5.8.14

Twarożek z nieszczęścia

W naszym domu ścierają się frakcje optymistyczne i pesymistyczne. Tata Kluski najczęściej się załamuje i twierdzi, że nic się nie da zrobić. Ja mając świadomość, że właśnie coś się rypło i kaput - histerycznie szukam nowych rozwiązań. Albo idę spać. Babcia Kluski reprezentuje solidne fundamenty optymizmu praktycznego. I w ten oto sposób zjedliśmy wczoraj przepyszny deser.


Jak do tego doszło? Przedwczorajszego wieczora, w zasadzie późno w nocy, zapragnęłam zjeść płatki z mlekiem. Tak, te dosładzane, ciężko dostać inne, a z musli jest za dużo roboty. Więc sobie je zalewam moim ukochanym zimnym mlekiem prosto z lodówki i bęc. Po pierwszym kęsie wykrzywia mi gębę. Mleko się skwasiło! W ferworze złości i głodu wylałam resztę butelki i otworzyłam drugą. Tym razem spróbowałam. To samo! Aaaa, najwyraźniej cała seria skwaśniała! Podzieliłam się tą informacją z tatą Kluski, ale że było już późno, to on tylko przyjął fakt do wiadomości i poszliśmy spać. Znalazłam w szafce karton uhatki i zjadłam wreszcie postkolację (zawsze jem coś w okolicy 23-01 w nocy, bo inaczej budzę się z głodu).


Noc jak to noc, człowiek ma inne zajęcia niż myślenie, wszyscy o całej historii zapomnieliśmy. Rano babcia natknęła się na świeżo otwarte, ale niezbyt świeże mleko. Muszę tu dodać, że zaginął nam paragon, więc nie było co lecieć z awanturą do sklepu. Zresztą na dworze upał, mogło skwaśnieć po drodze. Mieliśmy niecałe trzy litry kwaśnego mleka. Zmarnowane 6zł! A w zasadzie 8 licząc wylane dzień wcześniej.


Babcia Kluski zrobiła z mleka twarożek. Najpierw postawiła na stole w kuchni otwarte butelki i poczekała, aż się z nich zrobi zsiadłe mleko (to nie były uhatki, tylko plastikowe butelkowane). Zsiadło się bardzo szybko. Potem mleko zlała do wielkiego gara i na płytce na gazie grzała parę godzin, aż się zrobiły mocne grudki. Później wyszło, że grzało się za długo, bo twarożek po odsączeniu serwatki okazał się trochę za suchy. Poradziliśmy sobie z tym dodając doń trochę zwykłej śmietany.


Okrągła biała kulka, wagi ok.300g. Czas operacyjny: pół dnia, ale samej roboty niewiele poza mieszaniem w garze i odsączaniem (i tak by mi się nie chciało, wielki szacun dla babci!). Po dodaniu odrobiny cukru i rodzynek (opcjonalnie cukier można zastąpić miodem, ksylitolem, czy co kto ma słodkiego pod ręką, owocowy jogurt też się nada) wyszło coś bardzo smacznego i sytego dla czterech osób. Mniam!

A najzabawniejsze w tej całej historii jest to, że babcia odruchowo wylała serwatkę do zlewu...

10 komentarzy:

  1. Ojeju, jak ja uwielbiam taki domowej roboty twarożek. Całe wieki nie jadłam. Myślałam, że z kupnego mleka się nie da zrobić. My kiedyś robiliśmy na wakacjach z mleka prosto od krowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej pory też wątpiłam, najwyraźniej ostatnio jakość butelkowanego mleka się polepszyła.Kupowaliśmy je w Dino, podejrzewam że to z Biedronki też da radę. Grunt by to nie było uht, nie zsiądzie się tak samo jak ugotowane. Mleko od krowy czasem załatwia nam rodzina wujka-dziadka Kluski, wtedy robimy prawdziwe zsiadłe, pychota, nawet śmietana się na nim zbiera. Szkoda że teraz mleko drogie i kupny ser wychodzi taniej od robionego w domu.

      Usuń
    2. Faktycznie teraz sobie przypomniałam, że i mi ze dwa razy butelkowe mleko się zsiadło, ale jakoś nie skojarzyłam tego z faktem zrobienia twarożku;)
      A mój mąż wpadł na inny pomysł. U nas w Lublinie są w niektórych miejscach rozstawione mlekomaty i można w nich kupić mleczko świeże, codziennie doważone. Takie mleko nadaje się na pewno;)

      Usuń
    3. W większych miastach bywają, u nas niestety od dawna nie ma (wieść gminna niesie, że w PRLu były).

      Usuń
  2. Takimi serkami karmiłam moje dziecko w jego dzieciństwie, normalka, tylko mam wrażenie, że był jakis 'szybszy' przepis, ale może tylko źle pamietam, to było strasznie dawno:)
    Nawiasem - marzy mi sie prawdziwe zsiadłe mleko, ale nawet z tego butelkowego nie da sie takiego zrobić, smak już, niestety, nie ten..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniałam sobie;
      zsiadłe mleko zalewało się wrzącym świeżym, w proporcji 1 do 1, odcedzało , chłodziło i było;)

      Usuń
    2. Bomba! Jak ten net się czasem przydaje :)

      Usuń
  3. No proszę ciekawa informacja, a na taki deserek to i ja się pisze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie ma to jak twarozek domowej roboty

    OdpowiedzUsuń
  5. Zjadłabym taki zdrowy twarożek :)

    OdpowiedzUsuń