11.6.14

Mleko

Czym jest karmione dziecko przez pierwsze lata swego życia urasta do rangi problemu narodowego. Zdania są podzielone, naukowcy średnio co pięć lat zmieniają wytyczne, weź tu bądź człowieku mądry. Pomijając już nawet sławną wojnę laktacyjną.

 Idąc za głosem intuicji zrezygnowałam z mm. Nie z dnia na dzień, zaczęliśmy wprowadzać zwykłe mleko jak Kluska skończyła rok. I obserwowaliśmy jak reaguje. Reagowała o tyle, że chciała dokładki. Zero reakcji alergicznych. Byliśmy już po pierwszym kryzysie mlecznym, kiedy to wszystko smakowało lepiej niż butla.W zasadzie stopniowe dolewanie zwykłego mleka wzmogło apetyt Kluski. Kartonowe smakowało jej bardziej. Kilka miesięcy temu przestaliśmy mieszać i Kluska żyła już tylko na zwykłym mleku, bez dodatkowych witamin i probiotyków. Jako że prócz tego je normalnie warzywa, mięso i większość owoców - niespecjalnie się martwiłam, że jej czegoś zbraknie. Tym bardziej że prócz mleka jadła już jajka i sery (w tym twaróg) oraz jogurt. BLW nas w tym wypadku bardzo uniezależniło. 


Przeżyła. Co zmieniło się po całkowitym odstawieniu mm?

1. Może to przypadek, ale skończyły się problemy z zaparciami. Najbardziej dokuczało to nam w pierwszych miesiącach życia Kluski, potem jakoś szło dzięki śliwce ze słoika, ale nadal bywały problemy. Przeszło jak ręką odjął.

2.Początkowo wzrósł apetyt. Nie wiem jak przelicza się kalorycznie mm/krowie, ale krowiego wypijała więcej. Przykładowo butla 180 przeszła na butlę 220-240 2x dziennie (na wieczór kasza na wodzie).

3.Czkawka. Raz ma, raz nie ma, choć ostatnio jakby mniej (po mm miała często). Nie sądzę jednak, by był związek z przejściem na zwykłe mleko. To raczej przypadek. Ale kto wie.

4.Choroby. Nie choruje częściej (ale ona z tych mało chorowitych). Większość katarów była związana z ząbkowaniem. Ostatnia infekcja na wiosnę wzięła się z Warszawy. Ktoś mnie zaraził, a ja Kluskę. Potem jeszcze był jeden katar odzębowy i wsio. 

Co jeszcze? Ano apdejt z ostatniego tygodnia. 

Dziecko zaczyna mi z butli wyrastać w ogóle. W pierwszym odruchu zaczęłam panikować. Jak to moje dziecko nie chce jeść, chora czy co? A potem mi się przypomniał mały kryzys mleczny z zeszłego roku. Też nie chciała mleka. Wtedy nie chciała mm. Teraz wypije tylko czekoladowe z kartonu. Nie bardzo chce mi się ją szprycować dosładzanym mlekiem, zwykłym wlanym po kryjomu do kartonu oszukać się nie da.


Jako że bywają dzieci, które odstawione od piersi nie zaczynają pić mleka krowiego w ogóle, postanowiłam iść tym trybem. Czyli nie mleko jest priorytetem, ale wapń. Sery, jogurty i warzywa bogate w wapń. Nie wiem,czy uda się wyrobić nimi normę, ale jakby nie mamy wyjścia. W teorii najwięcej wapnia mają sery żółte i pleśniowe. Ale są one ciężkostrawne i zawierają dużo soli, więc nie można ich dawać zbyt dużo. Zatem mieszamy żółty ser, twaróg, robimy kluski z serem, dzielimy się z nią jogurtem (sama z siebie nie chce, tylko od nas). Oczywiście butlę nadal proponujemy, jak odmawia, zużywamy do kawy.Czasem trochę wypije. Co do warzyw - kapusta się trafi, marchewka i brokuł także. Ale one zawierają mniej wapnia i na dodatek trudniej wchłanialnego. Nie ma sensu wciskać dziecku brukselki, jeśli nie lubi. Trzeba jeszcze spróbować ziaren słonecznika, sezamu itd. Z tofu raczej symbolicznie, za dużo soli. Muszę znów rozejrzeć się za maślanką. Był moment, gdy wolałam ją od mleka, potem mi przeszło. Ale może Klu piłaby ją zamiast kompotu? Jest plan. Kefir też się przyda. Półki z nabiałem to moje ulubione miejsce w sklepie, zwłaszcza podczas upałów. ;)

Żeby wapń się dobrze wchłaniał, trza mu przygotować odpowiednie środowisko, bogate w witaminę D. Mała ciągle ma ją suplementowaną, latem co drugi dzień. Tutaj przydają się ryby, których Kluska je zdecydowanie za mało i tu chcę przeprowadzić zmianę radykalną. Na pewno przyda się żółtko - od tego jest omlet smażony przez tatusia, za którym Klusię przepada.To chyba mamy załatwione. Mleko u starszych dzieci nie jest niezbędne, o ile mają dietę zdrową, opartą głównie warzywach (to my!) i jeśli nie mają innych problemów zdrowotnych.


By w organizmie utrzymywał się pożądany poziom witaminy D, dzięki której wapń lepiej się wchłania, potrzeba dużo czasu na powietrzu. Tu trochę żałuję, że nie mam domu z ogródkiem. Ale nic. Dziecko na balkon, rano na spacer, wieczorem na przejażdżkę rowerową lub do piaskownicy. Mało, ale to się zmieni.

Niektórzy mówią, że mleko od krowy to trucizna. Mamy ich w... nosie. :)


14 komentarzy:

  1. Ja tylko niesmialo, ze mleko warto jakos przemycac, bo moze nie straci zdolnosci trawienia laktozy. Mozliwe ze juz jej stosowny enzym zaczal zanikac, stad niechec do surowego mleka to wtedy nie ma co na sile kombinowac, ale z wlasnego doswiadczenia wiem jak upierdliwe i drogie jest nietrawienie laktozy (musisz sie dopytac o sklad jedzenia, jak chcesz kawe z mlekiem, to ryzowe - sojowego nie bardzo moge).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no ona tylko do mleka ma niechęć. Pozostałe składniki nabiału rąbie, aż się uszy trzęsą, więc o to się nie martwię. Laktoza wszak nie tylko w mleku występuje, ale i w jego pochodnych. Ja przez jakiś czas nienawidziłam mleka jako dziecko. To znaczy odkąd mnie matka od piersi odstawiła. Najbardziej nienawidziłam ciepłego i gotowanego. Zaczęłam jeść zimne dopiero w liceum, a teraz uwielbiam. Warunek, musi być UHT. Podejrzewam, że mój żołądek ma problem z kulturami bakterii. Po mleku prosto od krowy niestety choruję i to bardzo.

      Usuń
    2. Tyle ze o ile pamietam w nabiale nie bedacym mlekiem jest mniej laktozy, bo czesciowo fermentuje. Jedyne mleko jakie moge to Maćkowy niskolaktozowe (nie jest dosladzane, ale smakuje jakby bylo slodsze) i jakies germanskie lactosefrei.
      Jak jeszcze pilam, to wolalam filtrowane (chyba Robico je ma w ofercie). Sama nabial tez wcinam, wiec jak mloda lubi, to nie ma sie co tym mlekiem martwic
      @gwiezdna
      Nie do konca - brat jako dziecko nie jadl zadnego nabialu, warzyw, miesa, a glownie weglowodany i jak weszlo KFC - to kurczaki z frytami. Jak zaczal chodzic do LO to zaczal jesc w miare normalnie i alergii nie wykazuje

      Usuń
    3. No właśnie wychodzę z założenia, że nie ma co panikować skoro je inne rzeczy. Ja w jej wieku zaczynałam tak już grymasić, że np. jadłam z obiadowych rzeczy wyłącznie rosół. A z nieobiadowych suchy chleb, marchewkę i nutellę, o ile babcia z Włoch przysłała słoik, a przysyłała średnio 2x w roku na całą rodzinę, więc było ciężko się dopchać, poza tym mama mnie chowała bez słodyczy i podejrzewam, że kilka słoików oddała sąsiadom za kartki na mleko, czy inne specjały ;)

      Usuń
  2. dzieci są mądre, wiedzą czego im trzeba rodzicom zostaje zadanie "trwajcie na obserwacji" :) moi synowie mieli silną reakcję alergiczną na mleko krowie, eliminowałam je nawet w swojej diecie gdy karmiłam, efekt był widoczny. i żyli sobie po odstawieniu mm zupełnie zdrowo zajadając się pochodnymi od mleka. dzisiaj mleko piją umiarkowanie już bez reakcji alergicznych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to dobrze, że z tego wyrośli. W sumie mój młodszy brat też wyrósł z alergii pokarmowych, a był moment, że mógł jeść tylko ryżowe wafle do mleka, bo wszystko inne powodowało kaszel i astmę. Ale on to złapał mając 2 lata.

      Usuń
  3. Ty mi powiedz jak to jest,że wy tyle wsuwacie a tacy chudzi jesteście?
    Moja Alka od niedawna nie piję kaszy rano( bo nigdy nie chciała jeść łyżką) ale wieczorem butla zawsze i robię teraz próbę ze zwykłym.U nas była skaza więc trochę przeszkód było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy duże wydatki energetyczne, czyli dużo biegamy, chodzimy, jeździmy rowerem. Nawet jak przez kilka dni człowiek zje za dużo, to w weekend jest po dłuższej wycieczce na minusie i bilans miesięczny wychodzi na jajo. Kluska ma wielki apetyt, ale bez przerwy biega, skacze, wspina się po meblach. Inna dzieci w porównaniu do niej tylko chodzą. Jakieś takie mamy nogi, że same nas niosą.

      Z jedzeniem łyżką poszło dziwnie. Najczęściej mała jadła palcami, ale dostawała widelczyk czy łyżkę. I w pewnym momencie sama zaczęła jeść łychą. Nijak jej tego nie uczyłam.

      Skazy u mnie w rodzinie nie było, nawet mój brat alergik był uczulony na niemal wszystko, a na mleko nie. Ale i tak wolę dmuchać na zimne, dlatego wprowadzaliśmy stopniowo, od powiedzmy 30ml na butlę.

      Usuń
  4. Grunt to kierować się własnym rozumem. My nadal lecimy na MM bo u mnie w głowie siedzi, że to mleko jest wzbogacana w różne różności, a młody za zwykłym mlekiem nie przepada, a z "pochodnych" mleka tylko jogurty :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy przypadek jest inny. Rok temu bym jej na gołe mleko nie przerzuciła, bo dużo rzeczy jadła, jednak w małych ilościach.Zaczęliśmy od bardzo małych ilości. Przez zimę jednak się nam tak rozjadła, że mleko stało się dodatkiem do zwykłych posiłków.

      Usuń
  5. Ja też przeszłam na zwykłe mleko, praktycznie zaraz po odstawieniu od piersi. Mm nie używaliśmy w ogóle, chyba, że w kaszkach. A wit. D suplementujemy łyżeczką tranu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Natalka ma wciaż moje mleko, no tak ktoś powie co to za mleko ;)
    Wiem, jeszcze do tego stara z niej baba ( 3 latka) a ona kocha wciąż moje cycki ;))
    nigdy nie piła modyfikowanego i innego mleka, i tez nam z tym dobrze ;)
    Emilka zaś, która ma 11 lat kocha mleko z kartonu, codziennie rano je wypija, nawet wieczorem szklanę mleka.


    ps. u mnie post o wyprawie jurka na rowerze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać starsza potrzebuje. Ja się właściwie rozmiłowałam w mleku jako stara krowa. Po prostu odkryłam, że musi być chłodne. Pokarm z piersi zawsze ma jakąś wartość odżywczą. Na samej piersi mała by nie pociągnęła, ale przecież w ciągu dnia je normalnie. Dla mnie taki przedszkolak jest w pełni akceptowalny, ale już dziecko z podstawówki karmione piersią trochę mi się wewnętrznie kłóci. To znaczy jest pewien moment, gdy trzeba się od rodzica oderwać. I tym długo karmionym naturalnie dzieciom na pewno musi być z tym ciężko. Z drugiej strony odruch ssania zanika ok. 4 roku życia samoistnie, więc Nati pewnie niebawem sama się odstawi. Pewnie jak pójdzie do przedszkola.

      Po dwóch tygodniach hejtu na mleko ustaliła się u nas jedna butla w ciągu dnia (ok. 180) i czasem druga kaszki na mleku. Więc chyba wracamy do normy. Zauważyłam za to ogromny apetyt małej na jajka. Mądrze sobie sama uzupełnia, co trzeba. :)

      Dzięki za info rowerowe, ostatnio feedly mi nie działa (albo działa na raty) i nie jestem na bieżąco z blogosferą. Chyba czas po staremu zrobić długi blogroll :)

      Usuń
  7. Moja na mm ciągle, nie chcę jej jakoś na krowie przestawiać bo wierzę że w tych mm jest tyle dobroci, witamin i składników, a u nas z jedzeniem różnie bywa, więc chociaż dwa razy dziennie uzupełnia witaminki mlekiem ;)) A i witaminę D regularnie teraz co drugi dzień wciąga, w postaci tranu. Niby słyszałam że do 2 roku życia się powinno podawać, ale jakoś spokojniej mi na duszy jak ona co drugi dzień ten tran wypija

    OdpowiedzUsuń