochodu, bo byśmy musieli cały dzień jeździć chyba ;) W sumie się jej nie dziwię, też lubię podróżować, choć akurat bardziej wolę pociągi i tramwaje, latać nadal się trochę boję (leciałam dwa razy i wystarczy). Pływać też lubię, to znaczy na łódkach, rowerach wodnych i żaglówkach, nawet mam patent żeglarski, ale jakoś mało okazji, by go używać. No i oczywiście jazda rowerem, ale to oczywista oczywistość, nie ma o czym pisać. Już się nie mogę doczekać, aż zrobi się cieplej przygruntowo i można będzie zrobić porządny całodzienny piknik w lesie. Z Kluską oczywiście. Może w tym roku zaakceptuje przyczepkę? Może na próbę pojedziemy pospać w namiocie? Zobaczymy.
Poza tym dopadła nas codzienność, śniadania obiady i kolacje, same pyszne rzeczy, ale to nie jest blog kulinarny, żeby katować ludzi przepisami. Cały internet tym stoi, też od czasu do czasu korzystam. Jutro mam w planie wypróbować coś z gatunku placków owsianych z bananami, bo owsianka trochę mi zbrzydła, a nie będę przeca jeść codziennie czekoladowych płatków. Trochę nie zawadzi, ale muszę pilnować wagi, więc nie mogę jeść byle czego. Tak tak, jak się jest zbyt chudym, jedzenie słodkich rzeczy przeszkadza w tyciu, a nie pomaga. A udało mi się zimą złapać parę dodatkowych kilogramów i nie chcę ich stracić. Przede wszystkim białko, białko, białko plus trochę tłuszczu i rozsądne dawki węglowodanów. I regularny wysiłek fizyczny, jest szansa, że mi pójdzie w mięśnie. Może na stare lata uda mi się przez moment wyglądać tak, jakbym chciała. Czyli rozmiarowo między 38 a 40 mniej więcej. Chwilowo jestem w górnym 36, ale co szkodzi sobie pomarzyć? ;)
Chciałam się też pochwalić, dziś trzy razy weszłam na alledrogo i nic nie kupiłam! Albo asortyment się pogorszył, albo minął mi szał zakupowy i zaczynam się zamieniać w starą sknerę, społecznego karalucha, który zamiast napędzać gospodarkę, tylko zbija bąki i śmierdzi w kąciku. Zawsze miałam zapędy na menela, chyba przyszedł na mnie czas. Nic tylko polecieć po flaszkę i zacząć rozpijać na rogu. Albo mi wrócił rozum i rozsądniej planuję swoje wydatki (cha, cha).
I co tam jeszcze na koniec... lekturę chciałam polecić. "Bezsenność w Tokio", Marcina Bruczkowskiego. Dawno nie czytałam książki (a już rodzimego autorstwa zwłaszcza), przy której mimowolnie wybuchałabym śmiechem. W wielkim skrócie życie Polaka w Japonii (lata dziewięćdziesiąte), od studenta po korposzczura, żadne tam wakacje. Prostowanie mitów, nieustanne próby zrozumienia japońskiej mentalności, wszystko w wesołej otoczce z żubrówką w tle. Tego mi było trzeba! To znaczy książki, nie żubrówki ;)
Flaszkę Karotki będziesz w rogu rozpijać? ;-)
OdpowiedzUsuńFlaszkę karotki z jabolem i bananem zagryzając bułką Małysza ;)
Usuń"Zapędy na menela" hahahaha dobre:D
OdpowiedzUsuńJa też wchodzę na allegro i nic nie kupuje od dawna... Może już mamy wszystko, to co nam potrzebne?:D A gospodarka napewno da radę bez naszej kasiory:)
Uuu Kluska widzę rośnie na Podróżniczkę... Ojj kiedy ja jechałam pociągiem. Wieki temu.
Pozdrawiam
Trzymaj się Klusencjo fotela, trzymaj i nie daj się tym menelom, tfu ... lamerom ;)
OdpowiedzUsuńChyba raczej: pilnuj żarcia, żeby michy nie zabrali.
UsuńA mnie dziś zainspirowałaś, wlazłam na allegro i kupiłam. Miałam jeden zakup w głowie od dawna. Wcale nie drogi, ale ciągle odkładany, aż dziś stwierdziłam, że wcale od tego nie zbiednieję, a będę miała frajdę;)
OdpowiedzUsuńGospodarka uratowana! ;)
UsuńLavinko, ściągnęłam sobie "Bezsennośc w Tokio", jestem na setnej stronie i - masz rację, czyta się:)Juz nawet przymierzam sie do wszystkich ciagów dalszych;
OdpowiedzUsuńwiesz, ze autor ma swoja stronę?
Strony nie szukałam, byty internetowe pisarzy mnie mało interesują :) Cieszę się, że Ci się podoba.
UsuńMusze koniecznie kupić tą książkę :)
OdpowiedzUsuńJak to jest że słodkie szkodzi i tym chudym i tym grubym? Ja np nie powinnam go jesć bo jest mnie za duzo, ty znowu piszesz że słodycze przeszkadzają ci w tyciu. Życie jest niesprawiedliwe w tej kwestii:-p
OdpowiedzUsuńLavinko. Krótkie pytanie. Jesli Ty menelem to ja kim? Tylko nie odpowiadaj bo sie załamię. jestem nadwrażliwy. Ja za to napędzam gospodarkę. Górale sie cieszą i dutki jak dawniej chowaja po słoikach. Pozdrowienia dla Kluseczki!
OdpowiedzUsuńVojtek mocno przerośnięty klusek
aaa tam przesadzasz;)))) ja.... niemal codziennie włażę na alledrogo a rzadko kiedy cokolwieky kupie. trza mieś wystarczającą ilość środków by napędzać gospodarkę. choćrzopianie w rogu mi nie grozxi;)
OdpowiedzUsuńtycie też mi nie grozi o górnym 36 to ja mogę tylko pomarzyć słodyczy żrę na kilogramy;) i zamierzam to zmienić bo lada chiwla wyjąduję z ostrym brzuchem ślepa kiszką na chirurgii albo woreczek żółciowy mi isę rozpadnie te choroby wykosiły mi połowe krewnych. na razie na zamiarach się kończy;)
tak jak na treningu - chciałam zacząć ćwiczyć dla saemj kondycji wyzawalania endorfin hormonów szczęścia i moja aktywność kończy isę...na kanapie. kiedy słodko spię to trzyminutowym szybkim numerku z mężem bo...na więcej nie mam sily;)))))
moje dzieci też lubią jazdę autobusem. MIchałek słodko zasypia w wózku zaś Tomuś zachywca się wszelkimi aspektami jazdy