No to zaszczepiliśmy Klusce kolejną dawkę wściekłych bakterii. To znaczy raczej Kluska się wściekła, że chcieliśmy jej je zaszczepić. Wściekła się najpierw na panią dohtórkę, a dokładniej na ten cholerny stetoskop, którego szczerze nienawidzi. Potem wściekła się na rodziców, że ją chcieli na wadze posadzić, więc z ważenia nici. Jakoś dało się ją zmierzyć, na oko 87cm czyli urosła centymetr przez 6 tygodni (jak na nią mało, ale w sumie dobrze, nogi się nie będą krzywić). Jeszcze krótki wściek na patyczek do sprawdzania gardła i po wszystkim. Uszy jej odpuszczono. Może powinnam dopilnować, ale szczerze miałam już dość trzymania w dwie osoby wijącego się wściekłego dziecka. Zwłaszcza że za chwilę miała być powtórka z rozrywki, czyli dwa zastrzyki. Jak sobie pomyślę, że gdybyśmy brali refundowane, to zamiast dwóch zastrzyków dostałaby cztery... to mi się słabo robi.
Ale to nie koniec.
Jak się Klusce humor pogorszy, to nie ma zmiłuj. Oberwało się jeszcze po szczepieniu bardzo grzecznej na oko trzyletniej dziewczynce, której Kluska najpierw zabrała jeden samochodzik, a potem chciała drugi i już jej zabroniłam, więc się wydarła dziewczynce w twarz. Potem oberwało się tacie, bo Kluskę zabrał w wózku bez mamy, która poszła po parkę i nauszniki, co by w samej bluzce nie latać po dworze.
W końcu rodzice wpadli na pomysł, by dziecku dać pić i jeść. Nie można tak od razu? Żłoby cholerne. Od razu się cisza zrobiła, ale minę Kluska miała taką, że gdyby mogła nią zabijać, trup siał by się gęsto. Po paruset metrach spaceru uciekłam do domu pilnować Wujka Finia, który miał mi wiercić dziury w ścianach na kabel od internetu (na moim komputerze wifi odmawia współpracy mimo braku racjonalnych przesłanek). Już się cieszyłam, że się zemszczę na wiecznie wiercących i hałasujących narzędziami sąsiadach. W końcu dziury w żelbetowych działówka miały mieć 12 milimetrów średnicy. Niestety Wujek Finio ma profesjonalny sprzęt, wiertła do żelbetu, trwało to kilka minut i nawet nie było głośno. Szlag. Chyba jednak trzeba będzie dziecku kupić skrzypce w podstawówce. ;)
Cały dzień był trochę nie teges, za dużo emocji z rana, dziecko nie chciało spać. Ale koło 16 było już upiornie zmęczone i wpadało w ryk o byle co. Podjęłam męską decyzję i zapakowałam do "parasolki" by na szybko wyskoczyć z domu i przy okazji pospacerować z bratem i spokojnie z nim pogadać (w naszym wydaniu jest to głośne pokrzykiwanie na siebie na ulicy). Kluska usnęła za drugim zakrętem od domu i nie obudziła się mimo żywej dyskusji. Nie obudziła się nawet podczas wnoszenia jej po schodach (wzięłam ją ze spacerówką pod pachę), nie obudziła się po wstawieniu jej do salonu i zdjęcia jej butów, czapki i co tam mi się udało z niej zdjąć. Bidol padł z nadmiaru wszystkiego. W końcu trzeba było ją obudzić, bo by spała do nocy, a gdzie kąpiel i kolacja? Humor się znowu popsuł, ale kolejna butla z mlekiem jakoś ją ugłaskała i potem już w zasadzie nic się nie działo. Reakcji poszczepiennych póki co brak, zobaczymy jutro, ale raczej wątpię.
Dzień po: Jakaś reakcja jest, nieduży obrzęk po jednym wkłuciu - okładamy sodą. Temperatury brak. Dziecię trochę było marudne w nocy, podejrzewam ten obrzęk dokuczał. Tylko za diabły nie mogę sobie przypomnieć, która to była szczepionka. Numer dwa, to na pewno. Tylko którą szczepiła jako drugą? Celuję w 5w1, bo tam było więcej dziadostwa.
OdpowiedzUsuńja nadal mam odwleczoną ostatnią dawkę czekam na zezwolenie pediatry i zaczynam żałować że......nie brałam pakietu podstawowego. cała nagodna na te 5w1. zaś starszaka nimi nie szczepiłam i na każdej wizycie szantażowana byłam bo nie dałam im w kieszeń.
OdpowiedzUsuń5w1 to gówno. i nie dla każdego dziecka się nadaje. dla niektórych dzieci jest dobra. ale nie dla każego.
każdemu kogo będę dała rady będę namawiać by nie poddawał się naciskom lekarzy. by zdecydował sam czy chce wykupić 5w1czy szczepi podstawowymi i nie ładuje im w kieszeń. by nie dał się szantażować w ośrodku zdrowia.
Z tą nagonką bywa w dwie strony. Ze znajomych dzieci najwięcej gorszych reakcji poszczepiennych miały te od refundowanych. Ta 5w1 ma mniej konserwantów od tradycyjnego kombo w trzech igłach. Ale oczywiście dziecko musi być w stu procentach zdrowe, żeby je szczepić. A z tym różnie bywa.
UsuńBTW już przeszło, to znaczy obrzęk do wieczora zszedł. Temperatury nadal nie ma, więc chyba najgorsze mamy za sobą.
Ogólnie chemikiem nie jestem, ale tak na zdrowy rozsądek przekonują mnie hasła, że 5w1 jest lepsza, szczególnie ze względu na to że w jednej szczepionce jest tylko jedna dawka substancji konserwujących. Jeszcze kilka innych haseł jak im więcej wirusów w jednym tym lepiej organizm sobie radzi, czy też fakt, że 5w1/6w1 jest szczepionką nowoczesną. I taka wisienka na torcie - dziecko przechodzi przez to raz.
UsuńFajnie, że wszystko w porządku :).
* nagoNKA TAm miało być.
OdpowiedzUsuńmamy taki berecik tylko fioletowy :)
OdpowiedzUsuńza zimno u nas na razie na niego :( zimowe czapy i kutrały nadal w użyciu
Kluska chodziła w tym całą zimę, w mrozy też. Właściwie to ten beret jest trochę za ciepły, ale nie mam cieńszej czapki na okres wiosenny.
OdpowiedzUsuń