25.6.13

Pierwszy kontakt z kotem

Nie mamy w domu żadnych zwierząt poza pajączkami (które są bardzo pożyteczne, bo zjadają inne owady). Z wyboru. Nie nadajemy się na właścicieli zwierząt, to zbyt duża odpowiedzialność i trochę uziemienie w domu. Mam ogromną miłość do psów i trochę mniejszą do kotów, papug i morskich świnek, ale zwierzę w domu to nie tylko przyjemność. A u nas nawet kaktusy czasem podsychają ;) Mówię to jako była właścicielka trzech psów, sześciu papug  i chomika (naraz tylko 2 papugi, 1 pies i chomik, później zazwyczaj kombinacja z psami i papugami). Właściwie ostatnie dwie papugi zostały w starym domu. Nie zdążyłam ich przywieźć, bo a to remont, a to zima, a potem już Klu i sobie odpuściłam.

Kluska nie ma zbyt wielu okazji do poznawania domowych czworonogów, ale ostatnio bywamy u paru kociarzy, to znalazła się okazja. Niestety kot znajomych na widok Kluski schował się pod szafę i tyle go widzieli. Mądre zwierzę. Pies się zainteresował, ale to duże bydlę, trochę się obawialiśmy, zresztą znajomi nie zachęcali, to pies do pilnowania domu i diabli wiedzą, co mu przyjdzie do głowy. Wreszcie dziś odwiedziliśmy inną znajomą i kotka zjawiła się sama.Niemal wlazła do Kluski do Lovelka. Obie były sobą bardzo zaintrygowane, a ja zamarłam z wrażenia, jak koty cicho się poruszają! A potem kotka przyszła do mnie i wlazła mi na kolana i jeszcze mruczała jak ją głaskałam. Kto by pomyślał. Za co mnie te zwierzaki lubią, nie mam pojęcia. Na wielu wyjazdach przyplątują się do mnie bezpańskie psy. A ja jestem typowa patologia, wody nie naleję, nakarmić zapomnę, po ciemku nadepnę (ale przeproszę!).


Jeśli chodzi o kontakt z kocimi sikami, to osiedlową piaskownicę też mamy zaliczoną. Kluska zachowała się jak rasowy blockers, od razu zajumała komuś łopatkę, ale się połapaliśmy w porę (w piaskownicy dużo jest zabawek bezpańskich, tylko część ma właściciela) i oddaliśmy. Z wdzięczności maluch (kilkuletni) poznosił Klusce wszystkie foremki z całego placu zabaw. Dżentelmen! Potem tata Kluski dotarł z kluskową łopatką, grabkami i kubełkiem, to zabawa ruszyła pełną parą. Nie było sypania piasku do oczu. Za to było jedzenie. Pani z ławki obok troszkę się wystraszyła, ale uspokoiłam ją, że to już nie pierwszy piasek, który je Kluska i że w razie czego ją odrobaczymy ;)





Poza tym mamy mały problem ze spacerówką. Od niedzieli wieczór mała nie chce w niej siedzieć. Tak bardzo pokochała Lovelek i jazdę przodem do kierunku jazdy, że nie idzie jej wcisnąć w nic innego. Tylko moje ręce albo to. Spróbujemy przełożyć spacerówkę przodem i zobaczymy, jest jeszcze w rezerwie składana. Oby się udało. Gorzej gdyby nie. Kiedy nauczyłam się chodzić - odmówiłam jazdy w wózku. Mama wrzucała siaty do "parasolki", a ja szłam i pchałam wózek. Za to ludzie się bulwersowali, że matka męczy dziecko ;) Kilometry robiłam, płakałam że mnie bolą nogi, a do wózka nie chciałam wsiąść, bo to nuda okropna. Zobaczymy jak będzie z Klu.


Nie mamy problemu z brudem. Dziecko maca brudne barierki, brudne rynny, brudną cegłę i brudne kraty w oknach. Je z brudnej podłogi i ostatnio nawet nie wyparzamy smoczków, tylko od czasu do czasu myjemy w przegotowanej wodzie (zawsze nam coś zostanie). To tak w kwestii ewentualnych pytań :)

9 komentarzy:

  1. Jaka juz DUZA! SLICZNA! buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na długość wcale nie aż tak bardzo przez ostatnie miesiące, ale zmądrzała bardzo :)

      Usuń
  2. Kontakt z bakteriami być musi tak czy siak ;)
    Dawno mnie nie było, a ONA tak urosła wow!

    OdpowiedzUsuń
  3. My już przeszliśmy na opłukiwanie smoczka w kranie, po tym jak Mała namiętnie wylizuje panele i kafelki w kuchni, stwierdziłam, że wrzątek na smoka i tak nic tu nie da...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doszłam do podobnego wniosku. Wyparzam tylko butlę, bardziej z przyzwyczajenia, bo i tak studzenie wrzątku na mm.

      Usuń
  4. Też szczególnie nie panikuję jak młody dotyka różnych publicznych obiektów ;)
    A kota zawsze gania jak jesteśmy u moich rodziców! Kot na jego widok już z daleka ucieka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o tatę Kluski, to jak się nauczył raczkować, to owczarek niemiecki na jego widok zwiewał w najdalszy kąt mieszkania ;)

      Usuń
  5. No pewnie,że maleństwo musi mieć kontakt z otoczeniem ni i z tym wszystkim co je otacza.Moja Nadula już nie raz poczęstowała się kotka chrupkami z jego miski. A zabawa w piaskownicy to raj dla dzieciaczków :)

    OdpowiedzUsuń