7.3.16

W Marcu jak w garncu, trochę zimy, trochę zimy.

Pogoda na ogół pod psem, weszłam więc w tryb misia zakopanego pod kocem. Tylko mentalnie, bo młoda (jak jest w domu) nie daje nikomu dłużej poleżeć. Człowiek chowa się po kątach z książkami i ma nadzieję, że Kluska chodząc po domu najpierw znajdzie kogoś innego. Ona zostanie jakimś generałem, wszystkimi dyryguje, każdemu znajdzie robotę.


Dopadają nas przelotne katary, ale na ogół nieszkodliwe. Pochodna bywania w punkcie przedszkolnym. Na placu zabaw bywamy sporadycznie, głównie przez humory panienki z ubieraniem, bo nie mamy siły z nią walczyć, a czasu między ulewami mało. Jednak coraz dłuższy dzień daje większą szansę. Jestem pod wrażeniem umiejętności ruchowych mojej córki. Raz dwa wchodzi na najwyższą zjeżdżalnię i chwilę później jest na dole. I niczego się nie boi! Zuch dziewczyna.


A co u mnie? Korzystając z weekendowych wyjazdów młodej dalej uczę się szyć. A to jakieś ubranko, a to młodej bluzę, a to wymyśliłam sofkę ze starego łóżeczka (dorobiłam pokrowiec na materac w sówki i falbanę - żadna robota, a efekt genialny). Moje umiejętności są jeszcze bardzo słabe, bez prucia się nie obędzie, ale fajnie jest widać efekty nauki.



A poza tym czekam wiosny, takiej prawdziwej, z kwiatkami, słońcem i błękitnym niebem. Zima bez śnieżnych zasp to żadna atrakcja. I się doczekać nie mogę!

7 komentarzy:

  1. Ale widać, że się zimna nie boicie :) Ja jestem mamą w wersji wiejskiej i miło popatrzeć na życie osiedlowe - tęskni się, tęskni. I też zaczynam szyć - zbieram na nową maszynę, żeby pozbyć się tej starej od teściowej ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej takiej mokro-marznącej ciapai z rejonu zera stopni. Paradoksalnie wygodniej jeżdzi się rowerem podczas siarczystych mrozów, niż w rejonie odwilży, silnych wiatrów, lokalnych śnieżyc i gradobić. Sama temperatura jest pojęciem względnym, kwestia przyzwyczajenia. Najtrudniej mi było zawsze po zimowej przerwie. Odkąd jeżdżę rowerem cały rok, nawet symbolicznie do sklepu czy urzędu - jestem zahartowana i nie czuję zimna. Za to gorzej znoszę upały, coś za coś. ;)

      Usuń
  2. To Ty jednak dość bogata w czas: książka, szycie ;) No i fajnie czasem tak ruszyć się mimo pluchy, ja czasem walczę, żeby opuścić ciepły domek w celu łażenia po kałużach. Ale jak czasem dam się zarazić i poszaleję z dzieciakami (choć przyznam, że zwykle jestem nobliwą damą, która nie ma ochoty na kąpiel w błocie), to uważam, że jest super, nawet jak leje i wszędzie szaro-buro. Narzutę zdarzyło mi się uszyć w wieku nastu lat, natomiast uszycie bluzki to dla mnie poziom pro. Fajna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej bogata w międzyczas, wszystko się robi po trochu i na szybko. Dziś wyszło piękne słońce, musiałam zrezygnować z wycieczki, bo mam robotę z maszyną. I o. Moim zdaniem narzuta od bluzki trudniejsza, hi hi.

      Usuń
  3. Zafiksowałaś się na szycie:). Moja maszyna stoi i się kurzy, choc drobnych przeróbek coraz więcej mi się zbiera. Ale taki mnie leń ogarnął. No taki leń, że mi się nie chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam lenia. Mobilizują mnie blogi diy i patchworkowe (quilt itd). :)

      Usuń
  4. Widzę że fajnie spedzacie czas, aktywnie i twórczo

    OdpowiedzUsuń