Parę dni temu przyleciały nagle. Nikt ich się nie spodziewał. Słoneczny, ciepły dzień, nawet z gołą głową poleciałam śmieci wyrzucić. Aż tu dziecko ze spaceru wraca z wielkim katarem. Jak ja nie cierpię odwilży! Zawsze się jakąś zarazę z miasta przywlecze. Na szczęście katar gęsty i choć gile potężne, to daliśmy radę. Dziś mija trzeci dzień i paskudy mamy opanowane. Pomógł napar z hibiskusa, praktycznie sama jodyna, zmieszany pół na pół z kompotem i dosłodzony (tak, czasem dosładzam dziecku picie, jeśli je leczę metodami naturalnymi, chodzi o to by wypiło jak najwięcej "leku").
Mieliśmy parę gorszych wieczorów, ale o dziwo noce jako tako przespane. Tylko jedna była trudna, reszta przeszła lajtowo jak na totalne zagilenie. Odpukać, rozeszło się po kościach. I jak ja mam pisać o macierzyństwie bez lukru, jak moje dziecię mi takie lukrowane funduje? ;)
Ale temat gili przypomniał mi rebus, który męczył mnie w zeszłym roku i właściwie męczy do dzisiaj. Odgadywanie takich rysunków zawsze mi słabo szło, ale z tym mieliśmy naradę rodzinną nawet i nie wymyśliliśmy. Może macie jakiś pomysł, jak to rozgryźć? To znaczy sam fragment z ptakami chociaż... Pomocy!
Co tam jeszcze? Ano terror lodówkowy. Moje dziecko nie da się zagłodzić. Czasem na forach padają pytania do matek, czy dożerają po swoich dzieciach. W naszym przypadku wygląda to tak, że moje dziecko dożera po mnie. A to brokułka, a to marchewkę, a to ziemniaka. Swoje zje i żąda więcej. Albo wyciąga z lodówki, co tam złapie. Surową marchewkę, ogórka, pasztet z konserwy...
Czasem tylko poważnie na mamę swoją popatrzy i podzieli się zupą czy chlebem. No cóż, w tym domu to ja jestem niejadkiem i już chyba tak zostanie ;)
Nie mam pojęcia o co chodzi z tym rebusem :)
OdpowiedzUsuńA to, że dziecko tyle je, to dobrze, że nie jest niejadkiem i lubi nawet marchewkę :) zdrowo się odżywia ...Trzeba się cieszyć. :)
Pozdrawiam :)
czekamynacud.blog.pl
Już 10 raz wracam do Waszego rebusu i wciąż nic nie wymyśliłam... Ale żeś mnie o ból głowy przyprawiła teraz :D
OdpowiedzUsuńI teraz myślę o tym rebusie;)
OdpowiedzUsuńA ja należę do matek dożerających po dziecku;) Dziś na kolację miałam kaszkę wielo-zbożową;)
Rozwiązanie rebusu dostałam e-meilem od stryjka Huana. Z gatunku "łatwe jak się wie". Czułam że trzeba było coś sprytnego zdziałać, tylko brakowało mi pomysłu jak to ugryźć.
OdpowiedzUsuńNie bądź taka- podaj rozwiązanie, bo mózg mi się pali od tej zagadki:)
OdpowiedzUsuńTo, że jesteś niejadek to widać, bo chudziutka jesteś, laska:D
No właściwie to nie do końca mi wolno, bo zagadka jest publiczna i nie chcę by ktoś wyguglał rozwiązanie. Gdyby ktoś podał w komciu, to bym skasowała po jakimś czasie. Tych zagadek jest dużo, do rozwiązania brakuje nam już tylko kilka, może dzięki tej trochę pójdziemy do przodu :)
OdpowiedzUsuńPrzynam sie, że tytuł skojarzyłam w pierwszym momencie z książką Chylińskiej:)
OdpowiedzUsuńRebusu nie rozwiążę, cienka jestem w te klocki.
Mogłabys podac konkretniej przepis na napar przeciwkatarowy?
Przepis żaden, bo prostu ze trzy płatki hibiskusa wrzuca się do szklanki i zalewa wrzątkiem. Jak naciągnie do ciemnego bordo - zlewa się i zalewa to samo jeszcze raz. Mocna i kwaśne, dlatego można potem to trochę rozcieńczać, ale najlepiej pić ciepłe (nie musi być gorące, ale raczej nie zimne).
OdpowiedzUsuńCzekaj, czekaj, co to znaczy 'płatki '?
UsuńNie wiem jak to nazwać - tu widać jak to wygląda: link
UsuńMichałek ma apetyt po mnie. cały dzień łazi i je. ale w domu i tak to ja jem najwięcej. jestem matką dożerającą nie tylko po dzieciach po mężu też
OdpowiedzUsuńlavinka, błagam, napisz mi na maila dzidziusiowo-blog@wp.pl rozwiązanie :D ten rebus do dziś nie daje mi spokoju, nie męcz ciężarnej :P
OdpowiedzUsuń