No wreszcie, nareszcie, wybraliśmy się na sanki. Dwa razy, wczoraj na próbę i dziś. Dziś było nieco gorzej, bo jak tylko ubraliśmy Kluskę okazało się, że za oknem zrobiła się zamieć. No to co, że zamieć, może z czasem przestanie. Z czasem nie przestało, tylko zrobiła się konkretna zawieja. Przestało padać dopiero jak wróciliśmy do domu z małym bałwankiem :)
No i znowu będziemy za wyrodnych na osiedlu, że biedne dziecko mrozimy (było -8) i narażamy na przeziębienie. Bo Kluska nadal w cienkim przeciwwiatrowym kombinezonie, tylko pod spodem miała ciepłe spodnie i akrylową kamizelkę zrobioną jeszcze w zeszłym roku przez babcię El. Na drutach. W zeszłym roku się nie przydała, w tym jak znalazł i chyba na następną zimę starczy. Wełniana czapka z lamy też daje radę. Jest dwuwarstwowa, dzięki czemu śnieg jej nie straszny. Za to śpiworek od sanek mógłby być węższy na wlocie. Musieliśmy Klusce na kolana wrzucić kocyk do grzania rąk (niby ma rękawiczki, ale ściąga).
Taką zimę uwielbiam! Nawet jeśli przeszkadza mi to podczas jazdy rowerem. Ale jeżdżę. Dziś na szybko do sklepu po mrożoną włoszczyznę (już pokrojoną, na wagę). Bardzo polecam chu... złym paniom domu jako dodatek do wszystkiego i główny składnik zup warzywnych. Wrzuca się do wrzątku i po kwadransie jest pyszna zupa. Wrzuca się do woka z podsmażonymi piersiami kurczaka i po pół godziny duszenia jest drugie danie na kilka dni. Zdrowo i kolorowo. Zimą lepiej żywić się mrożonkami, bo warzywa ze sklepu są jakieś takie zatęchłe i szybko się psują. Kupuję tylko pomidory i ogórki z niemrożonych. No i rzecz jasna ziemniaki i buraczki. Ale to już działka taty Kluski.
E tam, minęliśmy panią z wózkiem ;-)
OdpowiedzUsuńO ile pamiętam, wózek był dość dobrze zabezpieczony, a dziecię mocno schowane. :)
UsuńJa tam jestem za mrożeniem, o ile tylko dziecię w miarę zdrowe. My też wczoraj, jeszcze z lekkim katarem, ponad godzinę buszowaliśmy po śniegu.
OdpowiedzUsuńZe Starszakiem mroziliśmy się ostatnio przy -12. I zdrowy jest ;)
Czasem odpuszczamy. Dziś była taka wichura, że tylko tata Kluski poszedł na zakupy i stwierdził, że nigdzie więcej nie wychodzi. Mnie z rowerem też się nie chciało, dopiero wieczorem wyszłam, bo musiałam (projekt 365/365). Może jutro wiatr się na tyle uspokoi, że uda się podczepić sanki do mojego roweru. Mam plan jeździć tak po chodniku przed blokiem, żeby zrobić dziecku prezent z okazji Nowego Roku (chińskiego).
Usuńmy też nie mogli doczekać się na sanki;)))))
OdpowiedzUsuńu mnie ( oboje zajebistego sklepu z butami) jest zajebisty slep z mrożonkami wszystko....od warzyw po ryby pierogi kluski. na wagę i wychodzi taniej niż kupowane w paczkach w których za markę się przepłaca.;) idąd po mrożonki....jeszcze mogę wpaść po buty......( które są moim nałogiem;)
Bardzo dobrze, że z Kluseczką wychodzicie na dwór. Będzie zahartowana. Zimy nie lubię. Ale wiadomo, że jest potrzebna. W przyrodzie i ekonomii. Przecież te ciepłe kurtki uszyte w pocie czoła trzeba sprzedać! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Waszą całą Trójkę:)
Ale Wam zazdroszczę tego śniegu ! My w tym roku nie miałyśmy jeszcze... :? może zaskoczy nas ,tyle ,że brak sanek :?
OdpowiedzUsuńhttp://swiatamelki.blogspot.com/