27.5.15

Wieczór Muzeów 2015

Noc Muzeów zaczęła się w sobotę w ciągu dnia. Kiedy rozpoczynano tę zabawę wiele lat temu, w otwieranie muzeów na całą noc, pojawiały się głosy o czystym wariactwie - że skoro ludzie nie chodzą do muzeów cały rok, to dlaczego mieliby pójść doń w nocy... o jakież było ich zdziwienie, kiedy Noc Muzeów stała się wielką kulturalną imprezą. W której niekoniecznie chodzi o to, by pójść do muzeum. Chodzi o to, by przejść się po mieście, gdzie tętni życie do późnych godzin nocnych. Warszawa, jakiej nie znamy. Oczywiście inne miasta też miały swoje "noce", ale że jestem warszawianką, mogę opisywać tylko lokalne odczucia.


Święto to dość szybko mi się przejadło, pojechałam ogórkiem jak chciałam, obejrzałam muzea, do których wybierałam się jak sójka za morze, kilka mi zostało, ale postanowiłam wybrać się do nich bez tłumu. Dlatego w muzealny weekend chętnie oddałam Kluskę babci i wujkowi, a sama z tatą Kluski wybrałam się na rowerową wycieczkę. Miała być weekendowa wyprawa, ale zaspaliśmy i zrobiły się dwie wycieczki po zachodnim Mazowszu. Pierwsza lajtowa, na rozgrzewkę. Po szybkim przepakowaniu została mi jedna pusta sakwa, więc do drugiej wrzuciłam na szybko hamak jako dociążenie. Potem okazało się, że w podobny sposób tata Kluski potraktował nasze OP-1. I tak spontanicznie wybraliśmy się na bagienko. Chodziliśmy po kwitnącym mokrym lesie i rozpięliśmy tam hamak, żeby odpocząć w promieniach majowego słonka. Co tam muzea, phi ;)


Kluska też świetnie się bawiła, można powiedzieć, była w swoim żywiole, bo uwielbia komunikację miejską pod każdą postacią. Tu miała okazję zwiedzić "ogórki", przejechać paradą przez pół miasta i obejrzeć zamkniętą zazwyczaj dla szarego człowieka zajezdnię tramwajową przy Kawęczyńskiej. Kiedyś zwiedzaliśmy ją ze znajomymi, dostanie się tam w zwykłym trybie wymagała multum zezwoleń, przewodnika i cud, że w ogóle pozwolili robić nam zdjęcia. Tego dnia zajezdnia otwarła swe podwoje dla miłośników wycofanego taboru. Super pomysł - umieszczenie stołu do rysowania dla dzieci w jednym z tramwajów. Macie ode mnie wielkiego plusa!



Poza tym był jeszcze festyn na wieczór pod Uniwersytetem Warszawskim, na którym Kluska urzędowała po popołudniowej drzemce. Mała biegała też w rejonie Grobu Nieznanego Żołnierza i ponoć ledwo żywa wróciła na nocleg ;)

7 komentarzy:

  1. A u nas nie ma, za małe miasto. Najbliżej na noc muzeów mam do Krakowa i tak sobie myślę, że kiedyś sie wybiorę. Tyko chyba sama bo mój chłop to niezbyt skory do tego typu atrakcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, jesteśmy umówione za rok ;) Z krakowskich muzeów mam zaliczone dwa lub trzy, chętnie nadrobię resztę, a brakuje mi powodu do wyjazdu. Tylko trzeba tanie bilety na Pendolino upolować, albo tłuc się przez Łódź (kurczę, w latach 90 wycieczka do miasta Kraka była szybsza i wygodniejsza niż teraz, przez te remonty na trasie).

      Usuń
    2. Jestem za! Ja mam prostą autostradę właściwie z mojego miasta do Karkowa, choć mają ją gdzieś na dniach zamykać z powodu remontu ( a dopiero co ją otwarli :-p).

      Usuń
    3. Może ją otworzyli tak jak A2 na Euro, przed ukończeniem, żeby przed wyborami zdążyć ;)

      Usuń
    4. Jakiś rok była w użytku, więc kto wie:-p. No ale właśnie, rok posłużyła, a już trzeba ją zamykać i poprawiać.

      Usuń
  2. Tak się domyślałem ale nie byłem pewien. Dziękuję. Jeszcze polskie autobusy Solarisy sobie chyba dobrze radzą. Chodzi mi o ten tajemniczy ZBIORKOM.

    Nie byłem nigdy na nocy muzeów. Albowiem w nocy ja śpię. Ale sam pomysł uważam za dobry. Bo w dzień to mało osób w muzeach. na czele ze mną. Anglicy mawiają, że muzea to są obiekty, których nikt nie odwiedza ALE MUSZĄ ONE BYĆ :) Pozdrowienia ze słonecznej Warszawy dla Waszej Kluseczki. Fotki leśne fantastyczne!
    Vojtek mniej

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko kochana, jakie piękne okolice!!

    OdpowiedzUsuń