30.1.15

Coś ta zima nie trzyma

W tym roku chyba nie pójdziemy na sanki. Jak dobrze, że przydają się w domu do innych akrobacji (rączka przyczepiona do sanek robi za super-drążek). Bałwan na Orliku się roztopił, ale mieliśmy nosa i zrobiliśmy bałwanka zastępczego. A właściwie dwa, bo zastępczego nr 1 wystawiliśmy na balkon, zamiast do zamrażalnika i trzeba było ulepić nowego, bo w nocy było za ciepło. Zabawa przednia, dobre też dla chorych dzieci, które nie mogą wychodzić na zewnątrz. Kluska na szczęście, odpukać, zdrowa i żywotna. Po ospie nic się nie przyplątało.


Do domowego bałwanka potrzebne są trzy kulki świeżego śniegu, wykałaczki, chrupki kukurydziane, pieprz, ziele angielskie i gwoździki. Opcjonalnie kasztany, guziki, klocki i muszelki, bransoletki, co kto ma pod ręką. Nam wpadło akurat to, co jest na zdjęciach. Maluch powinien się bawić w rękawiczkach, oczywiście gdy będzie chcieć (Kluska o dziwo chciała). Ponieważ śnieg w temperaturze domowej robi się szybko mokry, warto mieć w zapasie drugą lub nawet trzecią parę.


Moda na bałwanka panuje u nas w domu od dawna, na długo zanim pojawił się śnieg. Kluska odkryła go w jednej z książek, a potem jeszcze rysowały go świeczką dzieciaki z Teletubisiów. Mała namiętnie rysuje bałwanki, czasem wyglądają jak gąsienice, tyle mają kółek. Rysuje nie tylko bałwanki, ale tez dużo ufoków. Pojawiają się też pierwsze próby rysowania z profilu. Nauczyła się też rysować ósemki, głównie w poziomie. Oprócz kapelusza postaci otrzymują często buciki i rękawiczki. Jako że jest to jedyna dziedzina, w której Kluska robi zauważalne postępy, praktycznie codziennie wynajduję jakieś dzieło warte uwiecznienia.


Z innych nowości, nieco zarwała się podłoga w kojcu, co tylko przyśpieszyło zakup nowego materaca - gryczanego (bardzo polecam!). Dziecię ostatnio zaczęło budzić się w nocy (powiedzmy: raz na kilka dni) i żądać spania z mamą. Czyli inaczej mówiąc do sporego wydatku zmobilizowało mnie przymusowe rodzicielstwo bliskości. Zobaczymy, jak to wpłynie na nocny sen i czy jednak to nie wina kojca, ale jakiegoś mało widocznego skoku rozwojowego, że dziecię żąda mamy jakby nieco częściej niż zwykle. W ciągu dnia też czasem jestem napadana miłością. Ale częściej po staremu rozstawiana po kątach.

Dziecię o wyglądzie aniołka każe mi na przykład siedzieć w przedpokoju i walić w bębenki. Pół godziny. Albo idę przez mieszkanie i odkrywam tatę Kluski w wannie, na sucho. Dziecko mu kazało tam siedzieć. Chwilę później lądujemy tam we dwoje, a potem w trójkę. Jak dobrze, że wanna jest duża. Odkąd mamy nowy materac, w ciągu dnia odbywają się pidżama party. Dziecię każe wyjąć nowy materac z łóżka i podłożyć na podłodze. A potem siedzimy na nim w trójkę. Chyba że dziecko zapragnie latać. Szlag, dziś przez to było trochę płaczu, bo materac waży ok. 10kg, plus 14kg dziecka z hakiem, nawet na dwie osoby to sporo i nie można fruwać wiecznie. Jak to nie można fruwać wiecznie!?! Buuuaaaa!!! Wymyśliłam, że materac owinę prześcieradłem i kocem, może dziecko o nim zapomni nie widziąc misiów z powłoczki.

Chwilami łapię się na tym, że próbuję być sprytniejsza od mego dziecka. Oj, kiepsko mi idzie. Wieczorem wymyśliłam że wyjątkowo uśpię ją za pomocą kołysanki. Spodobało się. Tak bardzo, że dziecko zamiast spać, przez pół godziny słuchało "Aaaa, kotki dwa" itd. zapętlone bez przerwy. Jak tylko przerywałam śpiewać, to wstawało i wymownie wypowiadało się w temacie ciszy: "mmm!". Na pytanie, czy śpiewać dalej, odpowiadało kiwnięciem na tak, klaskało i kładło się niby spać. Trochę mi zaschło w gardle, ale na szczęście nie ochrypłam, więc pewnie jutro będę śpiewać dalej. ;)

9 komentarzy:

  1. My w tym roku nie zrobiliśmy ani jednego bałwanka. Jak było z czego t młody złapał jelitówkę:/, a teraz już nie ma z czego robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, jelitówka to paskuda... nas póki co omija szerokim łukiem, ale może genetycznie jesteśmy odporni. Takiej prawdziwej nie miałam nigdy, raz z mamą złapałyśmy wirusa, od którego bolał nas żołądek i bez bólu jadłyśmy tylko banany (bardzo smaczną dietę miałyśmy przez tydzień). No i tyle z chorowania.

      Usuń
  2. Na przedostatnim rysunku wujek To Mi jak żywy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Kluska :)
    Wszystkiego najlepszego z okazji 30-miesięcznicy. Mnogije lieta ...

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie racja, 30tka na karku ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozbroiłaś mnie tym pomysłem ulepienia bałwana w domku :) czego to Matka dla swojego dziecia nie zrobi ;)

    www.MartynaG.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co matka, od razu mi tu z matką wyjeżdża. Śnieg do domu przynosiła cała rodzina, mój był pomysł na miskę, żeby śnieg się po całym mieszkaniu nie rozlazł ;)

      Usuń
  6. Rysunki świetne, a domowy bałwanek...brak słów REWELACYJNY :-)

    OdpowiedzUsuń