Wydaje mi się, że wkraczamy pomału w fazę buntu dwulatka. Ale jak zwykle w przypadku książkowych reguł Kluska przechodzi to po swojemu. Otóż ostatnio nauczyła się sygnalizować głową sławne NIE. I sygnalizuje dość mocno, kręcąc głową na boki do granic możliwości. Zwłaszcza jak jej tata przypomni i zaczyna ją małpować. I kręcą sobie tak we dwoje i śmieją się do rozpuku. Tyle że u Kluski oznacza to mniej więcej: "Tak, chcę jeść", ewentualnie: "Tak, chcę dokładkę". :)
Odwilż nastała, katar minął, pora zabrać dziecko na rower, no bo co w końcu - z cukru nie jest. Fajno, bo ręce marzną, ale niestety dzieć szybko głodnieje. I co wtedy? Ano trzeba się zatrzymać i zza pazuchy coś do żarcia wyciągnąć. Całe 6 i pół kilometra trasy coś żarła. Zaczęliśmy dyskutować z tatą Kluski, czy by jakoś tego nie obejść i nie zamontować mu na biodrach mobilnego barku, tj. biodrówki z otwartą kieszenią wypełnioną po brzegi dobrem wszelakim. Wdrożymy, jak tylko zrobi się na tyle ciepło, by Kluska nie musiała mieć założonych rękawiczek i mogła swobodnie do niej sięgać.
Z innych bardziej nudnych wieści z życia codziennego oznajmiam, że dziecię obraziło się na telewizję odkrywszy DVD. Terroryzuje nas chcąc oglądać w kółko występy kabaretu Potem (mamy dwie płyty, które się jej podobają) i płytę z piosenkami dziecięcymi. Osobiście wolę Potema, tych piosenek w większości nie da się słuchać. Problem, że im paskudniejsza i festyniarska, tym bardziej się dziecku podoba. Taki lajf. Wujek nabył w internetach kolejne, ale chyba będziemy rzadko puszczać, bo niestety potem mi takie piosenki grają w głowie cały dzień. Pół biedy jak to jest Mucha w samolocie, to się nawet da wytrzymać. Gorzej jak "Bańki" z tym zielonym miśkiem w obrzydliwych gaciach. No ale o gustach się nie dyskutuje, grunt że dziecko zadowolone. Kluska robi wyjątek tylko dla taty, który odkrył ostatnio kreskówkę SpongeBob Kanciastoporty i ogląda przynajmniej raz dziennie. Głupia ta kreskówka, Pingwiny z Madagaskaru, które lecą tuż po nim są moim zdaniem dużo lepsze. Babcia Kluski też tak uważa, od czasu do czasu oglądamy razem. Taka rodzina ;)
Z czasem się Klusce gust muzyczny zmieni i nie będziesz musiał słuchać tych durnych piosenek.
OdpowiedzUsuńU nas od małego radio leci a pioseneczki tylko z grającej książeczki, którą sama wybrałam.
A co do kreskówek, to teraz rzadko która jest mądra, ale co zrobisz... :)
Grunt że znów leci Pomysłowy Dobromir! :)
UsuńU nas "nie, nie, nie" i machanie głową już od 9. miesiąca;) Czytałam gdzieś, że dzieci tak robią, żeby im się w głowie zakręciło, tak jak potem kręcą się w kółko;)
OdpowiedzUsuńO, to Kluska na stojąco w kółko kręci się od dawna. Kręcenie na boki głową wyszło jej dopiero teraz. Ona od 5-6m życia idzie własnym stylem zwanym dowolnym. Mając 4 miesiące umiała przewracać kartki w płóciennej książeczce, teraz umie już dorosłe książki oglądać, ale za to nie umie miliona innych rzeczy które teoretycznie powinna ;)
UsuńDziecku nie powiesz, że bajka jest głupia! ;) Ten etap też trzeba przejść. By móc wkroczyć w kolejne ;)
OdpowiedzUsuńAkurat mój gust bajkowy nie ma tu znaczenia, w pełni popieram (ale to nie znaczy, że nie mam prawa do głosu, hihi). Poza tym nie każda bajka jest głupia. Zauważyłam, że Kluska też ma w tej materii jakieś zapędy i głupie bajki typu Roztańczona Angelina i inny szmelc tego typu omija szerokim łukiem. Za to jest zapatrzona w gimstastykę Tree Foo Tom (czy jak to się pisze) i Stacyjkowo i Świnkę Peppę i oczywiście Misia w Niebieskim Domu znanej z Mapetów f-my Hensona. No i nie do końca dla dzieci, ale uwielbia "Bajki dla potłuczonych" kabaretu Potem, po których nie chce oglądać telewizji dziecięcej żadnej, choćby i tej ambitniejszej. Wcale się jej nie dziwię :)
UsuńAle później dziecko zadowolone po takich pioseneczkach :) Nie muszą się rodzicom podobać..
OdpowiedzUsuńMi też czasem wydaje się ,że już się zaczyna ,a później dwa ,trzy,cztery .... czasem więcej dni spokoju ,może po prostu tak czasem reaguje moja A. bo śpiąca i podrażniono ,bo "trójki" dalej męczą ...
OdpowiedzUsuńhttp://swiatamelki.blogspot.com/
Kacper też miał takie piosenki. Nienawidziłam ich... Przeszło mu trochę, juz w mniejszym stopniu się nimi fascynuje. Co do jedzenia na wycieczkach rowerowych. Taki schowek z łakociami byłby całkiem niezłym rozwiązaniem. My jak jedziemy z Kacprem na wycieczke rowerową to tez musimy mu zabierać picie i jedzenie, bo po 2-3 km pedałowania młody robił postój i umierał z głodu:-p. Świeże powietrze zaostrza apetyt.
OdpowiedzUsuńTo może taki worek jak konie mają na owies ;) zawiesza się im przy "paszczy" i mogą sobie pojadać po drodze.. ale no tak - dziecko ma spłaszczony otwór gębowy ;) pozostaje stawać ciągle na jedzenie...
OdpowiedzUsuńOsiołkowi w żłoby dano... ;)
Usuńdrugi MIchałek;)))))) MIchałek też ino łazi i mieli;)))
OdpowiedzUsuńskoro kręci głową przecząco ale znaczy t u niej zupełnie na odwrót pewnie rośnie ci mała przekora;) - ale ty się chyba cieszysz z tego;)
co do muzyki...Tomuś ostatnio upodobałsobie Donatana i Cleo chce by mu to na okrągłó puszczać;) zbrodnia dla uszu gotycko-rockowo-dark wave-heavy metalowej matki;)))))
Że przekora to ja wieeeem, po mamusi. Wszystko na odwrót, coś zabronić - od razu pcha się pierwsza. Dlatego za każdym razem, gdy odruchowo powiem "nie rusz" tylko potem głupia walę się w głowę, co mnie podkusiło. ;)
UsuńNa gotyku się zupełnie nie znam, tylko mój brat lubił Closterkellerra i mi po nim została miłość do wokalistki (znam tylko kilka pierwszych znanych kawałków, potem straciłam kontakt, ale jej fanpejcz lubię na fb oczywiście, już samo jego czytanie jest fajne).Co do Donatana i Cleo, to nawet nie wiem o czym piszesz i może dobrze, bo uszy także mam wrażliwe ;)