7.7.18

Kiełbaska z ogniska!

Już dawno temu obiecaliśmy Klusce kiełbasę z ogniska, ale jakoś nie mogliśmy się zebrać. A przecież do tak zwanego miejsca wyznaczonego nie mamy daleko. W końcu pojechaliśmy licząc, że może do 14 nie będzie jeszcze upału w leśnym cieniu i rzeczywiście, nawet było czasem chłodnawo, że aż żałowałam niezabrania bluzy i ukradłam Tomiemu na chwilę flanelkę.



Zanim zrobi się ognisko, trzeba skombinować drewno, co też uczynił Tomi z małym pomocnikiem.





Ognisko zrobiliśmy malutkie, ot tyle by upiec kiełbaski. Wzięłam dokładkę. Klusce jedna wystarczyła. Twierdziła, że na wyjeździe z dziećmi z przedszkola kiełbaska była smaczniejsza. Może inny gatunek, a może tamta była grillowana? Nie mam pojęcia.






Nasz nowy pojemnik na żarcie. Bardzo praktyczny, elementy mogą podróżować osobno lub skręcone razem. Kubek metalowy dla skali ten 3/4, nie typowy duży.





Hamak musi być, chociaż odległość między drzewami była trochę za duża i musiałam z jednej strony zawiązać pojedynczo, co skutkowało zsuwaniem się w dół pod naszym ciężarem.



Graliśmy też w grę kostkową z biblioteki, wyrzuca się dowolne obrazki i trzeba z nich wymyślić historię o panu Marianie, hihi.


Wracaliśmy przez las i skrzynkę Filipsa, baaardzo szybka skrzynka ze względu na komary, które omal nas żywcem nie pożarły. Mała wymiana fantów i wrzuciłam geokreta. My już mieliśmy skrzynkę znalezioną dawno temu, ale Kluska jeszcze nie. Ze względu na gryźlice zrezygnowaliśmy z szukania czegoś innego po drodze.



Skrzynka




A wieczorem Kluska jeszcze poszła na rower i naprawdę sporo jeździła, najpierw sama, potem z przyjaciółką, którą wyciągnęła na dwór z pomocą domofonu (sama sięga do przycisków).


Czy Wasze córki chodzą po drzewach? Bo moja tak. :)

3 komentarze:

  1. A w jaki sposób gasiliście ognisko?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw samo się wypaliło, potem zasypaliśmy ziemią.

      Usuń
  2. Świetnie spędzacie czas, robiliśmy podobnie z synem. Także jemu wszystko smakowało lepiej poza domem- u cioci, w szkolnej stołówce, u dziadków...cóż:-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń