15.10.14

Jestem miły, jestem z grzywką, na obiad warzywko jem.

Nadeszła wiekopomna chwila, czyli postrzyżyny Kluski. Myśleliśmy, że uda się tę chwilę jakoś odciągnąć w czasie za pomocą spinek, ale że spinki przestały być akceptowane, a włosy wpadały już do oczu - nie było rady. Trzeba było ściąć. Tylko czym i jak, skoro nawet paznokcie obcinać musimy wtedy, gdy Kluska śpi?


Z tej okazji pozwolicie, zacytuję moją ulubioną piosenkę kabaretu Potem.

"Jestem z grzywką"

Bezpieczne
I grzeczne
Życie wiodę. bo
Z dobrego jestem domu,
Nie życzę źle nikomu,
Jestem miły,
Jestem z grzywką,
Ani słowa brzydko,
Bo
Taki charakter,

Że ani przemknie mi myśl,
Żeby ześwinić się dziś.
Taki jestem z grzywką całe dnie,
Żaden świrus,
O nie!

Jak ładnie
Przykładnie
Spędzam dzień za dniem.
Nie trzymam noża w lewej,
Nie pluję i nie ziewam,
Jestem miły,
Jestem z grzywką,
Na obiad warzywko
Jem.
A kiedy trzeba,

Pomogę komuś i dam
Pieniądz, warzywo - co mam.
Niech mi policzone będzie to.
Jestem z grzywką
O!

Pomogę,
Jak mogę,
A nie zrobię źle
Ja nie mam przyjemności
Ze świństew i przykrości.
Jestem miły
I z przedziałkiem
I być całkiem
Dobry chcę

Z grzywką po świecie
Chodzę i rozglądam się,
Kto jeszcze taki prócz mnie.
I podejrzeń coraz więcej mam,
Że jestem z grzywką
Sam.

Słowa: Władysław Sikora
Melodia: Adam Pernal


Do lepszego posłuchania tutaj, a poniżej w jakości vhs.



Narzędzie: jedyne ostre nożyczki w domu, czyli moje mało używane krawieckie. Wielkie, nieporęczne, ale za to skuteczne. Odważyła się babcia Kluski. Ciach i jest. Z Kluski inne dziecko. Aż jej nie poznaję. I o dziwo pasuje, choć grzywka nieco krzywa. Ale ponoć ładnemu we wszystkim ładnie.


Z innych wieści, mieliśmy też za sobą pierwsze wodowanie. Wraca Kluska ze spaceru, cała mokra. Ale wręcz ociekająca wodą. Wpadła do strumyka w parku. Oprócz rzeki w parku są kaskady, zazwyczaj nie ma tam wody, ale ostatnio napuścili, dziecko poleciało na pamięć i... chlup. Tata zabierając wózek nie zdążył jej powstrzymać. Płytko, ale zimno. Ryk był konkretny, marchewka tylko częściowo załatwiła sprawę, wracali najszybciej jak się da do domu. Jakimś cudem się nie przeziębiła, za to bardzo się śmiała, gdy ją rozebrałam do naga i owinęłam w koc dla rozgrzewki. No cóż, moja krew, można by rzec. Będąc niewiele starszą już zaczynałam chodzić na samodzielne wycieczki. Specjalnie czekałam, aż tata spuści mnie z oczu (mamę było trudniej oszukać) i się po cichu odsuwałam w kierunku rogu domku na tarasie. Że niby się grzecznie bawię. A potem myk myk, myk myk i już mnie nie ma. Sobie szłam na wycieczkę nad jezioro. Znaleźli mnie w wodzie po kostki. Skradałam się całą drogę chowając przez dziadem z worem, którym mnie straszono. Jak widać mało skutecznie, bo bardziej się bałam, że mnie ktoś porwie, niż że się utopię. ;)

8 komentarzy:

  1. Nie wie gdzie ty tu widzisz nierówna grzywkę, ale spieszę donieść, że jakby coś asymetria jest bardzo modna. A Klusce bardzo pasuje:).

    Z tą wodą to tak zabawnie się czyta, ale pewnie gdyby moje dziecko wleciało całe w wodę, to bym się wściekła:-p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z lewej jest trochę dłuższa. to znaczy z jej prawej. Ale mało widać, bo ma tak rzadką, że i tak tylko strąki wychodzą.
      Nie wiem czy tata Kluski się wściekł, chyba nie miał czasu się zastanawiać, tylko działał w celu zabrania Kluski do domu (nie jest to łatwe zadanie). Wdrożył procedurę powrotu i siu. On jest mało wylewny w tej kwestii, chyba tylko na mnie potrafi się wkurzyć na tyle, by w ogóle podnieść głos. To niespotykanie spokojny człowiek.

      Usuń
    2. To ja jestem chodząca furią. Wkurzyć mnie potrafi dosłownie wszystko. Gdzie ty takiego anioła na partnera znalazłaś?

      Usuń
    3. W internecie. Mieliśmy wspólnych znajomych na forach. Długo byliśmy luźnymi znajomymi, kilka lat w sumie. Nic nie wskazywało na ewentualny związek, poza wszystkimi znajomymi, którzy myśleli, że jesteśmy parą. A my zaprzeczaliśmy konsekwentnie parę lat, aż tak się jakoś zeszło. W sumie do tej pory jestem zdziwiona, że jesteśmy razem, a dziecko to już w ogóle wielka niespodzianka.

      Usuń
  2. Ja jakoś przetrwałam te nie lubienie spinek i nie obcięłam grzywki, przedszkole je nauczyło nosić gumki ;))
    o matko, no to dałaś popalić rodzicom ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Potem nie słucham. Potemu nie słucham? Czym pewnie się narażę niechybnie. Ale grzywka fajna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego? To tylko kabaret, można lubić albo i nie :)

      Usuń