22.7.14

Co można robić w parku miejskim?

Każdy park ma swój regulamin. Co wolno, co nie wolno. Wolno spacerować, wolno biegać po alejkach, wolno karmić kaczki i czasem rozłożyć kocyk. Ale czy można zwodować kajak? Nasza znajoma długo studiowała regulamin parku w Żyrardowie i nie znalazła zakazu wodowania kajaku. A skoro nie ma zakazu, to chyba wolno? ;)

Kluska robiła za matkę chrzestną, ale nie zdążyła rozbić butelki o burtę, bo za długo piła. A poza tym plastik się średnio tłucze, zwłaszcza jeśli kajak jest stary, z drewnianymi elementami siedziska i na dodatek pokryty brezentem.


Miałam również przyjemność przepłynąć się nim kawałek wokół wyspy. Jak już pokonałam pierwszy strach przed wpadnięciem do wody - było już super. W ogóle muszę się Wam przyznać, że ostatnio zachorowałam na pływanie kajakiem. Jakiś spływ koniecznie bym uskuteczniła. Taki turystyczny, kilkudniowy, z nocowaniem w namiotach. Oczywiście bez dziecka, pływanie po rzece to poważna sprawa. Teraz tylko muszę poćwiczyć hantelkami, bo moje ręce nie nadają się do długiego wiosłowania. Tak to jest jak się ma patyki zamiast mięśni. Pięć minut trzymania drewnianego wiosła i już mi się skóra starła w jednym miejscu, a w drugim zaczął robić odcisk. Podobno w rękawiczkach rowerowych można wiosłować godzinę dłużej. Nu, zobaczymy.

Krótko pływałam, bo dziecię odstawiło głośną histerię. Śmiałam oddzielić się od naszej drużyny i zostawić resztę samą na brzegu. Kluska płacze najczęściej ze złości i z nieszczęścia. A jest nieszczęśliwa, bo mama poszła gdzie indziej niż tata. Albo tata poszedł gdzie indziej niż mama. I za nami biega, grupuje, a my się ciągle rozłazimy. Biedne dziecko ;)


Poza tym pobyt w parku to ciągłe bieganie. Wbiliśmy ją w smycz, bo jednak łatwiej ją łapać (tam gdzie wodowany był kajak, przebiega droga dla rowerów i trzeba uważać, by dziecko nie wpadło pod koła). Przy okazji uczyłam Kluskę uważania na rowery, uważania w ogóle, że po chodniku się chodzi, a po drodze dla rowerów nie i inne takie tam ćwiczenia. Raczej nie było efektów, ale się nie zrażam.


W ogóle z Kluską to jest tak, że ona albo się sama nauczy, albo można ją edukować tygodniami bez efektów. Ni stąd ni zowąd weszła sama po schodach bez trzymanki. Zazwyczaj trzyma się barierki, ale tym razem w prawej ręce trzymała roślinkę, więc musiała wejść bez podtrzymywania. Końcówkę schodów pokonała na czworakach, ale i tak jestem z niej dumna. Żeby tak samo nauczyła się korzystać z nocnika albo gadać. Ech, marzenie ściętej głowy.

Póki co opanowała chodzenie tyłem i bokiem do perfekcji.Takoż włażenie i złażenie z ławek. Nawet nie trzeba już jej tak asekurować jak dawniej. Sama czuje, że musi być ostrożna.


No i jestem przeszczęśliwa - udało się na Klusce zainstalować spinkę do włosów. Zwykła wsuwka, ale to jak dotąd jedyne ustrojstwo, które wytrzymuje na jej głowie dłużej niż kilka sekund. Uważam to za niebywały sukces, dzięki temu unikniemy obcinania grzywki. Kluska ma z przodu bardzo marne, cienkie i niezbyt gęste włosy, zamiast grzywki miałaby trzy strąki. Ze spinką może uda się włosy zapuścić do długości "za uszy". Mam nadzieję, że do tego czasu Klusię zaakceptuje gumki czy frotki.

6 komentarzy:

  1. No tak skoro nie ma zakazu :) Spinka :) - sukces ogromny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kluska w spince prawdziwa lady! zawsze miałam wrażenie, że nauczenie dziecka czegoś przypomina trening - głownie cierpliwości rodziców :D nigdy nie praktykowałam z synami na smyczy niczego, może z tego przekornego przekonania, że sama smyczy nie miałam a wyszłam na ludzi? zresztą chyba nie dałabym rady mając 3 dzieci co 3 lata a tylko 2 ręce :DDD pozdrawiam i bardzo podoba mi się Wasza wodna przygoda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym trójki nie dała rady ogarnąć. Z jednym i na smyczy łatwo nie jest. Inne dzieci tak grzecznie idą obok rodziców i się ich słuchają. Ta tylko biega ;)

      Usuń
  3. Kajaki, to musi być świetna sprawa. Ja nigdy nie miałam odwagi spróbować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie bardzo polecam zmierzyć się ze swoim strachem. Spływy kajakowe robione są teraz pod turystę, który nie umie pływać, więc jest maksimum bezpieczeństwa, spokojne rzeki typu Bzura czy Pilica, nawet na naszej Pisi Gągolinie czasem coś pływa. Te nowe kajaki są mniej wywrotne, choć oczywiście lepiej nie zabierać na spływ żadnych wrażliwych na rzeczy drobiazgów typu zegarek elektroniczny czy telefon. Chyba, że ma się woodoporne worki. Na zimne należy czasem dmuchnąć tu i tam ;)

      Usuń
  4. Oj, popływałabym takim kajakiem:) A spineczka bardzo twarzowa!

    OdpowiedzUsuń