7.10.13

Złota kluskowa jesień

Nie mogłam się doczekać ocieplenia, bo liście zaczęły spadać już z drzew a obiecaliśmy Klusce tarzanie się w liściach. Wczoraj się udało. Najpierw tradycyjny spacer na Lovelku, a potem tata Kluski zadzwonił do mnie, bym zeszła na dół pod blok i szukała Kluski w stercie liści. I znalazłam!


Potem to już tylko zabawa i zabawa. Nareszcie dziecko miało serdecznie dość i samo zaciągnęło tatę pod drzwi klatki, bo już chciało wracać do domu ;)


Ostatnie dni są nieco bardziej dla mnie męczące, bo babcia Kluski wyjechała na kilka dni do Odessy (kazaliśmy kupić Klusce mufkę) i w związku z tym przez kilka nocy z rzędu mam dyżur pilnowania Kluski w nocy. Niby moglibyśmy z tatą Kluski na zmianę, ale wygodniej jest "sprzedać" dziecko wyspanemu łojcu rano i w spokoju odespać i zjeść śniadanie. Bo ostatnio Kluska nie zawsze śpi jak kamień. Czasami rozbudzi się na tyle, że mimo drzemki u mnie na rękach nie pozwala się odłożyć do kojca i zabieram ją do siebie do łóżka, aż twardo zaśnie. I dopiero wtedy odnoszę ją do kojca.


Wczorajszego dnia prócz tarzania się w liściach postanowiliśmy pojechać rowerami do lasu. Zwłaszcza że Kluska nie bardzo chciała iść spać. No i zasnęła nam w foteliku. To chyba jest jakiś sposób, żeby uśpić za bardzo rozbiegane dziecko, trzeba wsadzić w fotelik i jeździć wokół bloku. Skoro bywają rodzice, którzy wożą dziecko samochodem dookoła osiedla by zasnęło, to my też możemy ;) Gorzej z wyjmowaniem. Uśpionej Klusce podłożyliśmy pod głowę wałek z polarowego koca i zaczęliśmy rozglądać się za zaciszną polanką w słońcu. Udało się po dłuższej chwili, lecz niestety Kluska obudziła się nam podczas wyjmowania jej z fotelika. Na krotko otworzyła oczy i to był koniec, bo zobaczyła laaaaas! Spała naprawdę krótko i zastanawiałam się, czy padnie zaraz po powrocie. Ale nie. Umordowana zasnęła dopiero po 21. W nocy jakimś cudem się nie obudziła, tylko parę razy zawołała przez sen o smoczek. Za to rano przejął ją tata i nie zdążył nakarmić, bo znów zasnęła i spała do 11. Trzeba w końcu odespać wczorajsze szaleństwa ;)


Kiedy jest zimny wrzesień, prawie na pewno kończy się to ciepłym październikiem. Nadchodzący tydzień na pewno spędzimy w dużej mierze na powietrzu. Oby tylko nie padało, resztę przeżyjemy!

11 komentarzy:

  1. Piękna taka jesień. U nas dużo liści ale takie szarobure jakieś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę złota :))) Piękna jesień i piękna Kluska :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. kolorowe listki wokół petek, i nunuś w buźce i ja już cala roczulona

    OdpowiedzUsuń
  4. tarzanie w liściach musi być jesienią zaliczone:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kluskowa jesień jest najpiękniejsza:). Co tam jesień, Kluska jest urocza. Wiesz? Ta twoja córka da ci popalić za tą kluskę kiedyś:-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie. Zauważyłam, że nick Kluska jest bardzo popularny wśród nastolatek, jak na ironię ;) Dam jej do poczytania moją ulubioną książkę z dzieciństwa, "Kluska, Kefir i Tutejszy" (po tej Klusce Kluska ma swoje pseudo) i to ją na pewno skrzywi jak mnie. Zwłaszcza kichanie ze sztucznym nosem piratowi w twarz, przez co omal się nie udławił. Poza tym jestem Pastafarianką, kult makaronu i tak dalej, durszlak w naszym domu jest obiektem świętym, a ulubioną potrawą spaghetti. To na pewno wpływa na inne skojarzenia niż "klucha" ;)

      Usuń
    2. A poza tym moja mama mówiła do mnie per niunia i Paulinka. Wrzeszczałam na nią na cały regulator i obrażałam nawet na ulicy, byleby mówiła do mnie Pa-U-lina (pa"ł"lina też było zabronione). Więc tak czy siak może mi się oberwać, jakbym do niej nie mówiła ;)

      Usuń
    3. O padłam. Durszlak obiektem kultowym. No przyznam, że nie słyszałam o takim zamiłowaniu, ale coraz bardziej podoba mi się Twoja oryginalność. A książki nie znam, ale sam Kefir uwielbiam:D

      Usuń