11.8.14

Green War

Nie wiem kim będzie moje dziecko w przyszłości, ale nie zdziwię się, jeśli zasili szeregi Green Peace czy innej ekologicznej frakcji bojowej. Będzie się przykuwać łańcuchem do drzew i ratować wiewiórki czy małe kotki. Albo zostanie włamywaczem. Ostatnio będąc w Muzeum Ewolucji (Pałac Kultury) próbowała otwierać gablotki. W domu porywa nam klucze i grzebie w zamkach. Jak myślicie, powinnam jej kupić mały sejf do ćwiczeń? ;)


Poza tym wielka miłość do zwierzaków. Wszystko inne może się schować. Kotki i misie nasze są. Oraz pieski. Ale najbardziej jednak kociaste. Cętkowane, pręgowane, mamy tego w domu coraz więcej i nie ma gdzie ich już trzymać. Na szczęście to tylko maskotki, nie przeżyłabym takiej menażerii żywcem. Po pierwsze zapomniałabym nakarmić, po drugie rozdeptałabym po ciemku. Kluska zapowiada się jednak na dobrą  i sumienną karmicielkę. Sama zeżre i mnie nakarmi. I tatę. I babcię. I wujka też! Każde żywe zwierzę musi się liczyć z wpychaniem michy na siłę. Kozy w zoo karmiła patyczkami, czy co tam jej wlazło w ręce.


Ale jest ostrożna. Nie rzuca się na psy, sama umie gryźć, to wie, ile znaczą duże zębiska. O dziwo nie mamy większych problemów myciem. Sama się dopomina, że kolej na mycie zębów. Może nie ma ich wyszczotkowanych idealnie, ale najwyraźniej lubi smak pasty do zębów. Pasta jest niam niam.


W ogóle weekend upłynął pod dyktando niam niam i Ammaaaaa! Żarcie wiadomo, to drugie to wołanie mamy na ratunek. Bunt dwulatka wrócił na całego. Kluska potrafi się rozpłakać tylko dlatego, że wujek powie, że nie można po nim rysować kredkami. Ale jaki płacz! Jakie nieszczęście! Kilka minut musiałam ją przytulać, bujać i pocieszać. Ja wiem, że bywają dzieci, które ryczą całymi godzinami, ale Klu jest pogodnym dzieckiem i płacz trwający dłużej niż kilka minut zdarza się jej bardzo rzadko. Na przykład kiedy okazuje się, że serowym paluszkiem nie da się nic narysować. A wygląda jak kredka. Ammaaaaaa!


Z innych umiejętności - doszła akrobacja. Najwyraźniej odzywają się geny mojej mamy, która w młodości trenowała gimnastykę artystyczną. Kluska próbuje robić jaskółkę, podchodzi do stołu lub fotela i coraz piękniej zadziera nogę. Gdzie to podpatrzyła? Albo fikołki. Sama nie umiem robić ich tak zgrabnie, jak moje dziecię. Ale ja nie mam do dyspozycji ogromnego sprężynowego materaca do ćwiczeń. Mała szaleje na moim łóżku codziennie. 160x200cm to w sam raz dla turlającego się dwulatka, choć podejrzewam, że mała nie pogardziłaby większym. Plus ściany. Ściany nabijają guzy i to jest trochę wkurzające. ;)

Moim zdaniem to wygląda jak rower ;)

No i rysowanie oczywiście, nie nastarczam kredek. Sama temperówka też jest zabawką. Wkłada się kredkę, leci z nią do ławy i tam zostawia. I tak z kilkunastoma kredkami z rzędu. Muszę się Wam przyznać, że jak chcę mieć chwilę spokoju, to dbam o to, by jak najwięcej kredek było w zasięgu Kluski i daję jej temperówkę. No i mam ją z głowy na 10 minut ;) Z balonikami się tak nie da.Ile bym nie napompowała i tak trzeba się bawić nimi wspólnie. Piłeczką także rzuca się kolektywnie, jeszcze się resztę rodziny z pokojów zbiera.


Z gorszych wieści - zmagamy się z ciemieniuchą. Z długich włosów wyczesuje się ją okropnie. Ratujemy się oliwą z oliwek i emolientem, ale po jakimś czasie wraca. Chyba czas zmienić szampon i nabyć specjalną maść. Napiszę za jakiś czas jaką, jeśli się sprawdzi.

A i z prognoz pogodowych - moje stare kości przepowiadają w miarę niezłą pogodę do 15 sierpnia (zwłaszcza na Mazowszu). Potem - diabli wiedzą, ale pod koniec wakacji może się zrobić mokro. Więc jeśli ktoś chce jechać nad morze, to niech się lepiej pośpieszy ;)

5 komentarzy:

  1. Kacper w okolicy drugich urodzin tez miał ciemieniuchę. U nas pomogło masowanie szczoteczką i oliwka. Z tym, że Kacper miał krótkie włosy więc wyczesywanie szło sprawnie, o ile sprawnie idzie wyczesywanie ciemieniuchy z włosów dziecka, które non stop musi być w ruchu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyczesuję tuż po kąpieli, mała wtedy jest unieruchomiona w parasolce i odpoczywa przez kwadrans oglądając bajkę. Nawet sobie pozwala wyczesywać, mądre stworzenie. Chyba ją to swędzi i czuje po wyczesaniu ulgę. W sumie najgorsze za nami, brązowe już zeszły, teraz zostało tylko trochę jasnożółtych i białych. Dlatego wcześniej nie zauważyłam, włosy zasłaniały i nie było widać, że się coś nierównego tworzy na skórze. Teraz będę jej głowę sprawdzać dokładniej i szybciej reagować z natłuszczaniem. Poprzednio mieliśmy coś takiego w marcu, ale wtedy miała krótsze włosy i szybciej odkryłam, co się święci.

      Usuń
  2. Płacze przejdą. Ciemieniucha - nie miałam tego problemu, więc nic nie napiszę w tej kwestii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest też preparat bez recepty - Ciemieniuszka. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń