Ostatnio na wycieczce bawiąc się błotem z wyschniętej kałuży utytłała sobie porządnie dłonie. I nie dało się ich sprawdzonym sposobem otrzepać. Wówczas zwróciła się do taty mówiąc "ne ba, ne ba" (a może to było "ne bu"?). Jasny, czysty komunikat. Każdy rodzic od razu by wiedział, o co dziecku chodzi - ale nie my. Drogą dedukcji doszliśmy do wniosku, że "ne ba" mogło oznaczać "nie da się" lub "nie bardzo". A może "nie udało mi się"? Jeśli macie jakiś pomysł, to wpiszcie w komentarzach. Odczytywanie komunikatów od dziecka to ważny element zachęcania go do porozumiewania się w ten sposób. Sęk w tym, że jeśli chodzi o odczytywanie intencji innych ludzi jestem zupełnym antytalenciem. Jeśli mi ktoś jasno nie wyłoży kawy na ławę - nie mam szans się domyślić. Z dzieckiem trochę łatwiej, z natury nie mataczy, mało kłamie (w porównaniu do dorosłych) i nie owija w bawełnę. Ale i tak nie jest mi łatwo. Większość naszych "rozmów" z Kluską to zabawa w zgaduj zgadula.
Oczywiście mogłabym na spokojnie pójść do neurologopedy, ale z tego co się zdążyłam wywiedzieć, w tym wieku zazwyczaj zaleca się czytanie dziecku (a czytaj dziecku biegając za nim, albo gdy Ci książkę wyrywa), mówienie powoli (tu się przyznam, gadam jak z rakiety, muszę się pilnować, by przy Klusce mówić wyraźnie i wolniej) oraz inicjowaniem zabaw polegających na werbalnej komunikacji. Z tym ostatnim kiepsko, bo Klusię ma taki charakter, że to ona decyduje jak i kiedy się bawi, a nie reszta świata. Można jej proponować różne zabawy, ale niestety najbardziej lubi biegać, gonić, rzucać, łapać, włazić, spadać. Od wielkiego dzwonu przejrzy coś ze swojej kolekcji książeczek, ale też od niechcenia, dla zabicia nudy. Zdecydowanie preferuje kontakt z żywym człowiekiem, z żywym liściem czy kwiatkiem, z piaskiem, błotem, wodą czy kamieniem. Ostatnio nawet próbowała jeden połknąć, na szczęście w porę jej wyjęłam z buzi. Masakra! No ale dobra, dziecko bliżej natury i tak dalej ;)
Z innych spraw - wpadłam na pomysł przygotowania mikroankiety dla rodziców mniej lub bardziej znajomych, którzy mają już doświadczenie w podróżowaniu z dziećmi z rowerami. W komciach pojawiają się czasem pytanie odnośnie tego sposobu wożenia dziecka. Pomyślałam, że tylko moje doświadczenie to za mało, więc być może za jakiś czas pojawią się tu krótkie opowieści gościnne :)
Bo mamy tak mają - jak nie ma problemu to go zawsze gdzieś znajdą :)
OdpowiedzUsuńInternetowe poradniki i akcje na temat "Twoje dziecko powinno wtedy i wtedy robić to i to" nie pomagają ;)
UsuńMoja Pati też późno zaczęła gadać, a teraz ma problemy z wymową niektórych spółgłosek takich jak r czy l.
OdpowiedzUsuńMój cioteczny bratanek zaczął mówić od razu pełnymi zdaniami, ale dopiero w wieku trzech lat, pamietam, że rodzice się denerwowali, jeździli z nim do lekarzy;
OdpowiedzUsuńna pewno był dzieckiem nadpobudliwym, byc może za duzo w nim było emocji, z którymi nie umiał sobie poradzic i stąd ta 'późna' mowa?
Każde dziecko inaczej. Mój brat tylko a gu gu do drugiego życia robił. A mając trzy już był wielkim gadułą.
UsuńMoja siostra tyle gadała, że miałam jej nieraz dosyć :D
OdpowiedzUsuńNatalka też mało gadała, miała swoje nazewnictwo rzeczy, ale teraz gada, że buzia sie jej nie zamyka ;) Przyjdzie szybko, ani się nie obejrzysz ;)
OdpowiedzUsuńKażde dziecko się inaczej rozwija.Mona A. to bardzo dużo mówi ,nie mal wszystko i zdaniami ,a ma 21 mies. Jak zaczęła mówić miała nie cały rok ,dużo już wtedy mówiła ,ale raczej te same słowa,czasem coś doszło nowego do 18 mies. od tego czasu to już nie nadążam notować słów i dałam sobie spokój .Ale i na Kluskę przyjdzie czas !!:)
OdpowiedzUsuńhttp://swiatamelki.blogspot.com/
To tak jak ja w dzieciństwie. W wieku Kluski już nie tylko gadałam pełnymi słowami (zaczęłam nie mając jeszcze roku), ale na dodatek malowniczo ubliżałam mojej mamie. Krzykiem. Także ten, może i lepiej, że Klu jeszcze nie mówi, bo by się nam czasem nieźle oberwało ;)
UsuńDla odmiany tata Kluski zaczął mówić niedługo przed przedszkolem, a potem seplenił. Babcia Klu nawet to zgłaszała logopedzie w przedszkolu, ale że tata Kluski na przedszkole się obraził, to przez pierwsze pół roku w przedszkolu w ogóle się nie odzywał, więc nie mieli jak tego seplenienie wyłapać. ;)
oj, bo to różnie bywa, ale nie ma czymsię martwić.
OdpowiedzUsuńza jakiś czas możecie wybrać się do laryngologa to młodą oblooka.
Słuch to ona ma raczej dobry, z drugiego pokoju na ciche hasło o jedzeniu potrafi przylecieć ;)
UsuńSkoro motoryka duża ruszyła później to i mała pewnie pójdzie z lekkim opóźnieniem. Jedyne co Ci moge poradzić to używanie onomatopei
OdpowiedzUsuńI kąpiel słowna. Ale skoro piszesz żeś gaduła to ta wskazówka nie do Ciebie;)
UsuńMoże odwrotnie, za dużo gadam i nie daję jej dojść do słowa? ;)
Usuń