Dzień rozpoczął się niezaszcześliwie dla taty Kluski, bo mała obudziła go o siódmej. Przeczuwałam, że tak będzie, usnęła grubo po północy nieziemsko zmęczona, w takich wypadkach zazwyczaj budzi się o świcie. Na szczęście nie codziennie (choć coraz częściej, dobrze że niedługo będziemy przesuwać godzinę, to się jakoś przyzwyczaimy). Wstałam tuż przed dziewiątą z paniką w oczach, przeca szczepienie mamy 9:50! Zapomniałam ustawić budzik i pakowałam się w pośpiechu, mało przytomna, przez co zapomniałam zabrać tetrowej pieluszki na wagę i przewijak. No trudno. Wyglądamy za okno, a tam zaczyna się odwilż i breja... patrzymy się na wózek, z powrotem na breję, na wózek... zapada decyzja - bierzemy małą w nosidło, co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Na miejscu okazało się, że trochę jeszcze poczekamy. Dzieci w przychodni sporo, głównie maluszki w wieku Kluski, ale najwięcej hałasu narobiła dziewczyna na oko dziesięcioletnia. Po jakimś czasie mała zaczęła się nudzić, nie spała od siódmej, a tu ani spać, ani jeść. W trakcie badania cierpliwość się jej skończyła i ryknęła ze złością na wszystko i wszystkich. Badanie z gatunku mierzenie i ważenie, sprawdzanie płuc, gardła. Zdrowa jak rzepa na szczęście. Tylko jakaś paskuda wylądowała na policzku, dostaliśmy na nią maść z witaminami A oraz E, może szybciej się zagoi. Po badaniu Kluska wylądowała na rękach u mamy i trochę się uspokoiła. Ale nadal była w złym humorze. Zastrzyk zapowiadał się hałaśliwy i owszem, ale tylko podczas wkłucia. Minutę później na zmianę na rękach mamy i taty była już spokojna, choć umordowana nieziemsko. I tu przydało się nosidło. Odłożona znów do wózka pewnie rozryczała by się na nowo, w nosidle spokojna, blisko mamy, cieplutko (na nosidło narzuciłam polar od Pentelki, dzięki czemu nie zmarzły jej nogi i grzbiet). W sam raz, żeby spać. No i tak się ululała bujana. Poszliśmy z tej okazji na krótki spacer po Żyrku dla przewietrzenia. Wracamy do domu, a mała dalej śpi. Delikatnie odpięliśmy nosidło i wrzuciliśmy do wózka, niech odpocznie biedactwo.
Z danych statystycznych:
Wzrost 72cm
Waga 8600g
Obwód główki 43cm
Obwód brzuszka 44cm
Tym razem mniej urosła, za to więcej przytyła. Zatem wzrostowo wracamy do 90 centyla, a wagowo podbijamy do "mocnego" 75. Polecam siatki centylowe na gazecie, Kluska ma tam fajne wykresy, widać jak ładnie rośnie, aż pani doktor była pozytywnie zaskoczona.
Siatka centylowa wagi
Siatka centylowa wzrostu
Przy okazji dowiedzieliśmy się trochę odnośnie następnych szczepień, mamy w planach szczepionki przeciwko odkleszczowemu zapaleniu opon mózgowych i ospie. Odkleszczowe ma trzy dawki, więc pierwszą podamy na jesieni przy okazji szczepienia przeciw odrze, różyczce i czemuś tam jeszcze. To akurat do marca 2014 powinniśmy się wyrobić z trzema. Z ospą póki co się wstrzymujemy, mała nie idzie do żłobka. Dowiedzieliśmy się także, że ospa jest refundowana, gdy dziecko chodzi do prywatnego przedszkola lub klubiku (nie wiem jak z państwowymi, być może też). Kosztuje ok. 215zł, więc nie majątek, przeżyjemy. Cen odkleszczowego jeszcze nie znam, będę się orientować przy zapisach w lipcu. Co do szczepienia przeciwko grypie, chyba prędzej sama się zaszczepię, choć z drugiej strony mam naturalną odporność, jak złapię wirusa - po kilku dniach jestem zdrowa, nie licząc tygodniowego kataru, nawet nie mam gorączki. A bywa, że starczy aspiryna i jestem zdrowa na drugi dzień. W ogóle gorączkę miewałam tylko przy bakteryjnych zapaleniach gardła, ostatnie przechodziłam z 10 lat temu. Ale ostatnio lata po mieście tyle mutantów, że wolałabym nic nie złapać i nie zarazić małej. Temat do przemyślenia na później.
Pięknie się rozwija :)
OdpowiedzUsuńCzemu tak późno usnęła? Mordujecie się z usypianiem?
Co do odporności to ja mam tak samo jak Ty. W ciąży nawet kataru nie miałam, dopiero pod koniec mąż mnie zaraził i pojechałam rodzić przeziębiona, ale to była też taka pora - przechodzenie z lata w jesień.
I racja my jak my, ale szkoda dziecka dla tych wirusów
Ciężko powiedzieć, miała gorszy dzień, a raczej gorszy wieczór. Zazwyczaj nie ma problemu z usypianiem, chyba że nie zaśnie z nadmiaru wrażeń i ochoty do zabawy (jak dziś rano), a potem jest zmęczona i jej z tego zmęczenia trudno usnąć. To może być też kwestia drugiego zęba, nie wyszedł jeszcze cały, ale idzie szybciej niż pierwszy i nieco dokucza. Dentinox chyba pomaga, choć ciężko mi zauważyć różnicę, bo ona mało płaczliwa z natury, ledwo trochę pochlipie i po sprawie.
UsuńŚlicznie rośnie :0
OdpowiedzUsuńsuper :)
U mnie podobnie z odpornością. Gdy jeszcze leczyłam się w ramach NFZ za każdym razem gdy szłam do lekarza musiałam od nowa wybierać tego prowadzącego, gdyż moje choroby były rzadsze niż rotacja lekarzy w przychodni.
OdpowiedzUsuńA na odkleszczowe zapalenie trzeba szczepić w niemowlęctwie, czy można też później. Zastanawiam się nad tą szczepionką - na 100% znaczną część wakacji spędzimy w Bieszczadach, ale chyba z młodym nie będziemy aż tak bardzo chodzić po krzakach i nie wiem, czy jest sens go szczepić.
Z tego co mówiła pani od szczepień, do odkleszczowego dziecko musi mieć przynajmniej rok, więc niemowlęta odpadają. Górnej granicy wieku chyba nie ma. My też z tych podróżujących po górach i innych grajdołach, jesteśmy w tak zwanej grupie ryzyka. Pani się nawet zdziwiła, czemu chcemy szczepić, skoro mieszkamy w mieście. Wytłumaczyliśmy, że co prawda mieszkamy w mieście, ale to nie wyklucza biegania z dzieckiem po lesie w nosidle turystycznym. A po prawdzie jak ktoś ma pecha to kleszcza złapie nawet w lesie miejskim.
UsuńW lesie miejskim to my nawet mieszkamy.
UsuńFajnie,że jest taka dzielna i mało popłakuje :) widać,że prawidłowo się rozwija ....a z takimi maluchami to tak jest jednego dnia śpią,a na drugi dzień odwrotnie...
OdpowiedzUsuńNad tym odkleszczowym też musimy pomyśleć, bo latem u rodziców aż się roi po łąkach i lasach od kleszczy :(
OdpowiedzUsuńAle profeska -wykresy, lol, takim rodzicem pro to chyba nie mam szansy zostać ;) Nasz mały jeździ do żłobka i bije starsze dzieci, więc pewnie masowo jest w górnych partiach wykresów:D
OdpowiedzUsuń