Aż przypadkiem trafiłam na filmy Sligababy, w tym poniższy. I otóż okazuje się, że można! I wcale dziecko nie leży bez asekuracji na plecach. Wszystko jest bezpieczne, bez strachu... dziewczyna jest moją boginią. ;)
Jako że w międzyczasie kupiłam hybrydę mei tai (pas biodrowy z klipsem) na gorące dni, mogłam się pobawić. W końcu Kluska skończyła roczek, to już nie jest bezwładne małe bobo. Choć nadal pomagał mi tata Kluski i wyglądało to zupełnie inaczej niż na filmie, ale jakoś się udało. Łaziliśmy sobie po Żyrardowie z małym piratem i szukaliśmy paru skrzynek geocache. Znaleźliśmy!
Następnego dnia postanowiliśmy się wybrać do lasu i tym razem to tata Kluski przejął ją w noszeniu. Okazuje się, że na sobie jednak dużo łatwiej wyczuwa się pasy, niż gdy pomaga się komuś innemu. Dziecko nam trochę "wpadło" i za mało widziało. Potem i tak było tuptanie po lesie, w drogę powrotną wrzuciłam Klu po swojemu i już było dobrze. Wiązanie mei tai wymaga pewnej wprawy i tradycyjny ergonomik to jednak Kanada... tylko że do ergonomika sama małej nie wrzucę, a do mei tai po treningu owszem.
Jest jedna wada - pasy. Kluska już trochę waży niestety i proste płócienne pasy po dłuższym spacerze wpijają się w ramiona. Nosidło od Pentelki ma trochę gąbki w tym miejscu i dzięki temu jest wygodniej. Na coś lepszego jednak mało mnie stać (tak zwane ważniejsze wydatki), więc będziemy kombinować z tym, co mamy. Gdyby ktoś pytał o firmę, to kupiłam za grosze od kogoś z allegro, nie wiem czy łatwo dostać w Polsze. Dittany Baby.
A tupu tupu w lesie odbywało się z asekuracją, bo mała po płaskim umie chodzić coraz żwawiej, ale po nierównym dukcie jeszcze się przewraca.
Łapiemy ostatnie ciepłe dni i czekamy na złotą polską jesień, żeby potarzać się w liściach :)
Następnego dnia postanowiliśmy się wybrać do lasu i tym razem to tata Kluski przejął ją w noszeniu. Okazuje się, że na sobie jednak dużo łatwiej wyczuwa się pasy, niż gdy pomaga się komuś innemu. Dziecko nam trochę "wpadło" i za mało widziało. Potem i tak było tuptanie po lesie, w drogę powrotną wrzuciłam Klu po swojemu i już było dobrze. Wiązanie mei tai wymaga pewnej wprawy i tradycyjny ergonomik to jednak Kanada... tylko że do ergonomika sama małej nie wrzucę, a do mei tai po treningu owszem.
Jest jedna wada - pasy. Kluska już trochę waży niestety i proste płócienne pasy po dłuższym spacerze wpijają się w ramiona. Nosidło od Pentelki ma trochę gąbki w tym miejscu i dzięki temu jest wygodniej. Na coś lepszego jednak mało mnie stać (tak zwane ważniejsze wydatki), więc będziemy kombinować z tym, co mamy. Gdyby ktoś pytał o firmę, to kupiłam za grosze od kogoś z allegro, nie wiem czy łatwo dostać w Polsze. Dittany Baby.
A tupu tupu w lesie odbywało się z asekuracją, bo mała po płaskim umie chodzić coraz żwawiej, ale po nierównym dukcie jeszcze się przewraca.
Łapiemy ostatnie ciepłe dni i czekamy na złotą polską jesień, żeby potarzać się w liściach :)
Ja wiązałam mt na plecach kładąc się na łóżku. Tzn Młody na nim leży a ja lekko nad nim. Jakoś dawałam radę ;)
OdpowiedzUsuńW tym wiązaniu z filmu nie podoba mi się, że górne pasy mogą uciskać nóżki dziecka. Przynajmniej tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńAle specjalistką nie jestem, bo my naszego mei tai użyliśmy na razie ze dwa razy i zawsze wspólnymi siłami.
Też się nad tym zastanawiałam, ale okazuje się że nie. Nóżki swobodnie się ruszają, zresztą nie trzeba tego tak wiązać. Mamy trochę za krótkie pasy i przy Tomim zrezygnowaliśmy z tego wiązania na nóżkach, bo Tomi jest ciut szerszy ode mnie i sporo pasów tracimy na niego. I też było dobrze (zresztą w instrukcji do tego konkretnego meitaia nie ma krzyżowego z tyłu, ot inny wariant). :)
UsuńFajne, ale ja po trudach wiązania chustą zdecydowanie bardziej poubiłam się z nosidłem :) a na plecach rzeczywiście fajnie jest :)
OdpowiedzUsuńFajne, ale okropnie to skomplikowane.
OdpowiedzUsuńSwego czasu mój mąż nosił nasze dziecko na plecach w normalnym nosidełku, miało tę zaletę, że sie je 'po prostu' wkładało, tę wadę, że nie dało dostosować do wzrostu dziecka.
Zależy od nosidła. Przy niektórych ergonomikach można sterowac długość pasów i samą długość szmaty - owijając wokół pas biodrowy. Robiliśmy tak z Pentelką, która jest dla większych dzieci. Na wyprawę do przychodni albo szybki myk do sklepu byłą idealna. Teraz mamy lekką spacerówkę-parasolkę, to już tak źle nie jest, ale w czasach zimy i ciężkiej tradycyjnej spacerówki - targanie jej na trzecie piętro i potem mycie kół z soli - było straszną mordęgą.
UsuńJaka zadowolona na tych plecach :D
OdpowiedzUsuńEhhhh mój młody nie znosi być "związany" :(
OdpowiedzUsuńSerdecznie Was pozdrawiam:) Kluseczce i Wam życzę wszystkiego najlepszego.
OdpowiedzUsuńJesteście fajnymi INDYWIDUALISTAMI. A do Tęczy i ja chodziłem w podstawówce. Na poranki i nie tylko.
Bądźcie zdrowi i kolorowi!
Vojtek
miłó patrzeć na te foty....wspomnienie lata;;)
OdpowiedzUsuńwiązać to ja nie umiem i bałam się, że krzywdę dziecku zrobię, więc postawiłam na nosidło ;)
OdpowiedzUsuń